Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PRZEMYSŁAW MIŚKIEWICZ "Precz z komuną”: Jest gdzieś, lecz nie wiadomo, gdzie...

Przemysław Miśkiewicz
No właśnie, gdzie to może być? Gdzieś daleko, może w innej galaktyce, bo na Ziemi takie absurdy mieć miejsca nie mogą. Tam czas ma inne tempo, a istoty o posturach podobnych do ludzi, zachowują się zupełnie inaczej i w sposób nie do końca racjonalny. Na tej dziwnej planecie Szczęścia i Zdrowia w galaktyce X miała miejsce bardzo dziwna historia. Było to bardzo dawno temu, ale ze względu na odległość, dotarła do nas dopiero po upływie kilku tysięcy lat. A ponieważ bajki zaczynają się na ogół od zwrotu "dawno, dawno temu....", więc pozwólcie, że ja zacznę podobnie.

To było bardzo dawno temu, nie mamy pewności kiedy, jedno jest tylko pewne, że od tego czasu ten dzień jest nazywany Dniem Zdrady Galaktycznej. Był to prawdopodobnie 21 dzień XI miesiąca roku nie do końca określonego, najprawdopodobniej coś między Rokiem Szkaradnym a Niespodziewanym (lata są tam nazywane post factum i ich nazwy wybierane są w ramach powszechnego głosowania). Tak więc owego dnia miała miejsce pierwsza sesja Zgromadzenia Delegatów Planety Szczęścia i Zdrowia. Wszystko wydawało się jasne. Stronnictwu Bardziej Niezłomnych brakowało jednego głosu i rządzić planetą miała Koalicja Wszystkich. A jednak coś się zmieniło, bo Adalbert Tęgi zdecydował się opuścić klub Koalicji Oportunistów, wchodzący w skład niedoszłej większości. Zostaje zawarta umowa, Bardziej Niezłomni mają większość…

Tak zaczynała się bajka, którą napisałem we wtorek wieczorem. To było trzecie podejście do tego felietonu. Często stajemy w sytuacji, kiedy nagłe wydarzenia zmieniają naszą optykę i to, o czym mówimy wieczorem, rano staje się nieaktualne lub mało istotne.

Słabi mnie ta polityka, nie ma już żadnych reguł. Co prawda Jacek Kaczmarski w piosence "Reytan czyli Raport ambasadora Rosji" śpiewał:

W tym zamieszaniu spadły pisma i układy "Zdrajcy!"
Krzyczano, lecz do kogo, trudno rzec
Polityk wszak w ogóle nie zna słowa "zdrada"
A politycznych obyczajów trzeba strzec...

I nie ma w tym nic dziwnego. Jednakże chciałoby się, żeby było inaczej. Wyobraźmy sobie sytuację, już nie bajkową, ale autentyczną. Polityk wysokiej rangi chce zmienić barwy partyjne. Ma jakieś funkcje w partii, więc się ich zrzeka, po czym wchodzi na mównicę i mówi, że już mu nie po drodze z dawnymi przyjaciółmi politycznymi i zrzeka się funkcji, którą pełnił do tej pory. Następnie odbywa się głosowanie i zostaje wybrany głosami nowych politycznych przyjaciół. Można czy nie można tak zrobić? Myślę, że tak. Bardzo mi tego zabrakło w poniedziałek w Sejmiku.

Cała sytuacja jest o tyle przykra, że wzbudza święte oburzenie wśród zwolenników PiS i zupełne zrozumienie i radość wśród zwolenników reszty świata. Prominentny polityk Platformy mówi, że symbolem zdrady pozostaje radny, który dokładnie w ten sam dzień cztery lata wcześniej zmienił „barwy klubowe”. Dla mnie obydwa wydarzenia są po prostu niesmaczne. I tyle w tym temacie.

A tak swoją drogą to chyba nasze życie polityczne tak podzieliło ludzi, że już zupełnie nie umieją ze sobą rozmawiać. Żadnego znaczenia nie ma to, co mówi polityk z jakiejś partii. Słucha go pobieżnie jego elektorat i oczywiście przyznaje mu rację. Zupełnie inaczej zachowują się przeciwnicy, bez względu, która byłaby to partia. Oni nie słuchają, oni wiedzą, że mówca nie ma racji. I można mówić rzeczy racjonalne lub nie, mądre lub głupie, ważne lub nieważne. To jest bez znaczenia, i tak przeciwnicy zawsze są przeciw, a zwolennicy zawsze są za.

Zresztą te nasze problemy są zupełnie nieistotne w porównaniu z tym, co przeżywa Ukraina. W środę Parlament Europejski, który jest dość fasadową instytucją, uznał Rosję za państwo wspierające terroryzm. NATO uznało Rosję za państwo terrorystyczne i to już jest konkret. Oczywiście Rosjanie nie omieszkali potwierdzić tego natychmiast, bombardując infrastrukturę krytyczną i zabijając niewinnych cywili. Powiem szczerze, marzy mi się flaga NATO na Kremlu, bo jakiekolwiek pertraktacje z Rosją to droga donikąd.

I jeszcze ciekawa i mim zdaniem bardzo dobra wiadomość. Trybunał Konstytucyjny RPA orzekł, że Janusz Waluś, który za zabicie komunisty Chrisa Haniego dostał wyrok 25 lat więzienia, a odsiedział już ponad 29, musi wyjść na wolność. Patrząc na to, co się dzieje w postkomunistycznej Rosji, można zastanowić się, czy czasem działania wyprzedzające, w wypadku komuny nie są jednak dopuszczalne. Ale to już zupełnie inny temat. Mam nadzieję, że do następnego felietonu Waluś już będzie na wolności i będę mógł więcej napisać na jego temat.

W bajce, której fragment dałem na początku, dzieją się rzeczy niezwykłe, które nie mogłyby mieć miejsca na naszej planecie. Kończy się ona mniej więcej w ten sposób:

Szczęściem wydarzenia, o których pisałem, działy się dawno i bardzo daleko od nas, na obcej planecie, w obcej galaktyce. Jeżeli dostrzegli Państwo jakiekolwiek podobieństwo do postaci czy zdarzeń z ostatniego czasu, to jest ono zupełnie przypadkowe. Wiem, że dla wielu z Was sama myśl, że do takich wydarzeń mogłoby dojść w naszej cywilizacji, wydaje się niemożliwa.

Opowiedziałem tę bajkę mojemu wnukowi Ryśkowi. Długo na mnie patrzył ze zdumieniem. Dziadku, ale takie rzeczy nie dzieją się naprawdę? No nie, kochanie. To po co mi opowiadasz takie bajki? Lepiej o dwóch pieskach i maleńkiej wiewióreczce. No dobra, Ryśku, niech ci będzie. Dziadku, a nie zapomniałeś o czymś? A o czym, Ryśku? No a co mówisz zawsze na koniec? A masz rację: Precz z komuną!!!

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera