Kiedy tylko przekroczyłem próg domu przy ul. Leśnej 12, uderzyła mnie niezwykła atmosfera. Klaudia i Daria krzątały się po kuchni, Patryk chwycił swoją deskorolkę i popędził na trening, Kasia dopiero co, dowiedziała się o oddaniu jej pieska, dlatego była mało rozmowna, a chłopcy zamknęli się w swoich pokojach, gdzie pilnie odrabiali lekcje. To nie przypadek. Chłopaki robili dobrą minę do złej gry i ustalali wspólną wersję wydarzeń, ponieważ urządzili sobie wagary.
Całą tą niesforną gromadą zajmują się ich „ciocie”, m.in. Magdalena Szymura i Barbara Knapczyk - wychowawczynie z łaziskiego domu rodzinkowego, który w tym roku świętuje pięciolecie swojego istnienia. Jak radzą sobie z jedenastoma urwisami?
- Czasem mam wrażenie, że jest ich tutaj dwa razy więcej - mówi Magdalena Szymura - Wyobraża pan sobie nasze poranki? Pobudka, mycie zębów w dwóch łazienkach, śniadanie w jednej kuchni, przygotowanie drugiego śniadania, ubranie się adekwatnie do pogody, a do tego wszystkiego każdy ma swoje poranne rytuały. To wszystko trzeba mieć pod kontrolą. Kiedy dzieciaki wracają ze szkoły wszystko zaczyna się od początku: obiad, odrabianie zadań domowych, szereg obowiązków pozalekcyjnych. - Musimy zadbać, żeby dzieciaki nadrobiły wszystkie zaległości, a wielu z nich nie jest jeszcze nauczonych systematycznego podejścia do nauki - podkreśla Szymura. - Później za to mają już czas tylko dla siebie.
A wolnym czasie dzieciaki z rodzinkowego domu w Łaziskach nie próżnują. Patryk gra w piłkę nożną, Klaudia bierze lekcje gry na pianinie, Kasia tańczy zumbę, a jedna z dziewczyn osiąga nawet sukcesy w narodowej kadrze piłkarskiej i trenuję jazdę figurową na lodzie. Podobno w domu można znaleźć jeszcze kije do aikido - pamiątki po poprzednich wychowankach.
- Naszym priorytetem od początku było przekształcenie placówki w normalny dom - mówi Barbara Knapik. - Przykładowo, jeśli jakieś dzieci zostają na święta, to mamy wigilię tutaj, bądź zabieramy je do naszych domów. Nie mamy z tym problemu, mamy po prostu dwa domy, które wzajemnie się przenikają. Mój syn zawsze chciał mieć siostrę i odwiedzając rodzinkowy dom, właśnie ją znalazł. - Najbardziej właśnie cieszy mnie fakt, że dzieci się zadomowiły i znalazły w nas podporę - mówi Szymura - Żadne z nich już nie mówi w szkole, że wraca do bidula. Tylko do domu.
*Śląskie jest NAJ... Ciekawe, czy to wiecie ROZWIĄŻCIE QUIZ
*Tragedia w Częstochowie. Para 18-latków zginęła w wypadku
*25 lat więzienia dla Krakowiaka, a on stoi z kamienną twarzą ZDJĘCIA
*Równica bez schroniska? Niestety to koniec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?