Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Pisiaty, pisiato, pisiate nie mają nic wspólnego z PiS

Marek Szołtysek
Marek Szołtysek
Marek Szołtysek
Ostatnio zaś opowiadając o śląskich strojach regionalnych, użyłem określenia - pisiate. Wówczas niektórzy sądzili, że robię dygresję polityczną do zwolenników partii PiS. A to błąd rozumienia śląszczyzny. Pisiaty, pisiato, pisiate - to śląski przymiotnik mówiący, że coś jest w piski, czyli w kreski, w linie. Przykładowo pisiaty może być fartuch albo pisiato jest zebra w zoo.

Z Biblii znamy opowieść o budowniczych wieży Babel, którym Ponboczek pomieszał języki. Ludzie rozeszli się po świecie. Każdy szedł w swej grupie językowej. Tak sobie dawniej tłumaczono wielość języków. Tę opowieść można ciągnąć dalej i tłumaczyć, że Ślązoki spod wieży Babel wędrowały w poszukiwaniu miejsca osiedlenia wraz z Polakami, Czechami oraz Niemcami i rzekomo stąd w śląskiej godce tyle jest słów polskich - jak pole, niebo, woda, ale też są słowa pochodzenia czeskiego: mamlas, hasiok, przoć oraz z niemieckiego: cug, mantel, byrna.

Wśród Ślązoków zauważyłem też pewne ciekawe zjawisko, które kojarzę z okolicznościami spod wieży Babel. Niektórym wydaje się, że skoro świetnie znają śląsko godka, to poradzą sobie z mówieniem i rozumieniem po polsku, po czesku, a nawet niemiecku. Rzeczywistość okrutnie weryfikuje te wyobrażenia. Jeżeli więc idzie o język polski, to Polacy oczywiście kucając robią przysiady, natomiast dla Ślązoka kucanie to kaszel. Niektóre Ślązoki też myślą, że wystarczy zrobić z kołocza - kołAcz, a z krupnioka - krupniAk i już będzie czysto po polsku. Ale wtedy wychodzi dziwoląg. Podobnie z czeskim.

Owszem, jak Ślązok powie po śląsku: „Podźcie sam!” albo „Podziejcie se!”, to jest to rzeczywiście prawie po czesku. Zaś kiedy zapyta „Kogo szukocie?” - to wychodzi wulgaryzm. Trzeba uważać.

Czasami Ślązokom wydaje się, że skoro ze znajomości śląskiego wiedzą, że „banhow” znaczy dworzec kolejowy a „kyjza” ser, to z tłumaczeniem pozostałych niemieckich słów też pójdzie łatwo. I stąd potem wzięły się te wice o Ślązokach. A więc… jeden taki Ślązok nie kupił w Niemczech nic u rzeźnika, bo nie wiedział, jak jest woszt po niemiecku. Albo… pewien Ślązok jadąc niemieckimi autostradami zastanawiał się, jakież to musi być wielkie to niemieckie miasto Ausfart, skoro co chwilę kierują do niego znaki. Tu nieznającym niemieckich realiów tłumaczymy, że „Ausfart” to nie miasto, ale rzeczownik „zjazd” na autostradowych kierunkowskazach.

Jednak nie tylko Ślązoki przeceniają swoje językowe umiejętności. Wielu Polakom spoza Śląska też wydaje się, że są w stanie rozumieć śląsko godka. Przykładowo ktoś uważał, że ancug (garnitur) - to rodzaj pociągu, gupieloki (głupcy) - nieudana fryzura, a rzykać (modlić się) - to pływać w rzece. Ostatnio zaś opowiadając o śląskich strojach regionalnych, użyłem określenia - pisiate. Wówczas niektórzy sądzili, że robię dygresję polityczną do zwolenników partii PiS. A to błąd rozumienia śląszczyzny. Pisiaty, pisiato, pisiate - to śląski przymiotnik mówiący, że coś jest w piski, czyli w kreski, w linie. Przykładowo pisiaty może być fartuch albo pisiato jest zebra w zoo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szołtysek: Pisiaty, pisiato, pisiate nie mają nic wspólnego z PiS - Dziennik Zachodni