Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobranie szpiku nr 7 tys. z bazy Fundacji DKMS odbyło się we wtorek w Gliwicach

Agata Pustułka
Agata Pustułka
Pan Łukasz z Sosnowca już drugi raz oddał szpik swojemu genetycznemu bliźniakowi z Francji. Jest dumny i szczęśliwy, że dał mu szansę na drugie życie. - To cudowne uczucie - mówi. A kardiolog z Wrocławia podarował szpik Amerykance

W bazie dawców szpiku ogólnopolskiej Fundacji DKMS znajduje się 1,5 mln osób, z tego ponad 186 tys. mieszkańców województwa śląskiego. 893 z nich stało się już faktycznymi dawcami. Jednym z nich jest sosnowiczanin Łukasz Krążek. To on wczoraj jako dawca nr 7 tysięcy z bazy fundacji po raz drugi oddał krew swojemu genetycznemu bliźniakowi z... Francji.

Najlepsze scenariusze pisze życie. Ani Łukasz, ani Dawid Bednarczyk, kardiolog z Wrocławia nie przypuszczali, że aż dwa razy będą mieli szansę. Pan Dawid ratuje życie obywatelce USA. By zostać dawcami decydowali się bez wahania. Wręcz z dumą. My też jesteśmy z nich dumni, ale przecież prawie każdy z nas może zostać dawcą. We wtorek, co było zupełnym przypadkiem spotkali się w Centrum Onkologii w Gliwicach, by spełnić swoje zobowiązanie.

Co cieszy Polacy przekonali się w ciągu ostatniej dekady, że bycie dawcą ma sens. Obecnie polski rejestr dawców, w przeliczeniu na populację, jest trzeci na świecie - po niemieckim i amerykańskim.

- Kiedy nasze „zasoby” były małe, najczęściej życie naszym chorym ratowali dawcy z Niemiec. To zjawisko globalne, że właśnie wśród sąsiadów odnajduje się „genetycznych bliźniaków” częściej, ze względu właśnie na bliskość i związaną z tym mieszankę genów. Teraz sytuacja zmieniła się i to my częściej ratujemy Niemców - wyjaśnia prof. Sebastian Giebel, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii w Instytucie Onkologii w Gliwicach.

Zarówno Łukasz, jak i Dawid są osobami bardzo świadomymi i od dawna chcieli być dawcami. Nie wiedzieli tylko, że zostaną nimi dwa razy.

- Zdarzają się sytuacje, kiedy ponownie trzeba pobrać krwiotwórcze komórki macierzyste od tego samego dawcy - dla tego samego pacjenta. Przeważnie są to sytuacje, kiedy u biorcy obserwuje się wznowę białaczki lub innej choroby nowotworowej układu krwiotwórczego. Najczęściej dochodzi do niej we wczesnym okresie po transplantacji, dlatego każdy dawca po transplantacji jest zarezerwowany dla danego chorego, żeby w razie potrzeby móc oddać ponownie komórki krwiotwórcze lub limfocyty - tłumaczy dr Tigran Torosian, lekarz hematolog, dyrektor medyczny Fundacji DKMS.

Istnieją dwie metody pobrania materiału od dawcy. Pierwszą z nich jest pobranie szpiku z talerza kości biodrowej, które odbywa się w znieczuleniu ogólnym i wymaga od dawcy pozostania w klinice przez 24 godziny po donacji.

- Drugą, częściej stosowaną, metodą, wykorzystywaną w aż w 80 proc. pobrań, jest pobranie krwiotwórczych komórek macierzystych z krwi obwodowej, za pomocą specjalnego urządzenia (separatora). Zabieg ten odbywa się bez znieczulenia ogólnego, przypomina oddanie krwi i trwa ok. pięć godzin, po których dawca wraca do domu - tłumaczy dr Tomasz Czerw, hematolog z IO w Gliwicach. - Obie metody są bezpieczne, a o zastosowaniu konkretnej z nich zawsze decyduje lekarz prowadzący, uwzględniając kondycję i potrzeby chorego - ocenia dr Czerw.

- Dla nas to pięć godzin pobytu w szpitalu, a dla naszych „bliźniaków” nadzieja na całe życie - potwierdzają zgodnie Łukasz i Dawid.

  • 67 - proc. Polaków potrzebujących szpiku otrzymuje go od swoich „genetycznych bliźniaków” z Polski, a nie z zagranicy
  • 1,5 - mln osób - tylu potencjalnych dawców szpiku jest zarejestrowanych w bazie dawców Fundacji DKMS
  • 186 - tysięcy mieszkańców województwa śląskiego postanowiło być dawcami Fundacji DKMS

Pan Łukasz na co dzień jest kierownikiem magazynu. Jako dawca zarejestrował się w 2016 r. podczas akcji Fundacji DKMS w jednym z supermarketów, gdzie był na zakupach ze swoim dwumiesięcznym synkiem Kajtkiem.

-

Od dawna miałem taki plan. Rejestracja była ekspresowa i mały nawet nie odczuł, że tata nie buja przez chwilę wózkiem. Jednak chwila, gdy dostaje się telefon z fundacji, że na moją pomoc czeka „genetyczny bliźniak”, zawsze jest zaskoczeniem - mówi pan Łukasz i wspomina: - To było rok temu. Ratunku potrzebował Francuz. W domu nazywamy go „Pierre”, bo zgodnie z przepisami musi pozostać anonimowy. Teraz mój „bliźniak” znów potrzebował pomocy. Jestem bardzo szczęśliwy i dumny, że zostałem dawcą i dałem szansę drugiemu człowiekowi na normalne życie.

We wtorek rano przyjechał do Instytutu Onkologii w Gliwicach, by oddać krwiotwórcze komórki macierzyste z krwi obwodowej. Za pierwszym razem pobrano od niego szpik z talerza kości biodrowej, co wymagało znieczulenia ogólnego.

- Ale następnego dnia już byłem w domu i bawiłem się z synkiem - opowiada.

Szacuje się, że ok. 10 proc. biorców wymaga ponownego przeszczepienia szpiku od tego samego dawcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera