Pociąg się spóźnia z winy: kolei, złodziei, gapowicza. Punktualność to nadal problem Kolei Śląskich

Najwięcej kłopotów z dotrzymaniem rozkładu jazdy powodują natomiast inni przewoźnicy, a także złodzieje węgla, awanturujący się z konduktorami gapowicze, do spacyfikowania których trzeba wzywać policję oraz samobójcy, którzy postanowili zakończyć życie pod kołami pociągu. Zestawienie nad wyraz osobliwe, ale chyba niedługo się utrzyma. Wszak na te rok kolejarze też zaplanowali sporo remontów.

Najgorsze mamy już za sobą - tłumaczą się przed pasażerami Koleje Śląskie. A jest z czego się tłumaczyć. Opublikowane przez Urząd Transportu Kolejowego wyniki punktualności za ostatni kwartał 2014 roku stawiają samorządową spółkę na szarym końcu tego zestawienia. Na czas zdołały dojechać zaledwie cztery z pięciu uruchamianych przez tego przewoźnika pociągów. Teraz jest już lepiej - w styczniu i lutym punktualność wzrosła do 92 procent.

ZOBACZ TAKŻE:
Koleje Śląskie drogo zapłacą za tłok w swoich pociągach

Jak przekonują przedstawiciele przewoźnika, przyczyną tak kiepskiej punktualności w ubiegłym kwartale były remonty torowisk prowadzone przez PKP Polskie Linie Kolejowe (takie prace zwykle wiążą się z ograniczeniami prędkości, czasem pociągi kierowane są objazdami). Bywały dni, gdy ok. 40 procent odcinków obsługiwanych przez Koleje Śląskie było remontowanych lub obowiązywały na nich ograniczenia prędkości. Z początkiem tego roku ten wskaźnik spadł o połowę, co natychmiast przełożyło się też na poprawę punktualności.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Nowy rozkład jazdy pociągów 2015 [LISTA POŁĄCZEŃ]

- W styczniu i lutym średni wskaźnik punktualności wzrósł do ponad 92 procent, co jest jednym z najlepszych wyników w historii spółki - podkreśla Michał Wawrzaszek, rzecznik prasowy spółki. Jak wylicza, obecnie prowadzone remonty są przyczyną jedynie 37 procent opóźnień. W przypadku co piątego wina leży po stronie przewoźnika (np. za sprawą awarii pociągu), natomiast 43 procent opóźnień to sprawka innych przewoźników (pociągi KŚ muszą przepuszczać składy PKP Intercity), złodziei dokonujących usypów węgla na tory, a także interwencji policji, wzywanej do awanturujących się gapowiczów.

- W ciągu tygodnia zwykle dochodzi do kilku takich interwencji. One nie opóźniają tylko tego konkretnego pociągu, ale też inne nasze składy - podkreśla Wawrzaszek. Jak dodaje, przyłapani na jeździe bez biletu najczęściej tłumaczyli się tym, że właśnie dopiero weszli do pociągu (w domyśle: chcieli kupić, ale nie zdążyli), bądź nie wiedzieli, że w takiej sytuacji powinni zgłosić się do konduktora, który im taki bilet wypisze. Bywały też jednak bardziej kuriozalne przypadki.

- Zdarzyło się, że nieposiadający biletu pasażer przekonywał kontrolerów, iż zjadł mu go pies - mówi Michał Wawrzaszek.

Żarty żartami, natomiast całkiem serio można zapytać, czy siatka dystrybucji biletów Kolei Śląskich jest na tyle gęsta, by chcący je kupić pasażerowie nie mieli z tym problemu. Faktem jest, że tradycyjne kasy są w odwrocie i to od kilku już dobrych lat. Daremnie ich szukać m.in. w Bytomiu, Rudzie Śląskiej, Świętochłowicach, Wiśle, Ustroniu, Zwardoniu, Węgierskiej Górce, Raciborzu czy Wodzisławiu Śląskim (zresztą tam, gdzie są, też czasem można zobaczyć raptem jedno czynne okienko). Na większości wymienionych stacji nie znajdziemy też biletomatów.
Co w takim razie pozostaje wsiadającym tam do pociągu podróżnym? Mogą kupić bilet za pomocą telefonu komórkowego, wykorzystując system CallPay. No i wreszcie ostatnią szansą są sami konduktorzy, którym jednak trudno nieraz obsłużyć wszystkich wsiadających do pociągu bez biletu, co podkreślali w rozmowach z nami działający w spółce związkowcy. Zresztą wystarczy w godzinach szczytu przejechać się na którejś z popularnych linii, by zobaczyć, jakie kolejki ustawiają się do konduktorów i jak niewiele trzeba, by wcale nie tak krótki odcinek przejechać bez biletu. A okazja czyni gapowicza.

Koleje Śląskie były w ostatnim kwartale ubiegłego roku, drugie od końca. Na czele stawki były zaś Koleje Małopolskie.
Ubiegły rok Koleje Śląskie zaczęły naprawdę nieźle. Po pierwszym kwartale punktualność ich pociągów przekraczała 93,5 procent. Później było jednak już tylko gorzej. W ciągu kolejnych dwóch kwartałów osiągała odpowiednio 88 i 86,5 procent, a o końcówce roku przedstawiciele spółki woleliby zapewne jak najszybciej zapomnieć (niespełna 81 procent). Gorszy wynik odnotowało jedynie PKP Intercity, którego pociągi w 4. kwartale roku 2015 miały punktualność na poziomie zaledwie 68 procent. W czołówce tabeli znajdowały się natomiast: Koleje Małopolskie (99,8 proc.) i trójmiejska SMK-ka (98,4 proc.).
Kolejarze niezbyt chętnie o tym mówią, ale wpływ na opóźnienia pociągów mają też wypadki potrąceń. Można założyć, że część z nich stanowią próby samobójcze.

W ubiegłym roku takich sytuacji Koleje Śląskie odnotowały czternaście. W tym roku nie zapowiada się, aby miało być lepiej.
- W lutym mieliśmy taki dzień, gdy doszło do trzech potrąceń z udziałem naszych pociągów - przyznaje Michał Wawrzaszek.

*Waloryzacja rent i emerytur 2015 PODWYŻKA NIE DLA WSZYSTKICH JEDNAKOWA
*16-letni Wojtek z Piekar zmarł na lekcji WF. Szok w szkole ZDJĘCIA
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Tak! To działa. Właśnie zielony jęczmień stosują gwiazdy TV
*Koncert Linkin Park w Rybniku POZNAJ SZCZEGÓŁY + BILETY
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku