Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Hamstrowanie to cecha niektórych Ślązoków

Marek Szołtysek
Kiedy chodziłem do szkoły podstawowej, koleżanka z klasy powiedziała na lekcji, że ma hamstera (czyli chomika). Pani od przyrody, chcąc jakoś ukryć fakt, że nie rozumie, spytała: - A co robi ten twój hamster? Koleżanka zaś odpowiedziała fachowo: - Hamstru-je!

Nauczycielka dalej nie rozumiała, że hamstrowanie to chomikowanie. Ale hamstrowanie jest nie tylko cechą hamstrów, ale też niektórych Ślązoków. Można nawet powiedzieć, że jest wyższą formą szporobliwości, czyli oszczędności. Skrajne hamstrowanie może się też przerodzić w dziwactwo i właśnie o dwóch takich śląskich hamstrach dowiedziałem się w Bujakowie koło Mikołowa. Byli to Manuś i Hanysek, żyjący w pierwszej połowie XX wieku.

Manuś Soblik mieszkał w Bujakowie „na Górnioku”. Był gminnym heroldem, czyli chodził z dzwonkiem po wsi i co sto metrów czytał na głos ważne ogłoszenia dla mieszkańców - taka była jego praca. Był największym śląskim dusigroszem. Nawet się nie ożenił, bo mu chodzenie na zolyty, ślub i małżeństwo - było za drogie. Węgla nie kupował, bo za drogi, więc całą zimę palił w piecu zbieranymi w lesie gałęziami. Kartofli nie kupował na zimę, ale przekopywał cudze pola już po wykopkach i zawsze coś znajdował. Zwoził do domu i przez cały rok piekł z nich kartoflane placki. Zaś mączne placki piekł sobie ze zboża zebranego na polach po żniwach. Chodził bowiem na ścierniska i zbierał zgubione kłoski. Za to hamstrowanie wszyscy się z Manusia śmiali, ale on niezmiennie oszczędzał. Ostatecznie poniósł klęskę, bo zaoszczędzone pieniądze zżerała inflacja i druga wojna światowa.

Drugi hamster to Jan Gąsiorek, nazywany Hanyskiem. Był poczciwym bujakowskim kościelnym, ale też trochę dziwakiem, a swoje małe dochody latami hamstrował w przeróżne miejsca: pod łóżko, pod podłogę, część zakopywał. Pewnego razu jeden z ministrantów robiąc porządek na kościelnym chórze, znalazł za organami schowane grube zwitki pieniędzy. Przyniósł znalezisko ówczesnemu bujakowskiemu farorzowi - ks. Franciszkowi Górkowi, który zaraz się domyślił, czyje to są skarby. Wezwał do siebie kościelnego Hanyska i za to hamstrowanie zrobił mu awanturę. Następnie wystraszonego i skruszonego Hanyska namówił, żeby sobie za te nahamstrowane pieniądze pojechał na pielgrzymkę do Rzymu. Hanysek wybrał się na tę pielgrzymkę w 1935, a był to na ówczesne czasy bardzo drogi wydatek. Proboszcz zaś za tę odważną decyzję bardzo kościelnego chwalił. Sam zaś Hanysek po powrocie z Rzymu żył jeszcze około 7 lat. Codziennie odwiedzał ludzi w Bujakowie i okolicach i opowiadał, jak piękny jest papieski Rzym oraz jego wielkie kościoły i jak niezwykłe było spotkanie z papieżem Piusem XI.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szołtysek: Hamstrowanie to cecha niektórych Ślązoków - Dziennik Zachodni