Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogotowie to nie jest mobilna przychodnia [RATUJEMY NIE LECZYMY]

Kamila Rożnowska
Kampania "Ratujemy życie, nie leczymy" ma uświadomić społeczeństwu, kiedy wezwanie karetki jest nieuzasadnione
Kampania "Ratujemy życie, nie leczymy" ma uświadomić społeczeństwu, kiedy wezwanie karetki jest nieuzasadnione Anna Kaczmarz
Dziś zaczyna się kampania pogotowia ratunkowego "Ratujemy życie, nie leczymy". Włączył się w nią także "Dziennik Zachodni"

Karetka na sygnale wyjeżdża średnio co trzy minuty - mówił podczas wczorajszej konferencji prasowej Artur Borowicz, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. W ten sposób zapowiedziana została rozpoczynającą się dzisiaj kampania profilaktyczna "Ratujemy życie, nie leczymy". W ramach tej kampanii w "Dzienniku Zachodnim" niebawem znajdziecie porady i informacje, jak i kiedy wzywać pogotowie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Ratujemy życie, nie leczymy. Jutro zaczyna się kampania społeczna pogotowia! [WIDEO]

Pomysł tej kampanii wypłynął ze środowiska ratowników medycznych, bo w ostatnich latach zmienił się zakres zadań, którymi zajmuje się pogotowie. A i coraz więcej zespołów w karetkach jeździ w podstawowym składzie, tzn. dwóch ratowników medycznych, bez lekarza.

Ich zadaniem jest teraz wstępna diagnoza i przewiezienie chorego do szpitala. Od 2006 r. przy pogotowiach nie ma też poradni lekarskich.

Jednak ciągle zdarza się, że zespół ratownictwa medycznego wzywany jest w błahych sprawach. - Niektórzy pacjenci ciągle traktują nas jak przychodnię na kółkach. W tej kampanii chcemy przypomnieć, że pogotowie już nie wypisuje recept albo druków L4, jak to bywało jeszcze 25 lat temu - wyjaśnia dyrektor WPR w Katowicach.

Doskonale widać to w liczbach. W ciągu roku dyspozytornie Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach otrzymują aż ok. 780 tys. zgłoszeń telefonicznych, a karetki wyjeżdżają ok. 200 tys. razy. Ale i wśród tych wyjazdów zdarza się kilkanaście procent wyjazdów "ślepych", tzn. takich, kiedy zespół ratownictwa medycznego dociera pod wskazany adres i nie zastaje tam chorego, albo nieuzasadnionych - kiedy zgłaszający np. przedstawia dyspozytorowi zupełnie inaczej stan chorego niż jest w rzeczywistości. - Niektórzy pacjenci już wiedzą, co mają powiedzieć, żeby dyspozytor wysłał do nich karetkę - mówi Borowicz.

Każdy nieuzasadniony wyjazd karetki to nie tylko strata pieniędzy, a - nawiasem mówiąc - koszty z tym związane ponoszą podatnicy. Waga tego problemu leży gdzie indziej, bo nieuzasadnione wezwanie pogotowia to niebezpieczeństwo, że karetka nie dojedzie na czas do osoby, której życie faktycznie będzie zagrożone.

Zatem w jakich sytuacjach powinniśmy zadzwonić na pogotowie? Można to streścić w dwóch słowach. - Stany nagłe i ostre - mówi Artur Borowicz. Oznacza to, że karetki nie powinniśmy wzywać, kiedy np. chorujemy już od dłuższego czasu, a objawów, które u nas wystąpią, nie określilibyśmy właśnie jako "nagłe i ostre". Wiadomo jednak, że to bardzo indywidualne i ktoś może swoje dolegliwości ocenić jako wymagające natychmiastowej pomocy. - Kampania skierowana jest też do osób, które będą obok i będą mogły obiektywnie ocenić stan takiego chorego - dodaje Borowicz.

Ale pacjent, do którego dyspozytor po zebranym wywiadzie nie zdecyduje się wysłać karetki, nie pozostanie bez pomocy. - Wtedy otrzymuje informacje, gdzie znajduje się najbliższa poradnia nocnej i świątecznej pomocy wyjazdowej wraz z numerem telefonu do niej - zapewnia Borowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo