Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Potrzebujemy takich Rotmistrzów Pileckich w naszym kraju". Rozmowa z Ryszardem Mozgolem z katowickiego oddziału IPN

Marcin Śliwa
Marcin Śliwa
O odzyskiwaniu osoby Rotmistrza dla naszej historii oraz o jego współczesnym znaczeniu rozmawiamy z Ryszardem Mozgolem, naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Katowicach.
O odzyskiwaniu osoby Rotmistrza dla naszej historii oraz o jego współczesnym znaczeniu rozmawiamy z Ryszardem Mozgolem, naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Katowicach. Monika Kobylańska
W środę 25 maja o godzinie 21:30, dokładnie 74 lata po śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego, zamordowanego z wyroku komunistycznego sądu w więzieniu na warszawskim Mokotowie, w całym kraju zapłoną znicze pamięci. O odzyskiwaniu osoby Rotmistrza dla naszej historii oraz o jego współczesnym znaczeniu rozmawiamy z Ryszardem Mozgolem, naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Katowicach.

Dziś ważny dzień, światła płoną w całej Polsce ku czci Witolda Pileckiego. To dobry sposób na pielęgnowanie pamięci o Rotmistrzu?

Ryszard Mozgol - Na pewno jest to dobry sposób na przypomnienie jego osoby. W badaniach sondażowych dotyczących Żołnierzy Wyklętych, do których jest zaliczany, jest postacią rozpoznawalną, choć ustępuje miejsca Danucie Siedzikównie „Ince”. Osoba Rotmistrza jest przypominana kilkakrotnie w ciągu roku przy okazji różnych wydarzeń: gdy wspominamy pierwszy transport do Oświęcimia i jego misję wywiadowczą w tym miejscu, kiedy przypominamy o informowaniu świata zachodniego o tym, co działo się w Auschwitz. To wszystko są momenty, które pozwalają na przypominanie o rotmistrzu Witoldzie Pileckim. Jego biografia jest tak bogata, że można go przywoływać również przy poruszaniu innych tematów. Wystarczy wspomnieć jego udział w walkach Samoobrony Wileńskiej w 1919 roku czy udział w kampanii wrześniowej 1939 roku. To wszystko ważne tematy, w których obecny jest Rotmistrz.

Dziś przypominamy osobę Rotmistrza, ale dopiero niedawno Go „odzyskaliśmy”. Czy możemy powiedzieć, że już rzeczywiście Witold Pilecki został „odzyskany” dla naszej świadomości społecznej?

- Rotmistrz należał do tych osób, które system komunistyczny skazał na śmierć nie tylko fizyczną, ale również na śmierć przez zapomnienie. Został nie tylko skrytobójczo zamordowany, bo w taki sposób wykonano egzekucję – strzałem w potylicę, ale starano się zatrzeć wszelkie ślady po tej osobie. Jego zwłoki nie zostały wydane rodzinie, nie odbył się normalny pogrzeb – został pochowany po cichu, po kryjomu, wciąż nie wiadomo gdzie. Przypuszczamy, że jest to obszar kwatery na „Łączce” na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. O Rotmistrzu Pileckim można było zacząć mówić dopiero po roku 1990, bo wtedy rozpoczął się żmudny proces przywracania jego pamięci. Czy jest już postacią dostatecznie „przywróconą"? Ilu jest ludzi, tyle jest zdań. Kiedy rozmawiamy wśród osób zaangażowanych w edukację historyczną, zawsze wypada bardzo narzekać, że poziom świadomości Polaków jest bardzo niski. Nie chciałbym wyjść na optymistę, ale zaryzykuję takie stwierdzenie: liczba dodatków prasowych, które wydawane są na tematy historyczne, programów historycznych nagrywanych przez różne stacje telewizyjne jest tak duża, że świadczą o potężnym zainteresowaniu Polaków swoją przeszłością. Rotmistrz Pilecki jest osobą, która znalazła się na monetach Narodowego Banku Polskiego, na znaczkach Poczty Polskiej, ma swoje ulice, skwery i tablice pamiątkowe. Świadczy to o tym, że, jako społeczeństwo, skutecznie przywracamy pamięć o tym człowieku. Inne pytanie jest takie, na ile przyswajamy tę wiedzę, która jest nam przekazywana? Tutaj zazwyczaj możemy czuć niedosyt. Socjologowie przyglądający się takim badaniom, zazwyczaj wskazują, że ta świadomość czy pamięć jest niewielka. Mamy różne rocznice, które są okazją, żeby o tym mówić i to jest dobra okazja, żeby przypomnieć, że 74 lata temu wielki polski bohater został zamordowany przez władze komunistyczne po krótkim i nieuczciwym procesie, który miał miejsce w marcu 1948 roku.

Jakie to odzyskanie ma dziś znaczenie dla narodu polskiego?

- Jest on dla nas pewnym wzorem do naśladowania, ze swoimi cechami charakteru i przymiotami, hartem ducha. Jest w tym naprawdę coś heroicznego, w klasycznym znaczeniu tego słowa, żeby narazić swoje życie i dać się złapać do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Często przechodzimy do porządku dziennego nad tym, że Rotmistrz stworzył tam konspirację, działał i musiał uciekać, ale mało kto pamięta, że w pewnym momencie zachorował na tyfus. Mógł przeżyć tą całą straszliwą machinę zbrodni, jaką stworzyli tam tam przez hitlerowcy, ale mógł nie przeżyć choroby, która szalała w obozie. To wieloaspektowe ryzyko podejmowane przez niego było czymś niezwykłym. To był człowiek, który od 17. roku swojego życia był ciągle gotowy do działania. Może nawet troszeczkę wcześniej, bo w 1914 roku został harcerzem. Sam mówił o tym, że znajdował radość w świadomości tego, że może walczyć. Mamy do czynienia z osobą, którą możemy nazwać urodzonym żołnierzem, rodzaju zagończyka, który spala się w działaniu, a zarazem, co też nam często umyka, mamy człowieka niezwykle wyczulonego na piękno, o wielu talentach artystycznych. Witold Pilecki zamierzał studiować na Akademii Sztuk Pięknych i chciał się temu poświęcić, ale po prostu wydarzenia rozgrywające się w latach jego życia uniemożliwiły mu to. Niewątpliwie jest to interesująca postać warta zgłębiania i rozważania.

Tegoroczne obchody mają wyjątkowy wymiar, bo odbywają się w momencie rosyjskiej agresji na Ukrainę, a działania wojenne toczą się blisko naszych granic. Czy historia Rotmistrza może być pokrzepieniem i nieść nadzieję w tym trudnym momencie?

- Oczywiście, że tak. To, moim zdaniem, postać idealnie nadająca się na wzór do naśladowania dla oficerów polskiej armii. Myślę, że wiele osób zgodzi się ze stwierdzeniem, że w chwili obecnej potrzebujemy takich Rotmistrzów Pileckich w naszym kraju. To też dobry wzór do naśladowania dla polskich harcerzy. Praktycznie całe swoje dojrzewające życie, właśnie jako harcerz, poświęcił obronie swojej małej ojczyzny, jaką była Wileńszczyzna. To wtedy w oddziałach lotnych Samoobrony brał udział w walkach z bolszewikami.

Czy Witold Pilecki to największy polski bohater XX wieku?

- Polska obfituje w wielkich bohaterów. Zapewne rozpoczęlibyśmy wymienianie ich od powszechnie otaczanego szacunkiem Karola Wojtyły, bez względu na nasze zapatrywania religijne – jestem tego pewny. Są też takie postacie jak Irena Sendlerowa, dla wielu osób także pułkownik Ryszard Kukliński. W XX wieku mamy wiele postaci, które, z narażeniem życia, swoją postawą świadczyły o wyznawanych przez siebie wysokich wartościach. Niewątpliwie Rotmistrz staje z nimi w szeregu. Na pewno jest jednym z największych żołnierzy XX wieku, jakich miała Polska.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera