MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poloczek solo i na poważnie

Adam Wójcik
ADAM WÓJCIK
Z Grzegorzem Poloczkiem z Kabaretu Rak rozmawia Adam Wójcik

Widzowie TVS mieli niedawno okazję zobaczyć twój nowy teledysk "Aż karbidka zgaśnie". Dlaczego wybrałeś taki utwór? Nie wesoły, zabawowy, tylko skłaniający do przemyśleń i zastanowienia nad życiem.

Mnie osobiście najlepiej śpiewa się takie piosenki, bo właśnie tego typu utwory - jak to się mówi - w duszy mi grają. Te bardziej wesołe piosenki śpiewają raczej koledzy, bo lepiej potrafią je zinterpretować. Ta piosenka jest napisana troszeczkę z powodu tragedii, jaka się wydarzyła ostatnio na Kopalni Śląsk i wcześniej na Kopalni Halemba. Często o tym myślę... Niedaleko mieszkam, bo od jednej kopalni trzy kilometry, a kilometr od drugiej i właśnie taki temat przyszedł mi do głowy.

Kto miał pomysł na zrealizowanie klipu w taki sposób? Jest on inny od większości teledysków.

Pomysł jest wspólny. Ja chciałem, żeby nie być za bardzo w ruchu, żeby było to statyczne, ponieważ piosenka jest poważna. Chciałem siedzieć w jednym miejscu, żeby było tak, jakbym śpiewał na koncercie. Nie lubię, jak obraz za bardzo skacze w klipach. Nie lubię, jak się za często zmienia się sytuacja, bo potem nie słucha się tekstu, tylko patrzy na teledysk jak na reklamę. Dlatego chciałem, żeby było statycznie, a do tego żeby była jakaś historia, która się toczy w momentach, kiedy nie ma tekstu. Chciałem, żeby było tego dosyć dużo i żeby oddało to temat - żeby tekst nie umknął. Właśnie tę historię z braćmi wymyślił Tomek, który realizował teledysk.

Jesteś zadowolony z tego klipu?

Tak. Na pewno zawsze można zrobić coś lepiej, ale nie przeznacza się na to jakichś wielkich kwot, bo przecież na to nikogo dziś nie stać. Jest to generalnie robione dla ludzi. Na tym poziomie uważam, że jest to fajne. Nie ma się czego wstydzić.

Na co zwracasz uwagę przy realizacji teledysków?

Ja bardzo mało kręcę teledysków, nawet z Kabaretem Rak nie robiliśmy tego nigdy zbyt dużo - chociaż piosenek mamy przeogromną ilość. Chodzi o to, żeby było właśnie skromnie, prosto. Jeżeli wesoła piosenka to wesoła, ale nie przeładowana. Ja w ogóle nie lubię jak obraz skacze. Nie podoba mi się, że jest wszystko takie krótkie i szybkie w dzisiejszej telewizji i potem ludzie już nie rozróżniają, co jest reklamą a co jest programem telewizyjnym. Wszystko jest takie dzikie. Czasami fajnie jest popatrzeć jak ktoś śpiewa - na przykład w kabarecie - piosenkę, która jest nostalgiczna i smutna - bo takie też są, a kamera "lata", pokazuje ludzi, drzewa, i właściwie nie wiadomo jak artysta interpretuje ten utwór. Nie widać twarzy. Dlatego ja wole raczej tak spokojnie. Miałem okazję być przy montażu "Przyjdź na ławka pod familok" i się wystraszyłem - bo było to wstępnie zmontowane, ale było to tak skaczące i tak dzikie, że jeszcze się przygrywka nie skończyła, a już pojawiało się osiem obrazów. Od nowa wszystko robiliśmy trochę pod moje dyktando, i się to uspokoiło.

Dlaczego to tylko twój teledysk, a nie całego Kabaretu Rak?

Kiedy wymyśliłem tę piosenkę, nie było akurat możliwości wspólnego nagrania, a chciałem ją na "Hanysach" zaśpiewać - w tym roku odbyły się już czternaste "Hanysy". Nie miałem z kolegami za bardzo kontaktu, bo oni robią dużo swoich indywidualnych rzeczy, a poza tym ta piosenka mi akurat przypasowała.

Jakimi sprawami jesteś ostatnio zajęty? Nad czym pracujesz?

Ostatnio staram się pisać teksty. Tak się ułożyło, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni napisałem cztery piosenki. Zaczynają się Barbórki, więc o tym też myślę. Niedawno miałem "Hanysy", którymi byłem bardzo zajęty. Mimo że jest mniej grania, mniej imprez - i to dużo mniej niż zawsze - to byłem bardzo zajęty Ja myślę nad tym, komu "Hanysa" damy, muszę z tymi ludźmi pogadać, zapytać czy chcą w ogóle "Hanysa" przyjąć, czy przyjadą... Piszę scenariusz, ustalam kto będzie występował. Generalnie jeśli chodzi o scenariusz i tego typu rzeczy, to wszystko jest na mojej głowie. Umysł jest tym zaprzątnięty. Cały czas myśli się, że trzeba coś zrobić. No ale to już mam za sobą w tym roku. Teraz kolejna impreza w Bielszowicach z cyklu "Kabaret Rak i jego Goście" i też muszę wymyślić co tam zrobimy, bo do mnie w Kabarecie należy to zadanie. Do połowy grudnia będzie więcej występów.

Jakie hobby ma Grzegorz Poloczek?

Od pięciu lat gram namiętnie w tenisa ziemnego. Uwielbiam to robić i jak tylko jestem w domu, to co najmniej dwa razy w tygodniu muszę sobie pograć.

