Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacyfikacja kopalni Wujek: 16 grudnia 1981 r. miała miejsce największa zbrodnia stanu wojennego

Sebastian Reńca
Podczas pacyfikacji Kopalni Wujek zginęło 9 górnikówZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Podczas pacyfikacji Kopalni Wujek zginęło 9 górnikówZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE IPN
Szyfrogram Czesława Kiszczaka, ministra spraw wewnętrznych do komendantów wojewódzkich MO z 13 grudnia 1981 r. (Fragmenty): W przypadkach, w których wszelka zwłoka groziłaby bezpośrednim niebezpieczeństwem dla życia lub zdrowia albo mienia społecznego w znacznych rozmiarach, decyzję o użyciu wyżej wymienionych środków (m.in. użycie broni palnej – sr) podejmuje dowódca oddziału lub pododdziału o czym niezwłocznie zawiadamia swego przełożonego.

Oczyścić kopalnię „Wujek”!

Zomowcy, którzy dostali rozkaz odparcia górników i zajęcia kopalni „Wujek” nie mogli przejść dalej niż do narożnika kotłowni. Górnicy rzucali w nich wszystkim, co wcześniej sobie przygotowali. Na funkcjonariuszy leciały również ciężkie przedmioty z dachu kotłowni. Cały plac przed kotłownią przykryty był chmurami gazu łzawiącego i dymu z petard. Nagle niektórzy ze strajkujących zaczęli się przewracać. Ktoś krzyknął, że strzelają. Dobiegał koniec pacyfikacji…

Impulsem do strajku w kopalni „Wujek” było zatrzymanie i internowanie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Jana Ludwiczaka, przewodniczącego zakładowej „Solidarności” w tej kopalni.

Instrukcja do akcji „Jodła” (fragmenty):
„Ekipy realizacyjne powinny posiadać kompletne uzbrojenie i wyposażenie w niezbędny sprzęt (broń palna, pałka, gaz, kajdanki, łomy itd.)”.

„Zatrzymanie osoby przeznaczonej do internowania powinno być przeprowadzone szybko, sprawnie i energicznie”.

„Sposób wejścia do mieszkania winien być dobrany przez grupę operacyjną w zależności od wcześniejszych ustaleń, co do ewentualnej reakcji osób na hasło »milicja« i od sytuacji na miejscu. Można np. występować w roli pracownika poczty”.

„W przypadku odmowy otwarcia drzwi należy je pokonać bezzwłocznie przy użyciu siły (np. łom”).

W zatrzymaniu Ludwiczaka miał również swój udział pluton specjalny ZOMO z Katowic, którego to funkcjonariusze trzy dni później oddali strzały w kierunku górników.

– Wieczorem 12 grudnia 1981 roku przebywałem w domu gdy zawiadomiono mnie o tym, że mam udać się do jednostki w trybie alarmowym, co też uczyniłem. W jednostce zgłosiłem się późnym popołudniem lub wieczorem. Myśleliśmy, że to kolejny z próbnych alarmów – mówił podczas procesu w 1999 r. jeden z oskarżonych zomowców z plutonu specjalnego. – Dostaliśmy rozkaz wyjazdu… Adresu nie pamiętam, ale było to osiedle w pobliżu kopalni „Wujek”… Wbiegliśmy na piętro. Przed drzwiami zastaliśmy kilku mężczyzn, z SB lub milicji. Drzwi mieszkania były zabarykadowane, więc je wyważyliśmy. Wyprowadziliśmy tego mężczyznę do radiowozu. Z balkonów spadały na nas doniczki. Tego człowieka zawieźliśmy do Komendy Wojewódzkiej MO i po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że był to działacz „Solidarności”.

