Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka ręczna: wielki krok Polek - ćwierćfinał MŚ

Jacek Sroka
Polskie piłkarki ręczne po raz pierwszy od 35 lat awansowały do czołowej ósemki mistrzostw świata! W spotkaniu 1/8 finału biało-czerwone pokonały w Serbii Rumunki 31:29. W środowym ćwierćfinale podopieczne duńskiego trenera Kima Rasmussena zmierzą się w Nowym Sadzie z Francuzkami, które z dwóch ostatnich MŚ w 2011 i 2009 roku przywoziły srebrne medale.

Polki zaczęły spotkanie z Rumunkami od dwubramkowego prowadzenia (2:0 i 3:1). Siłą napędową biało-czerwonych na początku meczu była skrzydłowa Kinga Grzyb, która do przerwy rzuciła cztery bramki. Dzielnie wspierała ją obrotowa Patrycja Kulwińska, która w I połowie też zaliczyła cztery trafienia.

Niestety, szybko okazało się, że rywalki nie przypadkiem słyną z twardej gry w obronie. Rumuńska defensywa, jak tylko mogła utrudniała nam życie, a że w ataku skutecznością imponowała Cristina Neagu, która w I połowie zdobyła aż siedem goli, brązowe medalistki mistrzostw Europy z 2010 roku błyskawicznie odrobiły straty, a później objęły czterobramkowe prowadzenie.

Z pewnością pomógł im w tym fakt, że Polkom tym razem przestój w grze przytrafił się nie jak zwykle po przerwie, ale już w I połowie, gdy przez 6,5 minuty nie potrafiły trafić do siatki. Tę niemoc przełamał dopiero Alina Wojtas, ale i tak na przerwę nasze dziewczyny zeszły z czterema golami straty.

Po zmianie stron przewaga Rumunek wzrosła do pięciu bramek. Co prawda świetnie grająca Kinga Grzyb po szybkich kontrach zmniejszała dystans do trzech trafień, lecz rywalki, niesione w Nowym Sadzie gorącym dopingiem kibiców, utrzymywały bezpieczną przewagę.

Na 13 minut przed końcem biało-czerwone przegrywały 22:26, bo znakomicie w rumuńskiej bramce spisywała się Talida Tolnai. Wówczas jednak rywalkom przydarzył się słabszy okres gry. Dość powiedzieć, że przez blisko 11 minut nie potrafiły one zdobyć gola. Tymczasem Polki zaczęły odrabiać straty. Raz po raz do siatki zaczęła trafiać Alina Wojtas. Rozgrywająca MKS Lublin w całym meczu rzuciła dziewięć bramek i była najskuteczniejszą z Polek.

W naszej bramce świetnie broniła Małgorzata Gapska. Po rzucie Karoliny Kudłacz w 54 minucie Polki doprowadziły do remisu 26:26, a później Wojtas i Kulwińska dały nam dwubramkowe prowadzenie. Skuteczny rzut karny Karolina Semeniuk-Olchawy sprawił, że w 57 minucie biało-czerwone prowadziły już 29:26. Serię siedmiu kolejnych goli Polek przerwała dopiero najskuteczniejsza zawodniczka meczu Neagu wykorzystując karnego. Do końca meczu pozos-tało wówczas zaledwie 2,20 min. i mimo zaciekłych ataków Rumunek, Polki nie dały już sobie wydrzeć historycznej wygranej.
- To był niezwykle emocjonujący mecz. Rumunia to twardy przeciwnik. Mają zawodniczki absolutnie ze światowej czołówki, takie jak Neagu, na którą przez pierwsze 45 minut nie mogliśmy znaleźć sposobu. Jesteś-my maksymalnie szczęśliwi i dumni. To wielki krok dla polskiej piłki ręcznej - powiedział trener Polek Kim Rasmussen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!