Sędzia referent Jarosław Wodzyński, prowadzący sprawę, uznał, że prezydent zaniżył wartość nieruchomości i nie wykazał posiadania działki w oświadczeniu. Wyeliminował natomiast zarzut zatajenia pewnej sumy pieniędzy.
Sędzia Wodzyński mówił, że Waldemar Socha podał nieprawdę, co do wartości nieruchomości położonej w Żorach przy ul. Owocowej, określając jej wartość rynkową 400 tys. zł, podczas gdy wartość wynosiła 660 tys. zł.
Obrońca prezydenta Jacek Błachut tłumaczył, że nigdzie w przepisach prawa nie jest powiedziane, aby w oświadczeniu majątkowym podać wartość rynkową, a nie szacowaną. Sędzia się z tym nie zgodził.
Dodatkowo sędzia uznał, że prezydent w oświadczeniu z 27 kwietnia 2007 roku zataił fakt posiadania nieruchomości położonej przy ul. Owocowej o wartości 660 tys. zł.
Prezydent tłumaczył, że wówczas nie czuł się właścicielem działki, bo była w trakcie sprzedaży. Sędzia odrzucił to tłumaczenie i uznał, że sama umowa przedsprzedaży nie wystarczy. Sąd okroił jeden z zarzutów - wyeliminował z opisu czynu te okoliczności, które dotyczyły niepodania lub zatajenia przez oskarżonego posiadanych środków na rachunku bankowym w dniu składania oświadczenia z 28 sierpnia 2006. - Zgodziłem się z obroną, że oskarżony w dniu składania tego oświadczenia nie miał możliwości sprawdzenia, czy na swoim koncie bankowym posiada środki powyżej 10 tys. zł - mówił sędzia. Chodzi o kwotę 95 tys. zł - to środki pieniężne otrzymane tytułem zaliczek od spółki zajmującej się wykonawstwem remontowo-budowlanym, które pozwalały na wykonanie zakupu przez prezydenta (5 września 2006 r.) nieruchomości od pewnego mieszkańca Żor.
Co postanowił sąd? - Orzekam jedną karę grzywy w wysokości 100 stawek dziennych licząc po 80 zł za stawkę. W punkcie drugim zarządzam na rzecz Skarbu Państwa kwotę 890 zł tytułem zwrotów kosztów sądowych w całości - oznajmił sędzia Wodzyński.
Wyrok nie jest prawomocny. Z pewnością prezydent złoży odwołanie od wyroku do Sądu Apelacyjnego w Gliwicach.
- Wyrok jest słuszny - skomentował Rafał Figura, zastępca Prokuratora Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim.
Prezydent nie chciał komentować wyroku. Jeszcze przed jego ogłoszeniem zabrał głos. - Kiedy tutaj w Żorach w tej sali pojawił się po raz pierwszy mój obrońca prof. Zbigniew Ćwiąkalski, to zaczął swoje wystąpienie od tego, że ta sprawa nie powinna trafić do sądu, a jednak trafiła. Jaki był cel tego? Zdyskredytować mnie w oczach wyborców - mówił prezydent. - Jestem pewien, że gdyby ta sprawa wybuchła w czasie kampanii wyborczej, nie wygrałbym wyborów. Z jakichś powodów nie dało się tego na czas zrobić. Tylko po wyborach rzecznik CBA ogłosił to na całą Polskę - kontynuował prezydent. - Ja już zostałem tym postępowaniem sponiewierany. Media używały sobie. Mówiło się, że jestem podejrzany, że jestem przestępcą. Nie mogę sobie wyobrazić, że byłbym uznany winnym - dodał.
Przypomnijmy, o nieprawidłowościach w maju 2011 r. donieśli do prokuratury agenci z Centralnego Biura Śledczego i postawili prezydentowi łącznie siedem zarzutów. Prokuratura z Wodzisławia zweryfikowała informacje i postawiła akt oskarżenia dotyczący czterech zarzutów, a trzy odrzuciła. Akt oskarżenia trafił pod koniec września 2011 r. do sądu w Żorach. Ostatecznie postawiono prezydentowi trzy zarzuty.
Sprawa sądowa ciągnęła się od 19 czerwca 2012 roku.
*Najpiękniejszy Rynek w woj. śląskim jest w... ZAGŁOSUJ i ZMIEŃ WYNIK
*Matura 2013: Pytania egzaminacyjne na 100 proc. ZOBACZ
*Nudyści już zawitali na plaże ZOBACZCIE, gdzie spotkacie naturystów w woj. śląskim
*Tak zdasz egzamin na prawo jazdy kat. A na motocykl ZDJĘCIA i WIDEO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?