Piotr Mielec: Unijny zastrzyk pieniędzy napędził turystykę w regionie

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Lata 2007-2013 to złoty okres dla turystyki na Opolszczyźnie. W ramach Regionalnego Programu Operacyjnego zrealizowano 165 projektów w tym obszarze. Unia Europejska dołożyła do nich 274 miliony złotych. Ale pieniądze płynęły również w kolejnych latach. O tym, jak zmieniło się turystyczne oblicze województwa w trakcie dwóch dekad obecności w UE rozmawiamy z Piotrem Mielcem, dyrektorem Opolskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.

Jak wyglądałaby turystyka Opolszczyzny, gdyby nie pieniądze unijne?

Z całą pewnością baza noclegowa byłaby uboższa. Nie byłoby wielu hoteli albo miałyby one zdecydowanie mniejszy rozmach, czy niższy standard. To samo dotyczy zresztą restauracji i wielu innych atrakcji turystycznych. Nie mam co do tego wątpliwości. Odwiedzający często stawiają dziś na wygodę. Im bogatsza i bardziej różnorodna oferta, tym lepiej dla regionu, bo rośnie szansa, że turyści wybiorą Opolszczyznę.

Dla turysty liczą się zapewne nie tylko konkretne atrakcje, ale też infrastruktura. Ona również znacząco się zmieniła w ostatnich dwudziestu latach.

Oczywiście. Drogi dojazdowe, transport kolejowy, ale też gęstość tras rowerowych mają duży wpływ na wybory gości. To, że mamy świetny hotel czy ciekawą atrakcję już nie wystarczy. Za infrastrukturę, rzecz jasna, odpowiadają samorządy, ale – nie czarujmy się – gdyby nie unijne wsparcie jej stan byłby dziś nieporównywalnie gorszy. W mojej ocenie 1 maja 2004 roku zapewniliśmy sobie przyspieszenie cywilizacyjne i to nie tylko w obszarze turystyki. W ciągu tych 20 lat rzeczywistość wokół nas zmieniła się na niespotykaną dotąd skalę. Jak wyglądałaby Opolszczyzna, gdyby historia potoczyła się inaczej? Myślę, że stan, który mamy obecnie moglibyśmy podzielić przez dwa, a jeśli chodzi o hotele czy restauracje nawet przez więcej. Po prostu – byłoby biedniej.

Ale pieniądze zostały zainwestowane nie tylko w mury.

Jako Opolska Regionalna Organizacja Turystyczna zorganizowaliśmy kilka kursów na przewodników turystycznych po województwie opolskim, kursy zawodowe dla kelnerów, recepcjonistów i inne szkolenia branżowe. Wszystkie one były finansowane bądź współfinansowane z pieniędzy unijnych. Gdybyśmy nie mieli tych środków, takie szkolenia po prostu by się nie odbyły, a warto dodać, że w ostatnich 10 latach głównie my je prowadziliśmy.

Jest pan w stanie oszacować ile pieniędzy popłynęło w ciągu tych 20 lat do branży turystycznej w regionie?

Nie znam całościowej kwoty, ale wyobrażenie na temat tej skali może dać Regionalny Program Operacyjny na lata 2007-2013. W tym czasie zrealizowano 165 projektów (w tym 144 przez przedsiębiorców). Wartość tych projektów to około 724 miliony złotych, z czego 274 miliony wyłożyła Unia Europejska. To w tym okresie w Opolu powstały niemal wszystkie nowe hotele, m.in. DeSilva nad Młynówką i Kamienica przy Solarisie, a Szara Willa została rozbudowana. Zdecydowanie był to złoty okres dla turystyki. Teraz już tak kolorowo nie jest, bo w obecnej perspektywie nie ma środków dedykowanych stricte na rozwój turystyki, ale możemy próbować je pozyskać m.in. z puli na ochronę środowiska czy na rozwój kultury. Wyjątkiem jest tu program Interreg Czechy-Polska 2021-2027 z dużymi pieniędzmi dla turystyki, ale one są dedykowane dla sektora publicznego, czyli m.in. samorządów i stowarzyszeń. Przedsiębiorcy z nich nie skorzystają. Ogromne zainteresowanie tym programem pokazuje, że głód inwestycji turystycznych w regionie wciąż jest wielki.

Na ile Opolszczyzna jest atrakcyjna dla turystów?
Charakter oferowanych przez nas atrakcji sprawia, że jesteśmy regionem sezonowym. Turyści odwiedzają nas głównie od weekendu majowego do października, pod warunkiem, że pogoda jest sprzyjająca. Branża turystyczna jest rozdrobniona. Dominują małe, rodzinne firmy. Właścicielami największych atrakcji turystycznych są samorządy. Ogród zoologiczny w Opolu należy do miasta, zamek w Mosznej do spółki samorządu województwa. Obie atrakcje wypiękniały zresztą dzięki projektom unijnym. Jurapark w Krasiejowie jest wprawdzie w rękach prywatnych, ale gdyby nie zaangażowanie pieniędzy unijnych ten obiekt nie powstałby, a jeśli nawet, to myślę, że jednak ze zdecydowanie mniejszym rozmachem.

Wspomniał pan o sezonowości turystyki w regionie. Wynika ona z sezonowości większości atrakcji. Ukształtowanie terenu raczej nie jest tu sprzymierzeńcem.

Przed wojną turystyka zimowa w Pokrzywnej czy Jarnołtówku kwitła. W czasach PRL-u działał tam wyciąg orczykowy. Teraz turyści, nawet jeśli śpią po naszej stronie granicy, dojeżdżają na stoki narciarskie w Czechach, często zorganizowanym transportem. Oczywiście całoroczna atrakcja turystyczna, zbudowana z rozmachem, mogłaby tę sytuację poprawić. W perspektywie jest m.in. aquapark w Opolu, który był obietnicą wyborczą prezydenta Wiśniewskiego. Zewnętrzne pieniądze na pewno mogłyby pomóc sprawie. Ja nie mam wątpliwości, że przez ostatnich 20 lat unijny zastrzyk napędził turystykę w regionie. Mamy sporo tego przykładów.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska