Kluby naszego regionu reprezentują pływaczki Katarzyna Pawlik i Karolina Hamer, łuczniczka Grażyna Wojciechowska (Start Katowice) oraz łucznik Wiktor Patryas, tenisistka stołowa Dorota Bucław i biorący udział w wyścigach na wózkach Tomasz Hamerlak (Start Bielsko-Biała).
- Na Zachodzie sport niepełnosprawnych stoi na równi ze sportem osób zdrowych. U nas na co dzień przekonujemy się, że jesteśmy gorzej traktowani - kiwa głową Hamerlak, z którym roz-mowę zaczynamy od nieszczęsnych perypetii ze sprzętem, które w końcu zostały rozwiązane.
- W Wielkiej Brytanii nie ma podziałów ma pełnosprawnych i niepełnosprawnych sportowców. Spodziewam się, że będzie-my tak samo dopingowani przez kibiców - dodaje Hamerlak, a jego słowa potwierdza fakt, że na 2,5 mln biletów na areny igrzysk sprzedano już ponad 2,2 mln wejściówek.Niepełnosprawni sportowcy są niesamowici pod wieloma względami. Są bardzo aktywni, mają swoje strony internetowe, prowadzą blogi, angażują się w różnego rodzaju akcje, jakby chcieli pokazać całemu światu, że nieszczęście związane z chorobą czy wypadkiem można przekuć w sukces, pomóc sobie i innym.
Wiktor Patryas trenuje łucznictwo w Żywcu. - Zacząłem trenować, gdy miałem 14 lat. Trwało to około dziesięciu lat, aż zdarzył się wypadek, rozbiłem się małym fiatem - wspomina Patryas. - Mam uszkodzoną lewą nogę i stopę. Dodatkowo mam krótszą nogę oraz stopę. Moja przerwa w trenowaniu trwała aż 18 lat. Wróciłem w tamtym roku, zdobyłem kwalifikację olimpijską wygrywając turniej w Anglii. Moim marzeniem jest zdobycie medalu w Londynie, obojętnie jakiego. Będzie jednak trudno, bo konkurencja jest ogromna.
Katarzyna Pawlik w Atenach zdobyła trzy medale, w Pekinie aż cztery. W ubiegłym roku ukończyła studia w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej na kierunku fizykoterapia i skupiła się na przygotowaniach do Londynu. - Nieważne, jakiego koloru, byle był medal - mówi Pawlik, która mając osiem lat usłyszała od trenerów pływania, że nie nadaje się do tego sportu! Od urodzenia cierpi na chorobę neurologiczną, powodującą zaburzenia ruchu i ośrodka mowy.
Wróćmy jeszcze do Hamerlaka. Ten gość mógłby zawstydzić niejednego pełnosprawnego faceta - ma dom, żonę i dwoje dzieci. W wieku 15 lat musiał poddać się amputacji nogi powyżej kolana z powodu choroby nowotworowej (zaczęło się od bólu kolana w czasie gry w piłkę). Operację wykonano 6 grudnia.
- Fajny miałem prezent na Mikołaja - gorzko żartuje mieszkaniec Bystrej, który zawodowo uprawia wyścigi na wózkach. - Każdy, kto widzi jakieś ciężkie choroby lub wypadki myśli, że jego to nie dotyczy. Jednak kiedy spotka to ciebie, zmienia się punkt widzenia. Napatrzyłem się wtedy na tylu chorych ludzi w szpitalach, często moich rówieśników. Teraz mogę powiedzieć: Cieszę się, że żyję! - mówi ojciec 7-letniego Janka i miesięcznej Hani, który w ramach treningu rocznie zalicza na wózku 8-10 tys. km, a jego pojazd jest droższy od wielu używanych aut - kosztuje 25-27 tys. złotych. On też chce powalczyć o medal. - Ale życie uczy pokory - podkreśla.
Łuczniczka Grażyna Wojciechowska na początku funkcjonowała jako... mama Andrzeja, czyli zawodnika Czarnej Strzały Bytom. Zaangażowała się w łucznicze życie, skończyła kurs instruktora, jest w zarządzie PZŁucz. Po tym, jak samochód uszkodził jej kolano, rywalizuje w zawodach dla niepełnosprawnych tak dobrze, że poleci do Londynu!
Hart ducha prezentuje też Dorota Bucław, która od 2000 roku po wypadku samochodowym porusza się na wózku inwalidzkim. - Doszło do złamania kręgosłupa na odcinku szyjnym i uszkodzenia rdzenia kręgowego - wyjaśnia. - Do tego dochodzą problemy z oddychaniem, codziennie używam respiratora. Czucia nie mam praktycznie od szyi w dół, więc wszystkie czynności życia codziennego, jak i te w czasie gry, potrafię wykonać tylko wtedy, kiedy widzę rękę. Gram rakietką, na której zrobiony jest uchwyt jak do szabli, gdzie wkładam rękę, a potem stabilizuję ją bandażem, obejmujący wszystkie palce i nadgarstek.
Tyszanka Karolina Hamer od urodzenia ma niedowład w nogach, a pływa od 3. roku życia. Jest otwarta, wygadana, nie boi się mówić wprost, co myśli. - Nie jestem materialistką, ale jak odbieram nagrodę Prezydenta Katowic i dostaję czek na 1.000 zł, które mają być wynagrodzeniem za 6 lat mojej ciężkiej pracy, to wolałabym tej nagrody nie dostać. Ja szanuję pieniądze, co nie zmienia faktu, że jesteśmy traktowani jak kwiatek do kożuszka - stwierdziła Karolina w rozmowie opublikowanej na jej stronie.
Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO
*Pamietacie zabawki z PRL? ZOBACZCIE ZDJĘCIA
*Gdzie jeździliśmy kiedyś na weekend? ZOBACZ ZDJĘCIA ARCHIWALNE
*KONKURS FOTOLATO 2012:
Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?