Po wypadku na S1 budowa wiaduktu potrwa dłużej
Budowa jednego z wiaduktów na przebudowywanej do standardów drogi ekspresowej DK 1 będzie trwała dłużej niż zakładano pierwotnie. Nie wiadomo jeszcze czy wpłynie to na ogólny harmonogram tej inwestycji. Wiadukt został uszkodzony 2 września tego roku. W jego metalową konstrukcję uderzył samochód ciężarowy z naczepą, na której przewożono koparkę. Kierowca prawdopodobnie nie zauważył oznakowania lub sądził, ze uda mu się jednak przejechać pod obiektem. Efekt był taki że utknął pod obiektem i uszkodził go.
Tego dnia kierowcy utknęli na dąbrowskim odcinku DK1 w ogromnych korkach.
INFRASTRUKTURA BUDOWA DRÓG, ZOBACZ KONIECZNIE
- Beskidzka ekspresówka nabiera kształtów. Powstają estakady i tunele. Sami zobaczcie
- To już drugi nowy odcinek S1 z pozwoleniem na budowę. Na pierwszym trwają prace
- Między Sosnowcem i Katowicami korek po horyzont. Rozpoczął się remont
- To śląskie lotnisko, zarządzane z regionu. I tak ma zostać - deklarują samorządowcy
- Śląskie. Za trzy lata gierkówka ma być jak nowa. Szykuje się przetarg za przetargiem
- Wyboje na A1 znikną, ale w 2025 roku. Wcześniej zlikwidują garb na A1 pod Częstochową
- Trzy tygodnie później, 23 września, kolejnych uszkodzeń uniknęliśmy tylko dzięki czujności i szybkiej reakcji pracowników. Znów bowiem doszło do przejazdu pojazdu ponadgabarytowego tą przebudowywaną drogą. Przypominamy, że na tym odcinku S1, w związku z budową obiektów mostowych nad drogą, obwiązuje organicznie skrajni drogowej do 4,5 m wysokości oraz zakaz wyprzedzania i ograniczenie prędkości do 50 km/h – przestrzega Marek Prusak, rzecznik katowickiego oddziału GDDKiA.
Niestety uszkodzenie wiaduktu ma swoje konsekwencje, bo już wiadomo, że znacznie opóźni to prace na tym fragmencie inwestycji. Jak podaje GDDKiA, uszkodzony został wiadukt drogowy stanowiący element przyszłego węzła Dąbrowa Górnicza Ząbkowice. Opóźnienie związane z budową wiaduktu wpłynie też na roboty drogowe i branżowe pod tym obiektem.
- Zagrożone jest również planowane na koniec 2022 r. udostępnienie jezdni w kierunku Dąbrowy Górniczej oraz wiaduktu drogowego w ciągu poprzecznej do DK1 ulicy Ujejskiej. Kolizja wpłynęła też w dużym stopniu na koszty budowy obiektu. Wykonawca jest w trakcie szacowania kosztów usuwania uszkodzeń i działań naprawczych – informuje GDDKiA.
Budowa drogi "pod ruchem" to wyzwanie dla wykonawcy i kierowców
Nie był to pierwszy tego typu wypadek w tym miejscu, bo kilka tygodni wcześniej doszło do podobnego zdarzenia. Także pod jeden z budowanych wiaduktów wjechała zbyt wysoka ciężarówka.
Miejsce jest placem budowy, gdzie drogowcy przebudowują drogę krajową do standardów drogi ekspresowej. Jednak budowa odbywa się „pod ruchem”. A to oznacza, że choć trwa budowa, to odbywa się tu także na jezdni normalny ruch. To utrudnienia zarówno dla kierowców, jak i dla budowlańców.
Jak twierdzi Michał Wrzosek, rzecznik firmy Budimex, wykonawcy dąbrowskiej inwestycji, praca na budowie, na której trwa normalny ruch drogowy jest wyzwaniem.
- Generalnie zabezpieczenie miejsc gdzie pracują ludzie, gdzie odbywa się ruch to największe wyzwanie na budowach. Mimo, że są znaki, ostrzeżenia o wysokości, ograniczenia, bramownice w jaskrawych żółto-czarnych lub biało-czerwonych kolorach, które sygnalizują, że jeśli kierowca nie zmieści się pod taką bramką, nie przejedzie też pod wiaduktem, to i tak często kierowcy je ignorują – mówi.
Oczywiście firma dochodzi w takich sytuacjach także roszczeń za poniesione straty.
- Sam kierowca takiego auta, które uszkodziło wiadukt, ponosi jedynie odpowiedzialność mandatową. My potem kierujemy roszczenie do właściciela pojazdu, przewoźnika, od którego dochodzimy odszkodowania za poniesione straty – dodaje Wrzosek.
