Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Badali wersję o śmierci Ewy Tylman

Joanna Labuda
W czwartek wieczorem nad Wartą odbył się kolejny eksperyment procesowy
W czwartek wieczorem nad Wartą odbył się kolejny eksperyment procesowy Łukasz Gdak
Szarpanina, zepchnięcie ze skarpy i zaciągnięcie ciała przez nadbrzeże Warty do wody. Taki przebieg wydarzeń w śledztwie dotyczącym zaginięcia Ewy Tylman w czwartek późnym wieczorem weryfikowała poznańska prokuratura. Adam Z., który usłyszał już zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym, nadal twierdzi, że nic nie pamięta i nie przyznaje się do winy. Skuty kajdankami przyglądał się temu, co – według śledczych – miał zrobić zaginionej kobiecie.

Już po raz drugi odtworzono przebieg wypadków, do których miało dojść w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. Tym razem zobaczyliśmy jednak zupełnie inną wersję wydarzeń.

– Każdy eksperyment procesowy, również ten, służy potwierdzeniu lub wykluczeniu pewnej wersji wydarzeń. Myślę, że prawdopodobnie zobaczyliśmy tę wersję, która pochodzi właśnie od Adama Z. – przyznaje Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Ewy Tylman. I dodaje: - Celem prokuratury mogło być zweryfikowanie tego, czy taki przebieg wypadków rzeczywiście mógł mieć miejsce.

W eksperymencie ponownie wziął udział Adam Z., jednak tym razem tylko przyglądał się pracy policjantów operacyjnych.
Czynności rozpoczęły się kilka minut po godz. 23 na przystanku tramwajowym przy moście św. Rocha od ulicy Mostowej.

Tam przez kilkanaście minut Adam Z. w otoczeniu antyterrorystów wyjaśniał okoliczności zdarzenia. Właśnie z tego miejsce pozorantka, która udawała tego wieczoru zaginioną Ewę Tylman, oraz pozorant (w eksperymencie to podejrzany Adam Z.) zaczęli biec w stronę parku po prawej stronie mostu. Przypomnijmy, że to zupełnie inny przebieg wydarzeń niż ten, na który do tej pory wskazywał Adam Z.

Do tragicznego zdarzenia miało dojść w pobliżu ulicy Ewangelickiej. Tam pozorant zepchnął manekina ze skarpy, a następnie za ręce zaciągnął go do wody. Na chwilę zatrzymał się na brzegu i uciekł. Czy eksperyment rzucił nowe światło na sprawę?

– Niestety, nadal nie mam dostępu do akt. Nie wiem, na ile czwartkowe czynności przybliżyły nas do prawdy – komentuje mecenas Mariusz Paplaczyk.

Co wniosły psy tropiące?

Eksperyment procesowy to kolejne czynności, które w ramach śledztwa przeprowadziła poznańska prokuratura. Przypomnijmy, że 17 lutego do poszukiwań Ewy Tylman zaangażowane zostały psy tropiące z Niemiec, które po długim czasie potrafią zidentyfikować m.in. ślady ludzkiego DNA.

W czwartek widzieliśmy, jak pozorant ciągnie manekina w niemal dokładnie to samo miejsce, które wskazał nad Wartą pies tropiący. To głównie na zeznaniach niemieckich policjantów, którzy analizowali zachowanie psów, miał w głównej mierze oprzeć się poznański sąd. Ten zdecydował o przedłużeniu aresztu dla Adama Z.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Badali wersję o śmierci Ewy Tylman - Głos Wielkopolski