O tych doniczkach spadających na zomowców pamięta również sam Jan Ludwiczak, który tak wspomina tamtą noc:

– Chwilę się męczyli, nie umieli sobie poradzić z drzwiami, ale w końcu weszli. Wpadło ich z dziewiętnastu, pełny pokój ludzi. Aż tylu na jednego człowieka? Dziwiło mnie to. Córka się wkurzyła, złapała nóż z kuchni, ale zomowiec jej go zabrał. Butów nawet nie zawiązałem, bałem się schylić, bo wokół tylu milicjantów z pałami. Trzeba przyznać, że nikt mnie nie pobił ani mnie nie skuli kajdankami. Tylko złapali pod ręce i wyprowadzili na dół po schodach. Wtedy stwierdziłem, że czuć od nich wódką. Wyszliśmy z klatki, a z góry ludzie zaczęli zrzucać doniczki z kwiatami. Wsadzili mnie do samochodu i zawieźli na komendę…

Gdy wieść o zatrzymaniu Ludwiczaka dotarła do kopalni, górnicy przerwali nocną zmianę, wyjechali na powierzchnię i zebrali się w łaźni łańcuszkowej. By nieco uspokoić nerwową atmosferę, sprowadzono do kopalni ks. Henryka Bolczyka, proboszcza pobliskiego kościoła św. Michała oraz kapelana górników z „Wujka”. Kapłan odprawił mszę świętą w łaźni łańcuszkowej, w której ustawiono stół służący za ołtarz oraz duży drewniany krzyż. Ksiądz ponownie odwiedzi górników w poniedziałek i wtorek…

Jeszcze tego dnia pozostający na wolności działacze zakładowej „Solidarności” zabezpieczyli dokumenty związkowe.

Górnicy, którzy przychodzili w poniedziałek 14 grudnia na kolejne zmiany (ranną, popołudniową i nocną), głosując podejmowali demokratycznie decyzję o przystąpieniu do strajku. Strajkujący przejęli odpowiedzialność za swój zakład pracy. Górnicy patrolowali teren kopalni oraz pilnowali wejścia przez portiernię. Delegacja strajkujących przekazała dyrekcji oraz wojskowym swe postulaty.

Proklamacja załogi Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek”, Katowice, 14 grudnia 1981 r.

„W związku z ogłoszenie »stanu wojennego« oraz aresztowaniem działaczy związku »Solidarność« na masówce załogi podjęta została jednomyślnie uchwała żądająca:

  • - zwolnienie działaczy związkowych internowanych w nocy 12-13 grudnia 1981 r.
  • - niepodjęcia pracy do momentu pojawienie się na kopalni »Wujek« przewodniczącego Jana Ludwiczaka
  • - w przeciwnym razie podejmujemy okupację zakładu

Jeszcze Polska nie zginęła

Władza nie zamierzała jednak spełniać żądań strajkujących. Tego dnia miały miejsce pierwsze brutalne „odblokowania” strajkujących zakładów na terenie województwa katowickiego. M.in. w hucie „Baildon” ZOMO urządziło „ścieżkę” zdrowia dla robotników oraz studentów, którzy wsparli hutniczy strajk.

We wtorek 15 grudnia ksiądz Henryk Bolczyk znów przyszedł do strajkujących. Jednak tego dnia nie zdecydowano się na mszę świętą. Górnicy uważali, że kopalnia może zostać w każdej chwili zaatakowana. W łaźni łańcuszkowej gdy kapłan odmawiał ze strajkującymi modlitwę różańcową, ktoś wszczął alarm. Wkrótce okazało się, że fałszywy. Jednak do modlitwy już nie wrócono. Górnicy zdecydowali, że ze względów bezpieczeństwa ksiądz powinien opuścić kopalnię. Gdy kapłan wychodził podszedł do niego młody górnik i poprosił o udzielenie jemu i kolegom absolucji zbiorowej.

– Wyszedłem z nimi na plac. Dostrzegłem białe wzniesienie, ukształtowane ze śniegu i lodu, wskoczyłem na nie, spojrzałem wokół i miałem wrażenie, że jestem w greckim teatrze. Oni otaczali miejsce, na którym znalazł się ksiądz, od którego spodziewają się szczególnej łaski na trudne chwile życia – wspomina kapłan.

Ksiądz Henryk rozpoczął modlitwę:

– Zostałem poproszony o udzielenie wam absolucji generalnej. Wyznajmy wiarę. „Wierzę w Ciebie, Boże żywy”...