Nie tylko kierowcom przejeżdżającym drogą która jest przebudowywana zdarzają się takie sytuacje. Dochodzi do nich też czasem na placach budowy wśród samych pojazdów budowy.
- Niedawno była taka sytuacja, że pojazd ciężarowy na budowie zapomniał opuścić kiper. I ruszył, kierowca tego nie zauważył i uderzył nim w wiadukt. Na szczęście była to już konstrukcja stała, stabilna, Nie doszło do jego uszkodzenia, jednak auto uderzyło o strop obiektu. W tym przypadku nikt nie ucierpiał, nie doszło do uszkodzenia obiektu. Ale wprowadziliśmy na przykład obowiązek posiadania w takich autach na budowie sygnalizatorów dźwiękowych informujących np. o tym, że auto na podniesiony kiper, czy rozłożone inne urządzenie o zwiększonych gabarytach. Dzięki wprowadzeniu kolejnych zabezpieczeń na przestrzeni 10 ostatnich lat zmniejszyliśmy ilość takich wypadków o około 80 procent – podkreśla Michał Wrzosek.
Samolot wylądował na... placu budowy w Pyrzowicach
Jednym z najbardziej spektakularnych wypadków na placu budowy w naszym regionie był jednak ten, do którego doszło na budowie nowej drogi startowej na lotnisku w Pyrzowicach. Do zdarzenia doszło 5 lipca 2014 roku. Samolot rejsowy Lufthansy wylądował wówczas przez pomyłkę na świeżo budowanym i zabetonowanym pasie startowym. Pas był w trakcie budowy, nieczynny. Jak do tego doszło?
Załoga samolotu Lufthansy typu Bombardier CRJ-700 obsługująca rejs LH1360 z Frankfurtu do Katowic omyłkowo wylądowała budowanej nowej drodze startowej pyrzowickiego lotniska. Na pokładzie było 51 pasażerów plus czterech członków załogi, nikomu nic się nie stało. Na szczęście nawierzchnia betonowa pasa była już dobrze związana. Samolot nie uległ uszkodzeniu.
- To była naprawdę wyjątkowa sytuacja i tylko dzięki temu, że na budowach prowadzonych na terenie lotniska mamy zawsze odpowiednie procedury bezpieczeństwa, możemy cieszyć się że nie doszło tam do nieszczęścia. Do tego wypadku doszło w niedzielę, gdy prace nie były prowadzone. Zgodnie z naszymi procedurami zawsze wtedy z placu budowy usuwane są wszelkie pojazdy budowlane, maszyny. Tak też było i tym razem. Pas był pusty – wspomina Piotr Adamczyk, rzecznik Katowice Airport w Pyrzowicach.
Gdy okazało się, że samolot wylądował na nieczynnym, dopiero budowanym pasie, wszczęto procedury związane z wypadkami lotniczymi, lądowaniami awaryjnymi. Po lądowaniu na prawej połówce drogi startowej i zatrzymaniu samolotu, służby lotniskowe podjechały do samolotu, by sprawdzić czy potrzebna będzie pomoc. Pasażerowie zostali poproszeni o przejście do autobusów ustawionych za obszarem trawiastym, rozdzielającym starą i budowaną drogę startową. Następnie przetransportowano ich do terminala lotniskowego.
Samolot nie tylko wylądował na placu budowy, ale też z niego wystartował
Problemem okazało się to, że nowy pas startowy, będący dopiero w budowie, nie miał jeszcze utwardzonych dróg łączących go z infrastrukturą lotniska i nie dało się mówiąc najprościej „przejechać” samolotem z nowej drogi startowej da płytę postojową. Te dwa obszary dzieliły spore przestrzenie porośnięte trawą. Samolot musiał więc ponownie wystartować z nowego pasa i wylądować na właściwym pasie lotniska w Pyrzowicach.
- W tym przypadku, pomimo pomyłki pilota nie doszło do uszkodzeń maszyny i co najważniejsze, nie było osób poszkodowanych wśród pasażerów i obsługi samolotu. Na szczęście budowana betonowa nawierzchnia, na której wylądował wtedy samolot była już dobrze związana. Maszyna nie utknęła więc w świeżym betonie, ale bezpiecznie wylądowała i potem wystartowała, na liczącym już wówczas około 1500 metrów pasie startowym -dodaje Piotr Adamczyk.
Jednym z zaleceń, jakie wówczas po dokładnej analizie wydała Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych było rozważenie zastosowanie stałego oświetlenia ostrzegawczego na budowanej drodze startowej, zwłaszcza w warunkach ograniczonej widzialności.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?