Pachelska: Zamach na wielkanocnego zajączka

W delikatesach Alma trafiłam na fajną promocję. Średnie zające czekoladowe firmy Lindt (z angielska zwane Gold Bunny, z niemiecka - Goldhase), te w charakterystycznym złotym opakowaniu i z czerwoną wstążeczką oraz kokardą i dzwoneczkiem na szyi, kosztowały 10,90 zł, a w dodatku co drugi był tańszy o 50 proc. Czyli w sumie kupując dwa, za każdego płacimy nieco ponad 8 zł, a jak kupujemy cztery zające, to ten czwarty wychodzi gratis. To kupiłam cztery, a co. Będą na prezenty dla rodziny na święta.

KUPUJĘ, WIĘC JESTEM - CZYTAJ BLOGA KATARZYNY PACHELSKIEJ

Mało brakło, a w sklepach byłyby tylko zające od szwajcarskiej firmy, bo Lindt wytoczył proces polskiej firmie Terravita, produkującej bardzo podobne do zagranicznych czekoladowe zwierzaki, tylko oczywiście tańsze, bo produkty Lindta należą do wyższej półki. Ten z Terravity jest owinięty w złotko lub sreberko, nie ma osobnej wstążki na szyi, tylko jest ona nadrukowana na folii. Doszło już nawet do Sądu Najwyższego, który jednak orzekł, że nie ma podstaw, by zakazać Terravicie produkcji czekoladowych zajęcy.

A swoją drogą zające Lindta są tak popularne na świecie, że doczekały się poświęconych sobie internetowych memów (zobacz zdjęcie). I nie ma znaczenia, że 100 g takiego zwierzaka, czyli cały średni, ma aż 550 kcal. Osoba o wadze 70 kg musiałaby ponad godzinę tańczyć w szybkim tempie albo truchtać, by go spalić. Ale kto by się tym przejmował na Wielkanoc?

Złoty zajączek Lindta to już pan w średnim wieku, narodził się dokładnie 62 lata temu. A dzwoneczek na szyi ma podobno dlatego, żeby się nie zgubił i trafił prosto do buzi smakosza czekolady.

Katarzyna Pachelska

*Strajk generalny 26 marca w woj. śląskim
*Bandycki napad na sklep w Mysłowicach ZOBACZ WIDEO
*ZOBACZ luksusowe samochody prezydentów miast. Po co im to? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]