Smolorz: Ziętkowe piwo

Osobiście nie przepadam za hucznym witaniem nowego roku, zazwyczaj siedzę więc w pracy. Co w tym przyjemnego spijać gorzołę i czekać na już dawno napisany scenariusz? „Od nowego roku szykują się podwyżki prądu, wody i gazu, benzyny, chleba, cukru, masła” itd. - mielą znów w mediach. Chyba żaden nowy rok nie przyniósł nigdy obniżek. Za to czytam w DZ przepowiednie wróżki Niny z Pszczyny. O podwyżkach ani słowa, za to „kataklizmy, zamachy, strajki”, słowem: apokalipsa!
Przypomniała mi się inna wróżka, którą spotkałem kilka lat temu w Będzinie. Byłem wtedy z ekipą telewizyjną, bo pani miała w domu istne zoo i jacyś obrońcy praw zwierząt wezwali policję. Podczas interwencji wściekła „czarodziejka” spojrzała mi w oczy i... wykrzyczała o mnie wszystko: „Pan to lubi baby, żona o tym wie”? No wie, dlatego mam żonę, a nie „męża”... Nie muszę być wróżem, by przepowiedzieć, że przyszły rok będzie trudny. Ten, który właśnie mija, nie był wcale lepszy.

W Polsce demokratycznie (!) do głosu doszła mniejszość, która przez lata spychana była na margines. Ochrzcili się blokiem „żołnierzy wyklętych”, walczącym z blokiem „komunistów i złodziei”. Ja klasyfikuję się ponoć w tym drugim, choć komuny za bardzo nie pamiętam, a jedyne, co ukradłem, to za bajtla kilo wiśni zerwanych z drzewa sióstr służebniczek w Piotrowicach. Wyspowiadałem się z tego. Nie życzyłbym sobie jednak, by naszych „wyklętych” obalać strajkami, buntami i barykadami. Raczej na ten nowy rok (i w następne też) życzyłbym „dobrej zmianie” spokojnego urzędowania, spełnienia wszystkich obietnic, co jest jedynym gwarantem demokratycznej zmiany za 3 lata. A nam wszystkim życzę, to jest wszystkim takim jak ja, „komunistom i złodziejom”, by na kaca po „dobrej zmianie” wystarczyło ziętkowe jedno piwo, a nie cały browar.