Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Smolorz: Homo karminadel. Poeci „konserwatywnej” polityki odgrzali kotlet dżender

Paweł Smolorz
Paweł Smolorz
Paweł Smolorz
W czasach gównoburz nasi rodzimi poeci „konserwatywnej” polityki odgrzali kotlet dżender. Pewnie dlatego, że kotlet „zagrzybionych nachodźców ” się wysmażył. Skoro tego karminadla LGBT można w Polsce z sukcesem smażyć, to musimy powiedzieć sobie jasno: obowiązujący system wartości moralnych jest pod kreską. Dlatego, że ludziom pewnym swojej tożsamości tożsamość innych nie przeszkadza.

To jasne, że jest to pokłosie wpływu kościelnych ultrasów, którzy Kościół powszechny sprowadzili do kościoła hermetycznego, gdzie chrześcijańskie miłosierdzie to strzęp ideologi-cznie sprzeczny z resztą organizmu. Bo nie da się pogodzić biblijnej miłości z nacjonalizmem, szowinizmem, zaściankowością i homofobią. Oni z obrzydzeniem patrzą na „lewackiego” bossa Stolicy Piotrowej, który - zapewne świadom ich istnienia - zapragnął przywrócić Kościołowi jego godność. Czyż nie?

Nigdy w Polsce nie żyliśmy w państwie świeckim. Polskie państwo świeckie jest tak świeckie, jak dobrze się ma demokracja na Wschodzie. Tu, na Górnym Śląsku, nigdy też nie było inaczej. Dla śląskich Apa-czy nieistotna była prawda, ale przekonania kapelonków. Nikt, kto chciał tych boskich pasterzy odsunąć od polityki, wyborów nie wygrał. Przeto nie tylko Kry-ształowe Ludzkie Pany mają czerwone kolana; zdzierali je wszyscy przed nimi. Potrzeba wrastania religijnych ultrasów w politykę nie jest dla nich bezsensem - więcej - jest koniecznością. Ponieważ bez tronu ołtarz - pozbawiony miłosierdzia (gr. Agápe) - traci znaczenie. To dowodzi, że świadomi są swojej moralnej równi pochyłej. Choć tron jest w istocie brzytwą, to chwytają się go. Toną, świadomie biorąc na dno swoich wyz-nawców. Aż prosi się, by zapytać tych, którzy tak boją się in vitro, aborcji czy związków par-tnerskich, o źródło tego lęku.

I o to, dlaczego piszą ustawy, by regulować moralność? Kantowskie „Niebo gwiaździste nade mną, a prawo moralne we mnie” nie wystarczy? Istotą świeckiego państwa prawa jest dążenie do powszechności i wymaga wzajemnego poszanowania; to już dawno funkcjonuje na niedoścignionym „zgniłym Zachodzie”. Istotą tej „liberalnej zgnilizny” jest wolność i równość wobec prawa, które NIE PRZYMUSZA (!) katolików (i innych) do korzystania z in vitro, aborcji i do życia w związku jednopłciowym.

Ależ homoseksualizm, antykoncepcja i in vitro też są nienaturalne - grzmią. „Odgrzmiewam” więc - nienaturalne jest też palenie papierosów, picie wódki i branie tabletki jak później boli głowa. W końcu dochodzimy do tego, że o „naturalności” w państwie podobno świeckim decyduje toruński przemysł „metafizyczny”. Dżenderowy karminadel kryształów z Nowogrodzkiej skazany jest na sukces. A co boli, z pewnością wygra też na naszym Śląsku. Na tym Śląsku, na którym ponoć marzy się o mentalnym powrocie na Zachód i szanuje się prawa mniejszych.

TYDZIEŃ Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo