Ministerstwo Finansów chce, by dane o dochodach i podatkach największych firm były jawne. Gotowy jest już projekt ustawy, który umożliwi publikowanie informacji o 4,5 tys. przedsiębiorstw i ponad 60 grupach kapitałowych. Pierwsza lista pojawi się w internecie jesienią przyszłego roku.
Jawne staną się informacje o osiągniętych przez firmę przychodach, poniesionych kosztach i należnościach podatkowych. Obecnie chronione są one tajemnicą skarbową, ale projekt ustawy resortu finansów przewiduje, że taka ochrona nie obejmie 4,5 tys. największych firm i grup kapitałowych. Urzędnicy przejrzą zeznania podatkowe złożone przez szefów takich przedsiębiorstw, a zawarte tam dane opublikują w sieci.
Napiętnowanie dużych ma pomóc małym
Po co ta akcja? Jak wynika z uzasadnienia do projektu, który właśnie trafił do konsultacji, nowe regulacje mają utrudnić unikanie płacenia podatków.
Dziś część firm wykorzystuje przepisy do tego, by jak najmniej pieniędzy odprowadzić do państwowej kasy. - W wielu przypadkach mogą być to praktyki o charakterze tak zwanego agresywnego planowania podatkowego. Skutkiem jest uzyskiwanie nieuzasadnionej przewagi konkurencyjnej - tłumaczą urzędnicy Ministerstwa Finansów. A takie zaburzenie równej konkurencji uderza w małe i średnie firmy.
Ujawnienie, że jakaś firma ma duże dochody, a płaci niskie podatki, nie będzie jednak podstawą do nakazania zmiany postępowania. Rząd liczy na to, że już samo „publiczne napiętnowanie” wpłynie na społeczną odpowiedzialność biznesu. - Udostępnienie danych podatkowych opinii publicznej umożliwi społeczną kontrolę nad zachowaniami podatników i ułatwi analizy organizacjom pozarządowym - tłumaczą przedstawiciele Ministerstwa Finansów. A skoro unikanie płacenia podatków jest źle odbierane przez opinię publiczną, firmy, którym będzie zależeć na pozytywnym wizerunku, same zrezygnują z takich praktyk.
Społeczny interes czy zwykła ciekawość?
Być może wszystko skończy się jednak wyłącznie na publikacjach wywołujących emocje. Obecnie serwisy internetowe i gazety publikują co roku dane o dochodach osób pełniących funkcje publiczne, np. o ich pracy na kilku etatach czy dorabianiu w radach nadzorczych spółek publicznych. I od lat nic w tym zakresie się nie zmienia.
Proponowane rozwiązanie nie jest czymś wyjątkowym. Funkcjonuje w kilku państwach Unii Europejskiej. W Danii informacje o kosztach, obrotach, dochodach i podatkach można znaleźć na ogólnodostępnej stronie rejestru firm. W Szwecji takie dane są udostępnianie każdemu, kto chce je otrzymać.
Powielenie skandynawskich wzorców w Polsce może się natknąć na przeszkodę, której do tej pory nie było. W tym tygodniu Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że masowe gromadzenie i publikowanie informacji o podatnikach nie ma nic wspólnego z interesem publicznym, a służy tylko zaspokojeniu społecznej ciekawości. W orzeczeniu nie podważono samej jawności zeznań podatkowych, lecz i ich publikowanie. Wyrok dotyczył Finlandii, gdzie dane osób zarabiających ponad 150 tys. euro rocznie dostępne są w internecie. Jedna z gazet w roku 2002 opublikowała informacje dotyczące 1,2 mln ludzi.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiWIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 10
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?