Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Smolorz: Jest taki gatunek Polaków, nazywam ich „cepeeny”

Paweł Smolorz
Jest taki gatunek Polaków, nazywam ich „cepeeny”. „Cepeeny” jadą tankować na CPN - to jest jakąś stację paliw. Tankują bezołowiową, znaczy PB przekreślone, i jadą w niedzielę do kościoła.

Jadą autem, bo nie po to je pucują żeby stało, i żeby sąsiad nie widział, że wypucowany. Na beztydziyń nie jeżdżą, bo na CPN, bezołowiowa PB przekreślona, ma swoją cenę, choć i tak mniejszą, jak za Tuska. Ale niedziela to dzień święty, a dzień święty święcić trzeba, to tradycja, a tradycję trzeba szanować.

Jak już dojadą, te trzysta, może pięćset metrów, do tego kościoła, to „cepeeny” płci żeńskiej idą pachnieć do pierwszej ławki, bo pod ołtarzem widać, że są, co widzi kapelonek, a jak kapelonek i farorz widzą, to wszyscy widzą, i widzą, że wrzuciła pięć do koszyka, a nie dwa – prawie dwa razy szybciej do raju. I śpiewają głośno, a wonio tam kacidłem, i lakierem do włosów, i Niveą , i „Panią Walewską”. „Cepeeny” płci męskiej zaś, stoją w antryju, bo tam więcej luftu, a jak jest więcej luftu, to nie czuć, że wczoraj wpadł szwagier, na „Dziennik Telewizyjny”, z ciepłą Starogardzką; bo tam te inne, jakieś łiski, pedały piją. Więc „cepeeny” płci męskiej też woniają, tylko inaczej; ale tego nie czuć, bo jest przeciąg w antyju.

Po mszy, odhaczonej, i jak już wszyscy widzieli, że byli, tradycyjne „cepeenowe familie” ruszają na spacer do niemieckich albo portugalskich PHU. Chcieliby do polskich, ale takich nie ma za wiele, a jak są, to drożyzna, jak za Tuska. A te niemieckie albo portugalskie PHU, to prawie jak polskie są - można kupić tam „polską kapustę pekińską”, „polskie borówki amerykańskie”, jest też „polski kefir”, „polski indyk”, no i „polskie czipsy o smaku polskich ziemniaczków z ogniska”. Przecież wiadomo, jak kapusta pekińska jest polska, to jest smaczniejsza od tej pekińskiej niepolskiej.

„Cepeeny” jeżdżą do PHU boczną drogą. Bo może zatrzymać ich Milicja, i „Pan Władza” może zainteresować się wczorajszą wizytą szwagra. Tym bardziej, że „Passat”, co z Niemiec w wstanie igła na lawecie przyjechał, nie ma OC. No ale co tam się może stać na bocznej drodze?

„Cepeeny” są patriotami. Też te z Górnego Śląska – tego co pod zaborem był, co go germanizowano brutalnie, ale nie udało się, bo on polski był zawsze. I jak jadą na rajza gdzieś dalej, np. do Bułgarii, autokarem, z funduszu związków zawodowych, to nawet batki i fuzekle mają biało-czerwone; żeby każdy widział, że to my, od tego króla co w Warnie poległ, w walce z ciapatymi.

No a „cepeeny” nie lubią ciepatych, i Żydów też trochę. Nie znają żadnego, nie widzieli, ale nie lubią, tak jak tych od łiski, tych w rurkach. Dlatego, „cepeeny” płci męskiej w razie czego noszą wąsa, by było wiadomo, że oni piją Starogardzką, a nie – broń Boże - łiski. Tradycja, a tradycje trzeba szanować.

„Cepeeny”chodzą na wybory!

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Magazyn informacyjny Dziennika Zachodniego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo