Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie było afery węglowej. Sprawa nacisków umorzona

Teresa Semik
W aferze węglowej nic nie jest tak proste, jak się wydawało
W aferze węglowej nic nie jest tak proste, jak się wydawało Fot. Mikołaj Suchan
Niczym bańka mydlana pękła w poniedziałek głośna sprawa tzw. mafii węglowej, w której zarzuty miała usłyszeć również Barbara Blida.

Sąd Rejonowy w Rudzie Śląskiej umorzył sprawę dwóch byłych członków zarządów Rudzkiej i Nadwiślańskiej Spółki Węglowej oskarżonych o przyjęcie w latach 90. ponad pół miliona złotych łapówki w zamian za przychylność w handlu węglem. Sąd nie doszukał się przestępstwa w ich zachowaniu. Nie byli bowiem osobami pełniącymi funkcje publiczne w świetle obowiązujących wówczas przepisów, a tylko takim osobom można było przypisać przestępstwo korupcji. To ewidentna luka w prawie. Łapówki dla kierownictwa spółek węglowych pochodziły od Agencji Handlowej B. Kmiecik i Spółka. Wspólnik tej firmy, Jacek W., który przyznał się w śledztwie, że woził prezesom koperty z pieniędzmi w zamian za sprzedaż węgla, także nie odpowie przed sądem. Skoro opłacani w ten sposób wiceprezesi nie popełnili przestępstwa, to on także nie odpowiada za to, że koperty wręczał.

Decyzja rudzkiego sądu nie jest prawomocna. Marta Zawada-Dybek z katowickiej Prokuratury Okręgowej zapowiada, że w ciągu siedmiu dni oskarżenie zdecyduje, czy ją zaskarży. - W przepisach karnych faktycznie nie było wówczas definicji osoby pełniącej funkcję publiczną, ale z interpretacji przepisów, linii orzecznictwa wynikało, że są nimi członkowie zarządów spółek węglowych - wyjaśnia prokurator M. Zawada-Dybek.

Z tych samych powodów prawnych umorzona byłaby sprawa Barbary Blidy, gdyby doszło do przedstawienia jej zarzutów rzekomego korumpowania byłego prezesa Rudzkiej Spółki Węglowej Zbigniewa Baranowskiego.

Łódzka prokuratura, badająca okoliczności samobójczej śmierci Blidy, umorzyła śledztwo dotyczące katowickich prokuratorów, którzy wydali decyzję o jej zatrzymaniu i przesłuchaniu, bo też nie popełnili przestępstwa. - Brak jest podstaw do stwierdzenia, że bezpodstawne skierowali postępowanie przeciwko Barbarze Blidzie, że spowodowali bezzasadne naruszenie jej miru domowego - wyjaśnia prokurator Krzysztof Kopania z Łodzi.

Mecenas Stanisława Mizdra, pełnomocnik rodziny byłej posłanki lewicy nie zgadza się z decyzją łódzkich śledczych i należy się spodziewać jej zaskarżenia.

- Zarządzenie prokuratorów katowickich o zatrzymaniu Blidy i przeszukaniu jej mieszkania było bezzasadne, niepoparte dowodami - uważa Mizdra. - Teraz jeszcze sąd w Rudzie Śl. stwierdził, że z powodów prawnych nie mogła popełnić żadnego przestępstwa.

Śledztwo w Łodzi nie wykazało też, by na katowickich prokuratorów bezprawnie wpływał ówczesny premier Jarosław Kaczyński oraz minister Zbigniew Ziobro.
Trzej oskarżeni o korupcję w tzw. aferze węglowej nie muszą stawiać się w sądzie, przynajmniej na razie. Choć dwóch z nich przyznało się do brania i dawania łapówek w latach 90., wczoraj ich sprawa została umorzona z powodu niestwierdzenia przestępstwa. Sędzia Anna Zwolińska w uzasadnieniu postanowienia mówiła, że dwaj oskarżeni członkowie zarządów spółek węglowych w czasie, w którym miało dochodzić do wręczania im łapówek, nie pełnili funkcji publicznych, przynajmniej w takim znaczeniu, o jakim mówi przepis kodeksu karnego: Kto w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść majątkową... podlega karze od 6 miesięcy do lat 8.

- To podstawowe kryterium nie zostało w tym wypadku spełnione. Nie było definicji osoby pełniącej funkcje publiczną. Prezesi spółek nie byli również funkcjonariuszami publicznymi w świetle obowiązujących przepisów - uzasadniała sędzia Zwolińska. - Ta luka prawna została uzupełniona dopiero w 2003 roku, ale prawo nie działa wstecz. Oskarżonym nie można przypisać przestępstwa.
Dopiero w 2003 roku pojawił się przepis zwany też łapownictwem menedżerskim, który obejmuje takie zachowania, do jakich dochodziło w spółkach węglowych.

Katowicka Prokuratura Okręgowa oskarżyła Wiesława K., byłego członka zarządu Rudzkiej Spółki Węglowej, o to, że w latach 1994-1998, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, wziął co najmniej 420 tys. zł od Agencji Handlowej B. Kmiecik i Spółka z Katowic w zamian za sprzedaż węgla. Pieniądze pobierał raz w miesiącu - kwota była uzależniona od ilości dostarczonego surowca. Wiesław K. na początku zaprzeczał, ale potem przyznał się do zarzucanych mu czynów. W śledztwie wyjaśniał, że przyjmował pieniądze w kopercie od Barbary Kmiecik i dzielił się nimi ze swoim szefem, byłym prezesem RSW. Robił to wyłącznie na jego polecenie.

Jacek W., wspólnik Kmiecik, potwierdził, że jeździł do gabinetu Wiesława K. do Rudy Śląskiej, kiedy wręczane były pieniądze. Od każdej tony tak zwana prowizja wynosiła 1,50 zł, a zamówienia szły w miliony ton.

Trzeci z oskarżonych, Jerzy H., były wiceprezes Nadwiślańskiej Spółki Węglowej, zdaniem śledczych, wziął od Barbary Kmiecik w zamian za przychylność co najmniej 150 tys. zł. On zaprzecza. Twierdzi, że unikał jej natrętnych wizyt. Jednak wspólnik Kmiecik mówił w śledztwie, że raz był świadkiem przekazywania mu pieniędzy.

- Nie rozstrzygam tego, gdzie dziś leży prawda: czy było przekazanie pieniędzy, czy też nie. Jedno nie ulega wątpliwości - cokolwiek to było, to nie stanowiło przestępstwa - ocenił jeden z obrońców, Leszek Cholewa, odnosząc się do umorzenia sprawy przez sąd w Rudzie Śląskiej.

Sprawa ma 53 tomy akt, realizowana była jako pokazowa za czasów PiS-u. Prokuratorzy katowiccy wskazywali m.in., że w latach 1994-1998 roku skarb państwa udzielił Rudzkiej Spółce Węglowej na restrukturyzację produkcji ponad 114 mln zł, a więc jej zarząd gospodarował publicznym groszem.

- Badaliśmy uzasadnienie katowickich prokuratorów o przedstawieniu zarzutów wiceprezesom spółek węglowych. Broni się przedstawiona przez nich koncepcja odpowiedzialności i w żadnym wypadku nie świadczy o popełnieniu przez nich przestępstwa - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury, która badała okoliczności śmierci Barbary Blidy i ten wątek umorzyła.
Była posłanka w tym samym śledztwie miała usłyszeć zarzut korupcji. Katowiccy prokuratorzy zamierzali postawić byłej posłance Lewicy i minister budownictwa zarzut pośredniczenia we wręczeniu łapówki w wysokości 80 tys. zł byłemu prezesowi Rudzkiej Spółki Węglowej Zbigniewowi Baranowskiemu. Pieniądze miały pochodzić od jej koleżanki, Barbary Kmiecik, która w ten sposób chciała kupić przychylność prezesa przy umorzeniu jej odsetek o nieterminowych płatności za pobierany węgiel. Taka jest wersja Kmiecik.

Śledczy nie zdążyli jej zweryfikować. Barbara Blida popełniła samobójstwo podczas próby zatrzymania przez agentów ABW. Sprawę przeciwko Baranowskiemu umorzono z powodu niedostatecznych dowodów.

Łódzcy prokuratorzy, którzy oceniali materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę katowicką i działania podejmowane przez nią w sprawie Blidy uznali, że nie doszło do popełnienia przestępstw, polegających na przekroczeniu przez śledczych uprawnień lub niedopełnieniu przez nich obowiązków. A więc mieli rację, posyłając do jej domu agentów ABW i przygotowując postanowienie o przedstawieniu jej zarzutów. W poniedziałek sprawę umorzyli.

Warto przypomnieć, że sąd w Siemianowicach Śląskich był innego zdania, gdy w 2007 roku, już po śmierci byłej posłanki Lewicy, uwzględniał zażalenie rodziny Blidów na uzasadnienie umorzenia śledztwa w wątku dotyczącym jej osoby. Uznał wówczas, że twierdzenie o uprawdopodobnieniu popełnienia przez nią przestępstwa narusza dobre imię Blidy.

Informacji szukam w internecie


Z Henrykiem Blidą, rozmawia Agata Pustułka

Prokuratura w Łodzi umorzyła śledztwo związane z naciskami polityków PiS i powiązanych z nimi prokuratorów, bo nie znaleziono dowodów, że uknuli intrygę z pana żoną w roli głównej. Czy to pana przekonuje?
Zastanawiamy się z synem jak zareagować na tę decyzję. Nie chcę się opiniami narażać na reakcję prokuratury, dlatego nie będę tego komentował.

W kwietniu miną trzy lata od śmierci pana żony, a końca dochodzenia nie widać. Traci pan nadzieję?
Moim zdaniem dochodzenie do prawdy potrwa kilka lat. Obecnie przed sądem w Siemianowicach Śląskich toczy się sprawa związana z akcją ABW w naszym domu. Do przesłuchania pozostało jeszcze 80 świadków. Ja jestem pierwszy na tej liście, a jeszcze nie zakończono mnie przesłuchiwać.

Sejmowa komisja też jakby zwolniła tempo pracy

Niestety, to prawda. Zresztą niewiele w telewizji z tego pokazują. Informacji z prac sejmowej komisji musimy szukać z synem po internecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!