Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po stanie wojennym wygnano mnie z Polski. Dostałem bilet w jedną stronę

Aleksander Król
Podczas pakowania walizek, w domu Szkoców odnalazł się plakat z I Krajowego Zjazdu "Solidarności" w Gdańsku z września 1981 r., na którym Szkoc reprezentował region katowicki
Podczas pakowania walizek, w domu Szkoców odnalazł się plakat z I Krajowego Zjazdu "Solidarności" w Gdańsku z września 1981 r., na którym Szkoc reprezentował region katowicki Bolesław Stachow
Gdy idzie o dziecko i rodzinę, miękną nawet najtwardsi, schodzą z barykady, rezygnują z oporu, nie tworzą nowych struktur "Solidarności" i uciekają. Stanisław Szkoc z Raciborza też, jak tysiące związkowców ze Śląska, emigrował po stanie wojennym

Córka miała 9 lat, wracała ze szkoły do domu. Wtedy podjechał samochód, w którym siedziało dwóch panów - mówi Stanisław Szkoc, a mówi to w taki sposób, jakby to wszystko działo się wczoraj, a nie ponad 30 lat temu. Bo tego, co przeżywali działacze "Solidarności" w stanie wojennym nie udaje się zapomnieć przez całe dekady, nawet tysiące kilometrów od domu.

- Dranie powiedzieli, że znają tatusia, i że podwiozą do domu. A dziecko naiwne było, więc wsiadło - mówi ojciec, który na wspomnienie zdarzenia sprzed lat znów zaczyna "wrzeć".

- Obwieźli ją przez całe miasto i odstawili pod dom. Nic jej nie zrobili, ale pokazali, dali znać, co mogą zrobić - mówi Stanisław Szkoc, któremu teraz - choć rozmawiamy przez telefon - jestem pewien, że szklą się oczy. Bo gdy idzie o dziecko, miękną nawet najtwardsi, schodzą z barykady, rezygnują z oporu, nie włączają się w tworzenie nowych struktur "Solidarności", poddają się, uciekają. Stanisław Szkoc też. Przewodniczący Związku NSZZ "Solidarność" w Zakładzie Elektrod Węglowych, jednej z największych fabryk w Raciborzu, po zwolnieniu z ośrodka dla internowanych w Jastrzębiu-Szerokiej w 1982 roku wyjechał do Niemiec.

Radiowęzeł mówił o kawie dostarczanej decydentom

Nachodzili jego dom, bo dudniły im w uszach komunikaty, które nadawał Szkoc przez zakładowy radiowęzeł. Służba Bezpieczeństwa od dawna interesowała się związkowcem, który na światło dzienne wyciągał nadużycia członków partii, wykorzystujących swoje stanowiska dla różnych korzyści.

Tajny Współpracownik o pseudonimie "Kawka" donosił, że "Solidarność" odkryła źródło i sposób dostarczania deficytowych artykułów, między innymi cukru, kawy i słodyczy, do gmachu Komitetu Miejskiego PZPR w Raciborzu. Ba! "Solidarność" ustaliła nawet numer rejestracyjny samochodu, którym zaopatrywano decydentów. Komunikat nadany przez radiowęzeł ZEW-u w 1981 roku, jeszcze przed stanem wojennym, w czasie, gdy na sklepowych półkach leżał tylko kurz, oburzył nie tylko robotników, ale też samych zainteresowanych.

Pewnie dlatego, gdy po wysłuchaniu w niedzielny poranek 13 grudnia 1981 roku przemówienia generała Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego i ostrzeżeniu strajkujących studentów w Studium Nauczycielskim w Raciborzu, Szkoc udał się do Katowic, do siedziby Zarządu Regionu przy ul. Stalmacha, został zatrzymany, a potem internowany i przewieziony do ośrodka internowania w Jastrzębiu-Zdroju.

SB wiedziała, jak złamać mężczyznę - trzeba złamać żonę

Ale wtedy, w zimnej celi nie myślał jeszcze o tułaczce i emigracji. Służba Bezpieczeństwa wiedziała, jak złamać mężczyznę. Trzeba złamać żonę.
- Nie było mnie w domu, gdy esbecy robili rewizję. Mówili żonie, że gdyby mąż był mądrzejszy, toby go już tu, to znaczy w Polsce, dawno nie było. Takie sugestie robili. Mieszkanie wywrócili do góry nogami. Na oczach żony ukradli różne osobiste rzeczy, niezwiązane z "Solidarnością" - mówi Szkoc, ale tym razem już beznamiętnie, bo co tam rzeczy. - Po jednej rewizji w domu żona nie wytrzymała. Miała dość. Wygrali. Poszła na komendę złożyć wniosek o wyjazd. Już po dwóch tygodniach przyjechała uśmiechnięta listonoszka - wspomina Stanisław Szkoc.

Co dalej? Gdzie pojechać? Gdzie szukać nowego domu, nowej pracy, nowego życia, gdzie? - pytał Szkoc, a razem z nim tysiące Polaków.

- Rozważałem Kanadę, Australię. O Niemczech z początku nie myśleliśmy. Rodzice żony pochodzą z Borysławia koło Lwowa, dlatego nigdy nie marzyła o Niemczech - mówi Szkoc.

- Ale Niemcy były blisko, tam była szansa na pracę, zdecydowaliśmy się - tłumaczy Szkoc.

W ambasadzie Republiki Federalnej Niemiec Szkocowie zgłosili chęć wystąpienia o azyl, potem złożyli wniosek o wyjazd stały. 12 sierpnia 1982 roku opuścili granice Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

- Nie pakowaliśmy się w popłochu. Klamka zapadła już wcześniej - mówi Szkoc.

Milion Polaków wyjechało z kraju w latach osiemdziesiątych

Co najmniej milion Polaków wyjechało z kraju w latach 1981-1989. W odróżnieniu od najnowszej emigracji "zarobkowej" ta z lat 80. miała tło polityczne i w dużej mierze była konsekwencją wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Wielu, tak jak Szkoc, wyjechało do Niemiec.

- Niemieckie dane statystyczne podają, że samych migrujących jako "wysiedleńcy", pochodzących z Polski, w latach 1970-79 było 202 tys. 711 osób, zaś w latach 1980-89 liczba ta wzrosła do 632 tys. 800 osób. Do tej liczby doliczyć trzeba osoby wyjeżdżające w oparciu o inne dokumenty czy zasady, skoro tylko w 1982 roku złożono 6 tys. 630 wniosków o azyl w RFN, zaś między 1980 a 1990 było ich łącznie 121 tys. 927 - mówi dr Justyna Kijonka z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, która prowadziła badania dotyczące wyjazdów mieszkańców Górnego Śląska do Niemiec.

Na Śląsku SB wyjątkowo gorliwie wykonywała polecenia generała

To właśnie ze Śląska wyjechało na Zachód najwięcej związkowców.
- Katowicka SB mogła pochwalić się największą liczbą działaczy "Solidarności" wysłanych na Zachód - mówi Dariusz Jan Stola, profesor nauk humanistycznych w Instytucie Studiów Politycznych PAN, autor książki "Kraj bez wyjścia. Migracje z Polski 1949-1989".

O metodach stosowanych wobec Stanisława Szkoca i innych związkowców mówi wprost.

- To była akcja centralna prowadzona na wniosek generała Jaruzelskiego, wzorowana zresztą na operacji kubańskiej, przeprowadzonej przez Fidela Castro. Jaruzelskiemu wyjątkowo przypadła do gustu. Podobno powiedział nawet w rozmowie z sowieckim marszałkiem Kulikowem, że "byłoby dobrze, gdyby część "bandziorów" uciekła na Zachód. Szkoda, że nie mamy wspólnej granicy z państwami kapitalistycznymi. Niechby uciekło nawet kilka tysięcy, tak jak zezwolił na to Fidel, wtedy byłoby nam znacznie łatwiej" - przytacza wypowiedź Jaruzelskiego profesor Stola.

- Funkcjonariusze SB, którzy na Śląsku prowadzili akcję, wykazywali się szczególną gorliwością. SB na Śląsku miała już doświadczenia z lat 70., związane z działaniami wobec przedstawicieli mniejszości niemieckiej i ludzi sympatyzujących z RFN. Wcześniej były to jednak akcje indywidualne. W latach 80. przybrały one charakter masowych - tłumaczy Stola. Stan wojenny na górniczym Górnym Śląsku miał wyjątkowy charakter.

