Jak trwoga, to na Rychlińskiego - mogą powiedzieć piłkarze Podbeskidzia. Górale przeciętnie punktują na wyjazdach, w całym 2019 roku poza Bielskiem-Białą wygrali tylko dwa spotkania, a do sobotniego meczu z GKS-em Bełchatów przystępowali po porażkach w Siedlcach i Olsztynie. Ze swojego stadionu drużyna Krzysztofa Brede uczyniła jednak twierdzę, którą w tym roku zdobyła tylko w marcu Stal Mielec. Od tamtego momentu Górale notują u siebie serię 11 kolejnych meczów bez porażki, którą w sobotę podtrzymali dzięki piorunującej drugiej połowie w starciu z beniaminkiem.
Wszystko, co najważniejsze, wydarzyło się wkrótce po przerwie w przeciągu czterech minut. Zaczęło się od doskonałego dośrodkowania Karola Danielaka, który w przerwie zmienił się stronami z Łukaszem Sierpiną i z prawej flanki zagrał wprost na głowę Marko Roginicia. Chorwat wygrał walkę o pozycję w polu karnym i z bliska skierował piłkę do bramki. - Wiedzieliśmy, że będziemy prowadzić grę i dominować, a w ataku pozycyjnym bardzo ważne są dośrodkowania. W przerwie Danielak i Sierpina zmienili się stronami, żeby zagrania w pole karne były odchodzące, na wbiegających zawodników. Cieszę się, że właśnie w ten sposób padła pierwsza bramka - tłumaczył trener Krzysztof Brede.
Minęła ledwie minuta, a Roginić cieszył się już z drugiego trafienia. Goście pod presją Górali popełnili prosty błąd w wyprowadzeniu piłki, Adrian Rakowski zagrał do chorwackiego napastnika, a ten ze stoickim spokojem "położył" bramkarza GKS-u i zdobył swoją piątą bramkę w tym sezonie. - Po prostu schrzaniliśmy sprawę. Do przerwy nic nie zapowiadało, że ten mecz może tak się potoczyć. Po pierwszej bramce rozsypaliśmy się, a Podbeskidzie poszło za ciosem - przyznał trener GKS-u, Artur Derbin.
Jakby dla bełchatowian mało było nieszczęść, chwilę później drugą żółtą kartkę za faul w środku boiska obejrzał Piotr Czajkowski. Kompletnie rozbici goście dali się zepchnąć do głębokiej obrony, a Podbeskidzie miało ochotę na kolejne bramki. W wewnętrznej rywalizacji o miano najlepszego strzelca zespołu Roginiciowi nie pozostał dłużny Danielak, który po akcji na prawej stronie minął bramkarza i zdobył swoją siódmą ligową bramkę.
Zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe, jednak wprowadzony z ławki Damian Hilbrycht trafił w słupek. Końcowy wynik ustalił inny rezerwowy - Mateusz Sopoćko, pakując piłkę do bramki przewrotką z trzech metrów.
Jedynym zmartwieniem Górali były żółte kartki, które dostali Dmytro Bashlai i Konrad Sieracki. Obaj nie będą mogli zagrać w meczu na szczycie w najbliższą sobotę, gdy Podbeskidzie zmierzy się na wyjeździe z liderem, Radomiakiem Radom.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 4-0 GKS Bełchatów
Marko Roginić 54', 55', Karol Danielak 63', Mateusz Sopoćko 81'
Podbeskidzie: Rafał Leszczyński - Bartosz Jaroch, Dmytro Bashlai, Kornel Osyra, Filip Modelski - Karol Danielak, Konrad Sieracki (75' Mateusz Sopoćko), Rafał Figiel, Adrian Rakowski (64' Damian Hilbrycht), Łukasz Sierpina - Marko Roginić (83' Ivan Martin).
Trener: Krzysztof Brede
GKS Bełchatów: Paweł Lenarcik - Mikołaj Grzelak, Marcin Grolik, Michał Kołodziejski, Mateusz Szymorek - Krzysztof Wołkowicz (63' Artur Golański), Paweł Czajkowski, Adrian Małachowski, Mateusz Marzec, Wiktor Putin (72' Dawid Flaszka) - Maciej Mas (63' Dawid Kocyła).
Trener: Artur Derbin
żółte kartki: Sieracki, Bashlai, Brede - Szymorek, Czajkowski, Putin, Małachowski.
czerwona kartka: Czajkowski (58', druga żółta)
sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa)
widzów: 2241
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?