Prokurator IPN Dariusz Psiuk, w mowie końcowej zażądał dla Romana S. 10 lat pozbawienia wolności uznając, że oskarżony popełnił „zbrodnię komunistyczną stanowiącą zbrodnię przeciwko ludzkości”, więc nawet nie przysługuje mu nadzwyczajne złagodzenie karary na mocy ustawy o amnestii.
Zarzucenie zbrodni przeciwko ludzkości jest ewenementem w tej sprawie. Pozostałym członkom tego samego plutonu specjalnego ZOMO za strzały podczas tej samej pacyfikacji kopalni Wujek, sąd wymierzy w 2008 roku kary 7 lat pozbawienia wolności, a na mocy amnestii obniżył je o połowę. Nie przypisał im zbrodni przeciwko ludzkości. Dlaczego zachowanie Romana S. prokurator ocenił inaczej niż pozostałych, co go wyróżniało? – nie wiadomo.
CZYTAJCIE TEŻ:
35 wspomnień na 35. rocznicę Wujka
Górnicy z kopalni Wujek znów zeznają w sądzie w Katowicach
Były zomowiec, oskarżony o strzały w kopalni Wujek, usłyszy wyrok w 38. rocznicę stanu wojennego?
Romana S. w ostatnim słowie łamiącym głosem i ze łzami przekonywał, że nigdy w życiu nie mierzył do człowieka, ani nawet w powietrze, bo nie miał takiej potrzeby.
– Sam jestem ojcem, mam córkę i rozumiem cierpienie tych, których bliscy zginęli w czasie tej akcji. Chciałbym ich przeprosić i powiedzieć, że łączę się z nimi w bólu – kontynuował. – Prokuratura wojskowa po tych wydarzeniach przekonywała nas, że wszystko było zgodnie z prawem. Dopiero po latach okazało się, że to nieprawda.
Romana S. przypomniał, że w swojej drużynie był najmłodszy stażem, a dowódca tej drużyny, jego starszy brat, rozkazał, by w czasie akcji w kopalni Wujek trzymał się z tyłu. Tak zrobił, więc nie widział, co działo się w środku. – Brat chciał mnie chronić – dodał. – Dobrze, że stanął pomnik górników. To symbol, że nie wolno podnosić ręki na bliźniego.
Przypisanie mu zbrodni przeciwko ludzkości uznał za „bolące i krzywdzące”. – Czy ja walczyłem w byłej Jugosławii, albo w Afryce? -– pytał. – Dwóch moich braci pracowało w kopalni i mam dla tego środowiska zawodowego dużo szacunku. Liczę, że sąd sprawiedliwie to oceni.
Obrońca Romana S., mecenas Kamila Pławiak wnosiła o uniewinnienie swojego klienta. – Służył w plutonie specjalnym ZOMO, który powstał po to, żeby służyć obywatelom, pomagać w czasie klęsk żywiołowych, walczyć z terrorystami – uzasadniała. – Chciał więc pomagać, a nie zabijać. Nie mógł odmówić rozkazu i nie pojechać na tę akcję. Nie każdy rodzi się bohaterem.
Roman S. został zatrzymany w maju na granicy z Chorwacją. Podpisał zgodę na ekstradycję do Polski i odtąd siedzi w katowickim areszcie.
Zarówno on, jak i Jan P., także zomowiec z tego samego plutonu, wyjechali do Niemiec zanim prokurator w 1991 roku podjął śledztwo w sprawie śmierci górników kopalni Wujek. Jednak wobec Jana P. prokurator ostatecznie umorzył śledztwo.
– Dlaczego zatem Roman S. siedzi na ławie oskarżonych, skoro jego sytuacja procesowa jest taka sama jak Jana P.? – pytała mecenas Kamila Pławiak. To pytanie także pozostało bez odpowiedzi.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?