Wszak śniadanie w postaci jogurtu z bułeczką na krzesełku pod namiotem ma urok. Dodatkowo też nie obżeramy się jak podczas hotelowych śniadań ze szwedzkiego stołu. Natomiast kempingowe obiady czy kolacje można sobie ugotować na przenośnej gazowej kuchence. To jest do zrobienia a ja tak właśnie na kempingach spędzam moje letnie wyjazdy już około pół wieku. Dawniej oczywiście wszystko było o wiele prostsze, bo biwakowanie było darmowe i dozwolone wszędzie.
W dzieciństwie wyjeżdżałem z rodzicami głównie w Beskidy. Najczęściej namiot rozbijaliśmy w Wiśle, nad brzegami rzeki Wisły koło miejsca gdzie dziś jest dworzec autobusowy. Wodę do picia i gotowania braliśmy z okolicznego strumyka zaś myliśmy się w krystalicznie czystej wtedy wiślanej wodzie. Bardzo mi się takie wyjazdy podobały i kiedyś nawet zapytałem rodziców: Patronem górników jest św. Barbara, hutników – św. Florian, a kto jest patronem przebywających na kempingach? Niestety, rodzice nie wiedzieli zaś zakonnica ucząca mnie religii powiedziała, że „kempingowcy” to nowa moda i jeszcze świętego patrona się nie dorobili. To jednak nie osłabiło mojej miłości do wyjazdów pod namiot. Pochwalę się nawet, że w ubiegłym roku łącznie na kempingach spędziłem pięćdziesiąt dni (!). To jest mój życiowy rekord! Jest to też czas bez komputera i telewizora.
Wtedy m.in. przeczytałem książkę niemieckiego naukowca Michaela Hasemanna. Wprawdzie tytuł jest religijny - „Milczący świadkowie Golgoty”, ale w istocie to książka historyczna. Ta lektura niespodziewanie dała mi odpowiedź na owe pytanie nurtujące mnie od dzieciństwa: Kto jest patronem od kampingów? Otóż autor tłumaczy, że według najnowszych badań historycznych, podczas Drogi Krzyżowej pomagający Jezusowi - Szymon Cyrenejczyk - nie był jerozolimskim rolnikiem, jak dotąd twierdzono. Był on pielgrzymem z Cyreny w Libii, który przybył aż 1800 km do Jerozolimy na Święto Paschy. Owszem, Ewangelie według św. Marka i św. Łukasza mówią wprawdzie, że rzymscy żołnierze zmusili Cyrenejczyka do pomagania Jezusowi, gdy on szedł z pola. Tak, ale było to POLE NAMIOTOWE (!) pod murami Jerozolimy, gdzie nocowali pielgrzymi, których nie było stać na wynajęcie mieszkania. Sprawdziłem to w starożytnych tekstach biblijnych. W wersji łacińskiej ów Szymon wracał „de villa”. Właśnie to jerozolimskie pole namiotowe nazywano „villa”. Podobnie jest też czasami dzisiaj, kiedy duże pola kempingowe nazywa się z angielska „camping village”. Zatem „kempingowcy” mają swojego patrona – Szymona Cyrenejczyka.
Nie przeocz
- 15 najdziwniejszych śląskich słów zdaniem internautów ze Śląska. Znasz je?
- „Polskie Malediwy" doskonałe na letnią wycieczkę. Tu jest naprawdę pięknie. Byliście?
- Park Zdrojowy w Ustroniu. Ścieżki spacerowe i fontanna z wodą solankową – ZDJĘCIA
- Bytom: Po dawnym TESCO został tylko szkielet. Parking wygląda jak pobojowisko
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
- Czy to najbardziej zaniedbane miasta w Śląskiem? Internauci bez litości! Zobaczcie
- Podpisane jako "nieznane" - te zdjęcia z Chorzowa czekają na identyfikację od lat
- Nieoczywiste turystyczne zakątki Górnego Śląska. 5 miejsc do zobaczenia w Sosnowcu
- Najlepsze śląskie technika w ogólnopolskim rankingu szkół. Sprawdź!
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?