Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Jaki los czeka górnictwo? To chora, ale wciąż jeszcze żywa branża

Marek S. Szczepański
Niemal każdy kierowca przeżył trudniejsze chwile wtedy, gdy w samochodzie zawiodła opona. I nie chodzi tutaj szczególnie o zawstydzający przypadek złapania gumy przez pojazd prezydenta Dudy. Celowo nie używam słowa „limuzyna”, bo auto tak określane nie powinno w żaden sposób doświadczać tego typu defektu, zwłaszcza w pełnym biegu i na autostradzie. I jeszcze z takim pasażerem.

No cóż - wszystko może się zdarzyć w bałaganiarskiej instytucji, w państwie oszczędzającym na wydatkach tam, gdzie skąpstwo jest cechą nad wyraz naganną. Ale szczęśliwie prezydent wyszedł z opresji cało. Zwykli kierowcy i pasażerowie łapiąc przysłowiowego kapcia, wystawiają trójkąt ostrzegawczy, sięgają po koło zapasowe i nieodzowny w tej sytuacji lewar.

Mało kto wie, że urządzenie to w poprawnym, choć nieznośnym w tym przypadku języku polskim, nazywa się dźwignikiem. Jego najbardziej popularną odmianą jest podnośnik tłokowy, dźwigniowy, śrubowy czy wreszcie zębatkowy. Jak zwał, tak zwał, lewar jest ważnym przyjacielem kierowcy, zwłaszcza w dłuższej podróży. Ale instrument ten znany jest nie tylko w ruchu drogowym, ale również, a jakże, w systemie bankowym i finansowym. Wówczas lewarowanie, bez wnikania w zbędne szczegóły, oznacza finansowe wsparcie dla instytucji, firmy czy organizacji, która znalazła się na ekonomicznym zakręcie i grozi jej zazwyczaj widowiskowe bankructwo.

W takiej właśnie sytuacji znalazły się górnośląskie kopalnie zgrupowane (do 1 V) w Kompanii Węglowej, Jastrzębskiej Spółce Węglowej czy wreszcie w Katowickim Holdingu. Chociaż nie - stawiana przez lata za wzór lubelska Bogdanka również przeżywa trudniejsze chwile, podobnie jak dwie kopalnie prywatne zasilane przez polski i czeski kapitał.

Od ćwierćwiecza śledzę i badam losy branży, a dokładniej związanych z nią ludzi i jednoznacznie stwierdzam, że tak trudnego położenia finansowego, organizacyjnego, społecznego, marketingowego w niej nie notowano. Trzeba jasno powiedzieć, że lata reformatorskich zaniedbań, pielęgnowania bojaźliwej ciszy wobec załóg i kadr zarządzających węglem oraz nieodpowiedzialnych deklaracji ważnych aktorów sceny politycznej zrobiły swoje.

Pamiętam bardzo dobrze wypowiedzi Donalda Tuska i Beaty Szydło, zapewniające o zachowaniu górniczego stanu posiadania i nielikwidowaniu kopalń i miejsc pracy. To w ludzkim wymiarze warto docenić i uhonorować, ale górnictwo nie może opierać się na księżycowej ekonomii, w której nie ma rachunku zysku i strat. Branża w obecnym kształcie jest bankrutem i wymaga radykalnych działań naprawczych. Daleko odważniejszych niż zawarte porozumienie w sprawie dwuletniego zawieszenia czternastek.

Cieszy mnie ten kompromis, ale po poważnych rozmowach strony rządowej i związkowej spodziewałem się znacznie więcej. Przede wszystkim oczekiwałem dialogu nie o jednym elemencie górniczej płacy, jakim są wspomniane czternastki, mroczny obiekt pożądania pracowników spoza branży, ale o całej sytuacji finansowej instytucji węglowych.

Płaca górników składa się z blisko 30 składników, wymaga zatem czytelnego uproszczenia i skorelowania z wynikiem ekonomicznym kopalni. Ołówkowe, czternastki, deputaty czy flapsy (zupy regeneracyjne) winny całkowicie zniknąć - na rzecz płacy czytelnej i przejrzystej, opartej na trzech filarach: płacy zasadniczej, wysłudze lat i pełnionej funkcji, za którą kryje się personalna odpowiedzialność. Oczywiście, umów zawartych należy dochowywać i ci gó-rnicy, którzy nabyli uprawnienia, winni zgodnie z prawem z nich korzystać. Chyba że branża nie jest w stanie ich realizować.

Czy w takich przypadkach państwo, które jest w istocie właścicielem kopalń, nie powinno przejąć zobowiązań albo w cywilizowany sposób je zamknąć? To fundamentalne pytanie. W miniony wtorek (26 IV) podpisano dokument o powołaniu Polskiej Grupy Górniczej. W Międzynarodowym Dniu Solidarności Ludzi Pracy, zarazem w Święto Józefa Robotnika, czyli w symbolicznym dniu 1 Maja, ważny akt sanacji górnictwa stanie się faktem.

Ale i tutaj pojawią się wątpliwości. Wiadomo bowiem, że trzy lub cztery kopalnie Kompani Węglowej są rentowne, a pozostałe, czyli siedem, od progu rentowności są - delikatnie mówiąc - odległe. Rozumiem, że nowy rząd, zgodnie z polityczną zapowiedzią, chce dać szanse wszystkim kopalniom, ale czy taki typ solidaryzmu nie pogrąży PGG?

To ważne i zasadnicze kwestie, zważywszy, że w chorej, choć wciąż jeszcze żywej branży, pracuje 90 tysięcy ludzi, a wielu członków ich rodzin i kooperantów zależnych jest wprost od jej kondycji i uzdrowienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera