Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Żużel - niebezpieczna pasja, która zbiera śmiertelne żniwo

Marek S. Szczepański
Marek Szczepański
Marek Szczepański Lucyna Nenow / Dziennik Zachodni
W dniu, w którym piszę ten felieton, odbył się pogrzeb utalentowanego żużlowca Unii Tarnów Krystiana Rempały, zmarłego po wypadku na rybnickim torze. Ledwie osiemnastolatka, który całe prywatne i sportowe życie miał przed sobą.

Poruszający dramat ma wiele wymiarów i kontekstów. Nie tylko dlatego, że udręka, jaką przeżywają bliscy, jest trudna do wyobrażenia. Równie istotny jest fakt, że ojciec sportowca, Jacek, był także czynnym żużlowcem.

Pamiętam go bardzo dobrze jako zawodnika Unii Tarnów. Tak, tak, wiem, że ścigał się w różnych innych klubach, ale moje pierwsze skojarzenie prowadzi właśnie do Tarnowa. Także trzej stryjowie Krystiana: Grzegorz, Tomasz i Marcin walczyli lub walczą na czarnym torze. Żużel w tym przypadku to wielka rodzinna pasja, przeznaczenie, ale też i dramat, który zamknął życie najmłodszego z nich

A wydawałoby się, że dobra pasja prowadzić winna w rewiry piękne i bezpieczne. Tak oczywiście nie jest, a przypadek młodego zawodnika wyraźnie temu zaprzecza, podobnie jak dramaty himalaistów oraz przedstawicieli innych dyscyplin sportowych, zwłaszcza ekstremalnych.

Pasja hodowców gołębi pocztowych, szlachetnych ptaków, przywiodła ich właścicieli ponad dziesięć lat temu do hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Pewnie żaden nawet przez chwilę nie pomyślał, jak wielkie grozi mu niebezpieczeństwo i jak tragicznie zakończy się wystawa.

W wypadku na rybnickim torze uczestniczył też Kacper Woryna, wnuk Antoniego, wybitnego żużlowca ROW (Górnik) Rybnik, bo tak nazywał się przez lata klub. A zatem rybnickie nieszczęście i jego następstwo dosięgło dwóch rodzin sportowych, oddanych motocyklom i klubom. To nie pierwszy tego typu wypadek, choć najlepiej gdyby był ostatni.

W moim rodzinnym mieście żużlowiec Bronisław Idzikowski, zawodnik Włókniarza Częstochowa, klubu, któremu kibicowali wtedy niemal wszyscy mieszkańcy jasnogórskiego miasta, odniósł w meczu z Polonią Bydgoszcz śmiertelne rany. Był wrzesień 1961 roku. Pochowano go na starym cmentarzu Świętego Rocha. Przez długie lata przy kamiennym grobie zawodnika gromadzili się kibice żużla, tworzący w Czewie, jak o mieście pieszczotliwie mówili, prawdziwą wspólnotę.
Jedenaście lat później zmarł Marek Czerny - po fatalnym wypadku w Rzeszowie, gdzie rozgrywano turniej o Srebrny Kask. Również jego grób znajduje się na tej samej częstochowskiej nekropolii.

Ale śmierć na torze to jedna z odsłon dramatu, jaki dotyka zwłaszcza młodych zawodników, doświadczających euforycznie pierwszych sukcesów, pierwszych zarobionych pieniędzy i sławy.

Wielu z nich z taką sytuacją sobie nie radzi, zwłaszcza psychicznie, a trudno jest przy tym do nich dotrzeć, wyperswadować i dać realne wsparcie. Przypadek Roberta Dadosa, błyskotliwego zawodnika drugiej połowy lat 90., jest bardzo czytelnym przykładem.
Zawodnik Motoru Lublin, później GKM Grudziądz i Atlasu Wrocław, popełnił w 2004 roku samobójstwo. To strata dla polskiego sportu niepowetowana, podobnie jak śmierć Rafała Kurmańskiego, również samobójczo zmarłego w 2004 roku zawodnika ZKŻ Zielona Góra. Zostawił list pożegnalny do narzeczonej, a w nim szczególnie ważne, upublicznione zdanie: „Bardzo Cię kocham i przepraszam za swoje życie”.

Kiedy wspominam te tragiczne zdarzenia, odwołuję się do starych nazw klubów żużlowych.

Prawie nikt z mojego pokolenia nie powie o lubuskim klubie KKŻ Zielona Góra - lecz nazwie go Zgrzeblarki czy Falubaz; w świadomości tej generacji nie ma Atlasu Wrocław, a jest Sparta Wrocław, nie ma Unibaxu Toruń, jest po prostu Apator. To siła mentalnego, niepoprawnego przy tym przywiązania do zgasłych już światów.

Sponsorzy, co oczywiste, oczekują, że finansowo wzmacniane kluby umieszczą na plastronach, motocyklach i kevlarach ich logo oraz nazwę. Sponsorzy się zmieniają, nazwy również, ale mam wrażenie, że historyczne skojarzenia ze starymi stadionami, klubami - niekoniecznie.

Śmierć Krystiana Rempały poruszyła nie tylko wszystkich kibiców żużla, ale dotknęła wiele osób spoza tego środowiska. To śmierć, której sensu nie można wytłumaczyć. I dlatego jestem przekonany, że warto podjąć po raz kolejny ważną rozmowę o maksymalizacji bezpieczeństwa w tym sporcie i to nie tylko w odniesieniu do zmagań zawodników na torze, ale także poza nim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!