Z bankiem można wygrać

Od kilku miesięcy chętni mogą spłacać kredyty hipoteczne zaciągnięte we frankach szwajcarskich bez przeliczania na złotówki, ale w walucie. I choć banki nie mogą już zarabiać na różnicy między ceną sprzedaży i kupna CHF, odbijają to sobie w inny sposób. Ustawiły tak wysokie obowiązkowe opłaty za zmianę waluty w umowie lub za zmianę rachunku, że trzeba płacić za to nawet 3 tys. zł. Oburzeni "franciszkanie" (użytkownicy strony kupfranki.pl) uznali to za pogwałcenie praw konsumenckich i obywatelskich. Domagają się od banków wyjaśnień i proszą o weryfikację zasadności obowiązkowych opłat.

Chcesz spłacać kredyt we frankach, a nie w złotówkach? Takie prawo daje wydana przez Komisję Nadzoru Finansowego rekomendacja SII. Po wprowadzeniu nowych zasad szybko okazało się jednak, że banki zniechęcają klientów do spłacania kredytów we frankach. Jak wygląda procedura? - Należy pojawić się w banku, podpisać aneks do umowy i wnieść opłatę za zmianę waluty, w jakiej następuje spłata kredytu - mówi Agnieszka Spirydow z Nordea Bank.

Diabeł tkwi oczywiście w szczegółach. Opłata wynosi 0,75 proc. od kwoty pozostającej do spłaty, minimum 100 zł. Jeśli ma-my kredyt w wysokości 140 tys. CHF, opłata wyniesie równowartość 1.050 franków. Bank bierze pod uwagę średni kurs NBP z dnia pobrania od nas opłaty w złotówkach. Czyli - 3.021 zł!
W Metrobank-Noble Bank opłata za to wynosi 0,5 proc. salda kredytu z dnia wejścia w życie aneksu. Bank zastrzega, że weźmie nie więcej niż 2 tys. zł. Faktycznie, przy średnim kredycie 140 tys. CHF jest to właśnie taka kwota. Polbank z kolei pobiera opłatę "za czynności wymagające sporządzenie aneksu do umowy o kredyt", co zostało wycenione na 500 zł. Bank Millennium wybrał inną formułę - pobiera od klientów opłatę za zmianę rachunku do obsługi kredytu. Na taki nowy rachunek trzeba będzie wpłacać ratę we frankach, a to kosztuje 500 zł.

Inny zapis proponowany klientom przez Bank Millennium mówi o "opłacie za zmianę ubezpieczenia grupowego nieruchomości lub na życie kredytobiorcy/pożyczkobiorcy na polisę indywidualną". To kosztuje również 500 zł. "Specjalne" oferty dla spłacających kredyty hipoteczne we frankach wzbudziła protesty użytkowników strony kupfranki.pl, społecznościowego portalu gromadzącego 11 tys. rodzin z takimi kredytami. Łączna suma pożyczona przez zrzeszonych w tej grupie wynosi ponad 1 mld CHF. Ludzie ci rozpoczęli akcję pod hasłem "Aneks za rozsądną cenę". Obciążeni kredytami uważają bowiem, że banki przesadziły. Wysokie obligatoryjne opłaty związane z kredytami walutowymi traktują jako pogwałcenie praw konsumenckich i obywatelskich.

- Powstała w ten sposób bariera ekonomiczna, która ogranicza możliwość spłaty kredytu w walucie - uważa Rafał Łyczek z kupfranki.pl. Dlatego "franciszkanie" wystosowali listy do Nor-dea Banku, Metrobank-Noble Banku, Polbanku i Banku Millennium, w których proszą o weryfikację zasadności i wysokości kwot obligatoryjnych.

Zwracają uwagę, że ich wprowadzenie utrudnia kredytobiorcom korzystanie z praw, jakie wynikają z rekomendacji SII.
I listopad okazał się dla nich zwycięski. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpisał do rejestru klauzul zakazanych zapis stosowany przez Getin Bank. Pobierał on podwyższoną marżę aż do "pierwszego dnia następnego miesiąca od momentu otrzymania odpisu z księgi wieczystej prowadzonej dla nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie kredytu".

Rafał Łyczek odzyskał dzięki temu 323 franki nadpłaty.
- Reklamacjami w bankach zajmują się osoby, które powinny mieć głębszą wiedzę na temat aktualnych uregulowań prawnych, szczególnie kiedy prawomocny wyrok znajdzie się w rejestrze klauzul niedozwolonych - akcentuje Łyczek. Na oporne banki radzi składać skargi w Komisji Nadzoru Finansowego.