- Na Śląsku bardziej brutalnie niż w innych rejonach Polski łamano strajki, a przykładem jest kopalnia Wujek. Jednocześnie Ślązaków było łatwiej namówić na wyjazd do RFN. Na Górnym Śląsku emigracja była znaną i oswojoną strategią życiową, wiele osób miało za granicą rodziny i znajomych, mogło liczyć na status Aussiedlera, czyli na warunki życia na obczyźnie znacznie lepsze niż czekające innych uchodźców stanu wojennego. Ślązacy w Niemczech dostawali mieszkanie, pracę. Decydując się na wyjazd do Australii czy USA, trzeba było zaczynać wszystko od nowa - mówi Dariusz Stola.

Wielkie rozczarowanie po powrocie do Polski

Stanisław Szkoc osiadł w miejscowości Heilbronn na północ od Stuttgartu. - Znalazłem robotę po fachu w zakładzie robiącym linie produkcyjne dla przemysłu motoryzacyjnego - mówi Szkoc. Po wyjeździe na Zachód chciał być blisko rodziny, ale to było niemożliwe.

- W tamtym czasie potrzebna była wiza do Polski, nie chcieli mi jej wydać. Dopiero na początku lat 90. dostałem zgodę i mogłem pojechać - mówi.
Przyznaje, że po powrocie do kraju i Raciborza spotkało go rozczarowanie. - Dawni koledzy się ode mnie odwrócili. Działacze "Solidarności" uważali, że zdradziłem, że ich zostawiłem, tu w Polsce. Niby nikt tego oficjalnie nie powiedział, ale to się czuło. Skreślono mnie, nie zapraszano na uroczystości jubileuszowe "Solidarności". Dopiero na 25- i 30-lecie dostałem zaproszenie i dali mi miejsce w pierwszym rzędzie. Obok starosty Hajduka i prezydenta Lenka siedziałem - mówi Szkoc.

Jak zagłuszyć tęsknotę na obczyźnie?

By zagłuszyć tęsknotę za Polską, Stanisław Szkoc od początku próbował szukać kontaktu z miejscową Polonią, a teraz walczy o odnowienie cmentarza Polaków, którzy zostali wywiezieni w czasie II wojny światowej do III Rzeszy.

- To zapomniana nekropolia w mieście, w którym mieszkam - Heilbronn. Oprócz grobów Polaków są też pomniki Litwinów. Chcielibyśmy odnowić pomniki, uzupełnić brakujące krzyże - mówi Stanisław Szkoc, który woli opowiadać o teraźniejszości.
Dodaje, że ludzie łatwo oceniają. - A o dzisiejszych czasach najlepiej napiszą nasze dzieci. Nie ma co na gorąco pisać - mówi Szkoc.

***

Bilet w jedną stronę

Wyjeżdżającym wydawano paszporty, w których wyraźnie zaznaczono "prawo jednokrotnego przekroczenia granicy polskiej". Był to więc rodzaj biletu w jedną stronę. "Umożliwienie emigracji" oznaczało więc uniemożliwienie powrotu. Było specyficzną formą banicji, kary zasadniczo odrzuconej przez prawo międzynarodowe, sprzecznej z art. 13 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ("Każdy człowiek ma prawo powrócić do swego kraju").

Najwięcej emigrantów z byłego woj. katowickiego

W danych z przebiegu akcji w 1982 r. uderza nadreprezentacja emigrantów z województwa katowickiego. Z obszaru obejmującego jedną dziesiątą ludności Polski pochodziła aż jedna trzecia polskich emigrantów politycznych, a odsetek internowanych, którzy pobrali paszporty, był tu o jedną czwartą wyższy niż w pozostałych województwach.

Przymuszeni do wyjazdu

Charakterystyczną dla stanu wojennego grupą wychodźców byli internowani oraz inni działacze związkowi przymuszeni do opuszczenia kraju przez Służbę Bezpieczeństwa.

Wydawano im paszporty według specjalnej akcji MSW, zainicjowanej z polecenia gen. Jaruzelskiego i gen. Kiszczaka w marcu 1982 roku. Pomysł pozbycia się części przeciwników przez mniej lub bardziej wymuszoną emigrację zrodził się wcześniej - pisze prof. Dariusz Stola w swojej książce "Kraj bez wyjścia".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!