Jaki twoim zdaniem wpływ na śląską scenę muzyczną ma Lista Śląskich Szlagierów?

Ma duży wpływ. Nie tylko na Śląsk, ale na całą Polskę. Ludzie w całej Polsce bardzo lubią to oglądać, ponieważ jest w tym ludyczność, coś prawdziwego, takiego familijnego i biesiadnego. Tego gdzieś tam nie ma, a u nas jest bardzo dużo i właśnie jest to popularyzowane przez telewizję TVS. Ludzie na całym świecie mogą to oglądać i bardzo im się podoba, oczywiście tym, którzy lubią tego typu muzykę. Na Śląsku jest bardzo dużo zespołów, które mają okazję pokazania się, bo nigdy nie miałyby takich możliwości. Piosenki tego typu nikt nie robił w telewizji. Jest to dla nich promocja, a jak komuś będzie się podobał jakiś zespół, to ich zaprosi na przykład na festyn. Myślę, że jest to bardzo dobre i skoro ludzie lubią to oglądać, to trzeba to robić.

Co możesz poradzić młodym zespołom, żeby były dobrze odbierane przez publiczność?

Ja piszę dużo piosenek, monologów - jestem tekściarzem - ale mój język nie jest za bardzo bogaty, chociaż staram się żeby moje piosenki były zgrabne i przedstawiały jakąś historię. Powiedzmy, że mój język polski, moja pisownia, są na dostateczny plus , ale są osoby, które piszą i śpiewają na dwójkę. Powiem szczerze - jak napiszą piosenkę, powinni popytać znajomych, czasami dać komuś, żeby to przeczytał, żeby coś może poprawił, bo mają jakiś fajny pomysł, a język, jakim piszą... Są jakieś podstawowe zasady. Uważam, że niektóre teksty można troszeczkę wygładzić, tak żeby poziom języka polskiego czy naszej gwary był trochę wyższy. Radzę młodym zespołom, żeby zwracały na to uwagę, bo to też jest jakaś forma edukacji. Jak będzie to puszczone w telewizji czy w radiu, to fajnie jeśli jest to poprawnie napisane.

Jaka jest recepta na utrzymanie się na rynku tak długo jak Kabaret Rak?

Jak przyszedłem do Kabaretu Rak, to marzyłem, żeby być taką "śląską elitą" czyli tak jak jest Kabaret Elita we Wrocławiu. Żeby ta łyżka do zupy nie była taką wielką kielnią, tylko żeby to była średniej wielkości łyżka, którą się po prostu je... i tak się je całe życie. Nie na raz jedną kielnią wypić wszystko. Na razie nam się to udaje, bo ja już jestem 17 lat w Kabarecie Rak a Krzysiu Hanke za rok będzie miał 30-lecie i to już o czymś świadczy. Znajomi mówią, żebyśmy coś nowego zrobili, bo nowe kabarety wchodzą. Ja zawsze mówię tak: spokojnie, my się już też trochę starzejemy, już nie możemy być tacy jak ci młodzi (im więcej rzeczy wypada), ale niech te młode kabarety zaistnieją tyle lat ile my, niech piszą dalej teksty. Już widzę, że niektóre kabarety wystrzeliły, miały superskecze, a w tej chwili już jakby się wyczerpały - tak dużo ich było w telewizji. Dlatego trzeba spokojnie, z pokorą. Oczywiście zawsze mieć coś nowego - zmieniać program - ale nie cały. My nie zmieniamy całego programu. Cały program, jak jest nieograny, to nie jest dobry, zawsze jest słabszy. Troszeczkę coś wymienić, coś starszego i coś nowego, coś starszego i coś nowego... i tak przez lata. Potem trzeba samemu tworzyć, jak nie ma w zespole twórców, to nie ma co prezentować. U nas jest tyle dobrze, że Krzysiu Hanke pisze teksty, ja piszę teksty, Krzysiu Respondek nie pisze, ale za to ma pewne pomysły, ma doświadczenia z teatru.

Ponieważ zbliża się już powoli czas Świąt Bożego Narodzenia, sylwestra i Nowego Roku, powiedz jak będziesz spędzać ten czas.

Zawsze Święta Bożego Narodzenia spędzamy u mnie w domu i zapraszamy całą rodzinę. Wigilię spędzamy rodzinnie. Pierwszy dzień świąt jeszcze z kimś się spotykamy, a drugi chcemy być już tylko sami w domu z żoną. W sylwestra idziemy na bal sylwestrowy. Od pięciu czy sześciu lat postanowiłem, że nie będę występował w sylwestra i staram się tego trzymać, chociaż mojej żonie nie zależy na balu sylwestrowym, bo potrafi spędzić go sama w domu, zresztą ileś tam razy się tak zdarzało, bo kiedyś pracowałem na kopalni i czasem na noc trzeba było pójść i w sylwestra, potem byłem w kabarecie, wtedy występowaliśmy za każdym razem, a teraz to już my chodzimy na takie bale.

Jakie masz plany artystyczne?

Oczywiście występy tu, u nas, ale też do Niemiec chcemy pojechać dwa razy na dłuższe trasy. Potem jeszcze prawdopodobnie do Kanady pojedziemy, ale to jeszcze nie jest potwierdzone.

Czego ci życzyć?

Zdrowia oczywiście jak każdemu, dużo pomysłów i żeby popularność Kabaretu Rak była taka jak dotychczas. Przynajmniej żeby nie było gorzej. Żeby ludzie chcieli się z nami bawić i żeby było ich na to stać, bo jak będzie coraz więcej ludzi, których będzie stać na kupno biletu, to wszyscy artyści będą się mieli dużo lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!