Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W podkarpackich lasach sypnęło prawdziwkami [WIDEO]

Beata Terczyńska
W podkarpackich lasach mamy wysyp prawdziwków przez wielu uważanych za najbardziej aromatyczne i najsmaczniejsze grzyby.

- Wysyp trwa już z miesiąc, ale wcześniej borowiki były bardzo robaczywe, a tak od 3 dni mam młode, zdrowe - mówi pani Anna, która od ponad 40 lat sprzedaje grzyby na rzeszowskiej hali targowej.

Na ladzie ułożyła kilkanaście tekturowych pudełek i kobiałek pełnych młodych, jasnobrązowych prawdziwków z charakterystycznymi, pękatymi szarobiałymi trzonkami. Ma też czerwone kozaki i niewiele kurek. - Kurki już drugi rok tak mało - zauważa.

Podpytywna w których lasach taki urodzaj, mówi: - Zdradzę pani, skąd ludzie mi przynoszą borowiki. Lutoryż, Sołonka, Straszydle - tam są bardzo duże, urodzajne lasy. Prawdziwi grzybiarze wiedzą, dokąd pójść i gdzie grzyb rośnie - śmieje się. - Pani pójdzie przodem i nic nie zbierze, a grzybiarz z tyłu i kosze przyniesie. W okolicy Głogowa i Widełki nie ma nic, zero. Niektórzy całymi rodzinami zbierają. Ostatnio dostałam ok. 80 pojemniczków po kiwi. W każdym mieści się jakieś 80 dag grzybów. Jak dobry wysyp, to 4-5 osób nawet i po tysiąc sztuk dziennie zbierze.

Kupują ludzie grzyby? - Tak. Mam swoich starych klientów, którzy od kilku lat biorą ode mnie grzybki. Mają zaufanie. Tyle lat i nikogo nie otrułam, a jeszcze ustrzegłam innych przed poważnymi problemami.

Prawdziwi grzybiarze mają sekretne szlaki

Pani Anna mówi, że bardzo zdradliwe są kanie, a nie wszyscy potrafią je odróżnić od muchomorów sromotnikowych. - Przynoszą do mnie, żebym poznała, czy jadalne, czy nie. - Były przypadki, że ktoś mi przyniósł sromotnika. Kazałam natychmiast zawinąć w papier, porządnie zgnieść i wyrzucić do kosza, by nikt się nie zatruł.

Śmieje się, że sama za spacerami po lesie nie przepada, choć grzyby kocha jeść i sprzedawać. Trochę marynuje, bo ma też amatorów na słoiczki. Także suszy. - Dużo grzybów ludzie zabierają za granicę. Głównie do Stanów Zjednoczonych.
W drugim rzędzie młode borowiki sprzedaje inna pani Anna. - Lada dzień będzie pełnia, to znów pojawią się dobre, zdrowe grzybki - mówi. - A gdzie je zbierać? Najlepiej w lasach liściastych. Najwięcej jest na południe od Niebylca: Gwoźnica, Bzianka, tamte strony.

Tekturowe pudełko jak na maliny kosztuje ok. 8-10 zł, większa kobiałka - 30 zł.

Po sąsiedzku pan Józef ma w wiklinowych koszykach większe okazy. Wyglądają na zdrowe.

- Wszystko z dzisiejszego, rannego grzybobrania - zapewnia. - Grzyby są, tylko trzeba za nimi pochodzić. W drugim koszu miałem jeszcze ładniejsze, ale już się sprzedały. Dziś ściąłem z 300 sztuk.

Ma swoje wydeptane ścieżki, bo grzyby zbiera od dziecka, już ponad 40 lat. Gdzie one są? - podpytuję. - Porządni grzybiarze to nie chcą towarzystwa - śmieje się jedna z klientek.

Okolicę niech pan chociaż podpowie... - Tarnawka i Hadle Szklarskie - uśmiecha się.

Do soboty i niedzieli jeszcze coś tam zostanie? - No dla mnie na pewno - żartuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W podkarpackich lasach sypnęło prawdziwkami [WIDEO] - Nowiny