MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Półfinał Pucharu Polski oddalił się od piłkarzy trzecioligowego GKS-u

Leszek Jaźwiecki
Napastnik GKS Wojciech Caniboł i jego koledzy tym razem nie dali rady ekipie z Suwałk, ale zapowiadają, że w rewanżu jeszcze powalczą
Napastnik GKS Wojciech Caniboł i jego koledzy tym razem nie dali rady ekipie z Suwałk, ale zapowiadają, że w rewanżu jeszcze powalczą Fot. jakub jażwiecki
Rewelacyjnie spisujący się do tej pory w Pucharze Polski piłkarze GKS 1962 Jastrzębie przegrali pierwszy ćwierćfinałowy mecz z Wigrami 1:2. Rewanż rozegrany zostanie w Suwałkach 30 listopada

Grający dwa szczeble wyżej piłkarze z Suwałk od początku byli faworytem spotkania w Jastrzębiu. Gospodarze pokazali już w tych rozgrywkach Pucharu Polski, że nic sobie nie robią z tych kalkulacji. Wcześniej odprawili też wyżej notowane zespoły Radomiaka (II liga), Olimpii Grudziądz (I liga) i Górnika Łęczna (Ekstraklasa).

Mecz z Wigrami rozpoczęli bardzo ostrożnie, wręcz bojaźliwie. - Rzeczywiście, źle weszliśmy w to spotkanie, ale później było już o wiele lepiej - przyznał napastnik GKS Wojciech Caniboł.

Gospodarze zagrali w dość w eksperymentalnym składzie. W porównaniu do ostatniego meczu PP z Łęczną zabrakło aż pięciu zawodników.

- Nasza sytuacja kadrowa wygląda tragicznie, na ławce miałem trzech juniorów, którzy grali do tej pory po kilka minut w pierwszym zespole i nie małem żadnego pola manewru- tłumaczył trener Jarosław Skrobacz.

Szkoleniowiec GKS Jastrzębie przy ustalaniu składu nie mógł brać pod uwagę pauzujących za kartki Piotra Pacholskiego, Tomasza Musioła oraz Daniela Szczepana. Z kolei kontuzje wykluczyły z tego meczu Kamila Szymurę i Oskara Mazurkiewicza, a cały mecz na ławce przesiedział Farid Ali.

- To są nasi kluczowi zawodnicy - tłumaczył trener Skrobacz.

Brak doświadczenia i zbyt bojaźliwa gra zemściła się na gospodarzach już w 12 minucie Po rzucie rożnym obrońców gospodarzy uprzedził Kamil Zapolnik i goście objęli prowadzenie.

Po bramce dla Wigier gra się wyrównała, a nawet lekką przewagę uzyskali gospodarze, ale im bliżej było bramki Karola Salika tym było gorzej. Wydawało się, że piłkarze z Suwałk kontrolują przebieg wydarzeń, ale te wymknęły im się spod kontroli w 42 minucie.

Najpierw po bezsensownym faulu w środku boiska z boiska wyleciał Mateusz Radecki (piłkarz Wigier już wcześniej ukarany był za faul żółtą kartką), a chwilę potem arbiter podyktował wątpliwy rzut karny dla GKS. - Nie było żadnego kontaktu, widziałem napastnika gospodarzy, więc cofnąłem ręce i nogi - bił się w pierś bramkarz Wigier.
Jedenastkę pewnie wykorzystał Caniboł. Grając z przewagą jednego zawodnika gospodarze zwietrzyli swoją szansę i postanowili zaatakować jeszcze z większym animuszem. Goście umiejętnie jednak blokowali dostęp do swojej bramki i czekali na kontrę. Po jednej z nich znany z występów w Podbeskidziu Bielsko-Biała Kamil Adamek po raz drugi pokonał Grzegorza Drazika.

Gospodarze mieli w końcówce doskonałą okazję na wyrównanie. Po akcji Caniboła przed bramkarzem gości znalazł się Tomasz Dzida. 17-latek z kilku metrów uderzył jednak wprost w bramkarza. - Pewnie, że szkoda tej akcji, bo mogliśmy na rewanż jechać w lepszych nastrojach, ale nie mam pretensji, na pewno Tomek chciał jak najlepiej - bronił swojego zawodnika szkoleniowiec Jastrzębia.

Mimo porażki trener Skrobacz nie traci nadziei, że jego zespół zdoła jeszcze awansować do półfinału. - Pewnie, że w nich wierzę. Skoro potrafiliśmy w tak eksperymentalnym składzie strzelić im bramkę, to grając na wyjeździe w pełnym składzie i bez żadnego obciążenia też możemy to zrobić. Nie zwieszamy głów, walczymy do końca - zapowiada trener Skrobacz.

Spotkanie rewanżowe odbędzie się 30 listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!