15 grudnia siły milicyjno-wojskowe uderzyły na jastrzębskie kopalnie. Do broniących się górników z „Manifestu Lipcowego” funkcjonariusze plutonu specjalnego oddali strzały i ranili cztery osoby.

Wiadomość o tym, że strzelali do strajkujących w Jastrzębiu-Zdroju jeszcze tego samego dnia dotarła do kopalni „Wujek”. Górnicy stwierdzili, że muszą się bronić. Po pierwsze, zaczęli stawiać barykady na terenie kopalni, a obok nich zbierać wszystko, czym będzie można było rzucać w atakujących ich zomowców. Po drugie, większość organizowała sobie coś do obrony. Raz było to stylisko od kilofa, innym razem zaostrzony pręt, albo kawałek łańcucha.

Protokół z posiedzenia Wojewódzkiego Komitetu Obrony, odbytego 15 grudnia 1981 r. o godz. 19 w sali telekonferencyjnej Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach (fragment):

Towarzysz Jerzy Gruba, zastępca przewodniczącego WKO:

„Wnioski do działań na 16 grudnia 1981 r.:

- oczyścić KWK »Wujek«, »Julian«. We wszystkich obiektach przygotowany dobrze zorganizowany opór. Rozbudowane barykady oraz przygotowane środki walki. Położenie KWK »Wujek« w zabudowie wielkomiejskiej stwarza dodatkowe niebezpieczeństwo…”.

– Uważam, że na temat nastrojów panujących na kopalni „Wujek”, mieliśmy bardzo dobre rozpoznanie gdyż korzystaliśmy ze wszystkich środków pracy operacyjnej. Między innymi były to rozmowy z mieszkańcami, wywiady… Mieliśmy agentów wśród górników, którzy z nami współpracowali, którzy strajkowali – zeznawał na jednej z rozpraw w 1996 r. były funkcjonariusz SB w Katowicach.

O tym, że Służba Bezpieczeństwa dokumentowała do celów operacyjnych i ewentualnie procesowych strajk w kopalni „Wujek” wiadomo z dwóch źródeł. Mówili o tym na procesach po 1989 r. sami pracownicy SB. Ponadto górnicy, którzy trafiali na przesłuchania w 1981 i 1982 r. widzieli zdjęcia ze strajku, na których mieli rozpoznawać górników, a zdarzało się, że widzieli na nich również samych siebie. Jednak te zdjęcia (ani nagrania filmowe) nigdy nie ujrzały światła dziennego, również w trakcie trzech kolejnych procesów zomowców z plutonu specjalnego ZOMO.

Znane są za to liczne zdjęcia fotografów amatorów, którzy dokumentowali akcję „odblokowania” kopalni „Wujek” (np. Marek Janicki, Tomasz Niedziela, Andrzej Konarzewski, Leonard Stankiewicz).

Zanim w środę 16 grudnia doszło do ataku na kopalnię, ze strajkującymi spotkała się delegacja składająca się m.in. z Macieja Zaremby, dyrektora kopalni oraz płk. Piotra Gębki, zastępcy szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego.

– Pułkownik mówił, że jego ojciec pracował kiedyś na kopalni, górnicy go nawet słuchali. Ale gdy powiedział, że daje nam oficerskie słowo honoru, że jesteśmy jedynymi na Śląsku, którzy strajkują, został wygwizdany – opowiadał górnik Ludwik Karmiński. – Powiedziałem do niego, żeby przywieźli Ludwiczaka. Mówiłem: „Przynajmniej przywieźcie go na godzinę, by pokazać go górnikom. Widzi pan, co się dzieje”. Powiedziałem mu również, bo tak uzgodniliśmy, że jeśli wejdzie wojsko na kopalnię, nikt nie będzie się bił z wojskiem i opuścimy kopalnię. On odpowiedział mi, że w sprawie przywiezienia Ludwiczaka nie ma kompetencji, a jeśli chodzi o wojsko, to stwierdził, że ono jest do innych celów. Pułkownik powiedział, że mamy godzinę na opuszczenie kopalni.

Atak rozpoczął się od „oczyszczenia przedpola” czyli brutalnego odepchnięcia ludzi zgromadzonych przed „Wujkiem”. ZOMO użyło wobec nich gazów łzawiących, armatek wodnych i pałek.

– Ludzie zaczęli uciekać przed gryzącym dymem. Poddałem się zupełnie tłumowi. Uciekaliśmy przed gazem w kierunku najbliższych budynków mieszkalnych. Zostałem z kilkudziesięcioosobową grupą wtłoczony na klatkę schodową. Jeden z granatów łzawiących wpadł w otwarte drzwi wejściowe i tam wybuchł. Efekt był taki, że wszyscy w panice zaczęliśmy wbiegać schodami na górę – wspomina Leonard Stankiewicz, który sfotografował moment, kiedy czołg otwiera zomowcom drogę, przebijając się przez kopalniany magazyn farb i lakierów.

Atak na kopalnię odbył się z trzech kierunków. Od strony bramy kolejowej formacje milicyjne nie wtarły się w głąb kopalni. Powstrzymał ich opór górników, którzy zatrzymali trzech milicjantów. Ponadto czołg, który miał staranować barykadę zawiesił się na niej i został unieruchomiony.

Główny atak nastąpił od strony ul. Wincentego Pola przy bramie obok magazynu odzieżowego i kotłowni (w tym miejscu stoi dziś ponad trzydziestometrowy pomnik w postaci krzyża). W stronę górników wystrzeliwano ładunki z gazem łzawiącym, były one również zrzucane z helikoptera krążącego nad „Wujkiem”. Górnicy bronili się rzucając w ZOMO kamieniami, cegłami, śrubami. Funkcjonariusze nie mogli podejść do protestującym i tym samym zepchnąć strajkujących z placu. W końcu do akcji wkroczyli funkcjonariusze plutonu specjalnego ZOMO , którzy ustawili się rampie magazynu odzieżowego.

Jacek Jaworski, „Raport w sprawie pacyfikacji KWK »Wujek« w dniu 16 grudnia 1981 r.

Egzemplarz nr 4 odtworzony w grudniu 1999 r. Kraków, 31 grudnia 1999 r.”.

„W tej sytuacji decyzję o użyciu broni podjął, jak to sam określił, »na własne ryzyko« - dowódca plutonu chor. Romuald Cieślak, który też pierwszy zaczął strzelać z trzymanego oburącz, pistoletu P-64 (»Czak«), »tak jak podczas szybkiego strzelania na strzelnicy«, po nim ogień otworzyli jego podwładni, którzy uzbrojeni byli w pistolety maszynowe PM-63 („Rak”). Mierzyli, jak nam to relacjonowali „w łeb na komorę” (cyt.). Było to zgodne z późniejszymi ustaleniami Janusza Hierzyka, który wczesną wiosną 1982 uzyskał informację od jednego z lekarzy, który dokonywał obdukcji ofiar pacyfikacji. Relacjonując te wydarzenia strzelający, mocno zemocjonowani, mówili, że »tak fajnie padali jak ludziki na strzelnicy - strzał i ludzik znikał!«. Tych określeń używało kilku milicjantów, między innymi Cieślak i Rau. Ten ostatni mówił wręcz, że widział jak »Walerek« strzelał, a ludziki »fik i znikały«.

Ranni i zatruci gazem górnicy trafiali do przyszybowego punktu opatrunkowego skąd wynoszono lub wyprowadzano ich poza kopalnię do karetek. Ciała sześciu zastrzelonych górników przeniesiono do pobliskiej stacji ratownictwa górniczego. Ktoś przyniósł tam również krzyż z łaźni łańcuszkowej.

Wieczorem ten sam krzyż ustawiono w wyłomie dokonanym przez czołg (w nocy 27 stycznia 1982 r. został on skradziony przez „nieznanych sprawców). Na jego ramionach zawieszono lampki górnicze.

Cztery dni później wysłano szyfrogram płk. Jerzego Gruby w Katowicach do gen. Czesława Kiszczaka, ministra spraw wewnętrznych, w którym komendant wojewódzki MO pisał m.in. „W trakcie działań siło MO, ORMO i LWP w rejonie KWK »Wujek« śmierć poniosło 7 osób, z których 6 zginęło na miejscu a 1 osoba zmarła w szpitalu. rannych zostało 49 osób spośród strajkujących, z których 44 zostało hospitalizowanych, wśród nich znajduje się 25 osób z ranami postrzałowymi. Stan 4 z nich określany jest jako ciężki”.

Dwóch kolejnych górników zmarło w styczniu 1982 r.

Górnicy zabici podczas pacyfikacji strajku: Józef Czekalski (48 lat), Józef Krzysztof Giza (24 lata), Joachim Gnida (28 lat), Ryszard Gzik (35 lat); Bogusław Kopczak (28 lat); Andrzej Pełka (19 lat); Jan Stawisiński (21 lat), Zbigniew Wilk (30 lat), Zenon Zając (22 lata).

Wojskowa prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie strzałów oddanych w kierunku górników z „Wujka”. Jednak szybko zostało ono umorzone.

Postanowienie o umorzeniu śledztwa, Gliwice, 20 stycznia 1982 r. (fragment):

„Podprokurator Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Gliwicach pod. Mgr Janusz Brol, po rozpatrzeniu śledztwa w sprawie dotyczącej użycia broni palnej przez funkcjonariuszy MO w dniu 16.12.1981 r. na terenie KWK »Wujek« w Katowicach i po przeanalizowaniu zebranych w toku tego śledztwa materiałów dowodowych postanowił […] umorzyć śledztwo w sprawie użycia broni palnej przez funkcjonariuszy MO […] z uwagi na brak w działaniu tych funkcjonariuszy MO ustawowych znamion przestępstwa przyjmując, że użycie przez nich broni palnej w konkretnych, ustalonych w toku śledztwa okolicznościach miało charakter działania w obronie koniecznej, tj. działania podjętego w celu odparcia bezprawnego i bezpośredniego zamachu, realnie zagrażającego zdrowiu i życiu działających prawnie członków sił porządkowych MO”.

O organizowanie strajku w kopalni „Wujek” oskarżono 9 osób, ośmiu mężczyzn i jedną kobietę, pracownicę straży przemysłowej. Ich proces rozpoczął się 3 lutego, a wyrok zapadł 9 lutego 1982 r. Najwyższy wyrok - 4 lata więzienia usłyszał Stanisław Płatek, Jerzy Wartak 3,5 roku więzienia. Marian Głuch i Adam Skwira zostali skazani na 3 lata pozbawienia wolności. Cztery osoby uniewinniono, a postępowanie wobec jednego górnika zostało umorzone.

Wyrok w imieniu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Katowice, 9 lutego 1982 (Fragment):

„Sąd uznał oskarżonego Stanisława Płatka, s. Pawła za winnego tego, że w okresie od 14 do 16 grudnia 1981 r. w Katowicach będąc członkiem NSZZ »Solidarność« przy zmilitaryzowanej KWK »Wujek«, nie odstąpił od udziału w działalności związkowej, która została zawieszona, przy czym podjął się czynności organizatorskich w strajku bowiem, będąc wybrany delegatem kopalni, przedkładając postulaty i żądania załogi oraz wpływał na możliwość opuszczenia kopalni, poprzez wypisywanie stosownych przepustek…”.

Zomowcy z plutonu specjalnego przez lata bronili się, że jadąc w trybie alarmowym na akcję w kopalni „Wujek” zabierali ze sobą przypadkowy pistolet ze zbrojowni („Jak leci”), a nie swój. Roman S., były funkcjonariusz plutonu specjalnego, zatrzymany w 2019 r. w Chorwacji, powiedział przed sądem na jednej z rozpraw, że tego 16 grudnia 1981 r. miał na akcji swojego „Raka”.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera