Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PRZEMYSŁAW MIŚKIEWICZ "Precz z komuną": Mieliśmy piękną młodość

Przemysław Miśkiewicz
Dziś mój 25. felieton. No niby nic, czytałem gości, którzy pisali setne, a nawet tysięczne. To byli prawdziwi mistrzowie: Kisiel, Łysiak czy nawet znienawidzony później, nie tylko przeze mnie, Jerzy Urban, który pisał w Kulisach jako Kibic. Ja się równać do nich nie zamierzam, ale dla mnie, człowieka, który felietonistą został z przypadku, to dużo. Pamiętam, kiedy po strajkach z 88. byliśmy u kolegów z UJ w Krakowie, akurat jeden z nich skończył 25 lat. Ktoś powiedział: „Wiesz, że skończyłeś ćwiartkę? Starzejemy się”. Ja miałem już 27 i wydawało mi się, że oni są bardzo młodzi.

Ćwiartka częstokroć kojarzy się jako połowa flaszki. I może też warto o tym napisać. Trochę się boję, bo moi koledzy mogą uznać, że nie powinno się pisać o tej, może nie do końca chwalebnej stronie. Moje felietony są skierowane głównie do ludzi z „tamtego czasu” i uważam, że jedynie prawda jest ciekawa. Zresztą piosenka, film, książka na ogół opisują epokę. Przecież jedną z najbardziej znanych i popularnych piosenek z okresu okupacji niemieckiej jest: „Siekiera, motyka, bimber, szklanka”. Śpiewaliśmy ją nawet na lekcjach w podstawówce i nikogo to nie gorszyło.

Nie bój się, nie zabraknie. To krajowa czysta.
Ja, widzisz, przed wojną byłem komunista,
Bo ja chciałem być kimś, bo ja byłem Żyd,
A jak Żyd nie był kimś, to ten Żyd był nikt…

Piosenka Kaczmarskiego „Opowieść pewnego emigranta” na długo utkwiła mi w głowie. Bo z jednej strony wymuszona emigracja resztki polskich Żydów po 1968, a z drugiej strony to wyjazd żydowskich komunistów, którzy przestali być tolerowani przez komunistów moczarowsko-gomułkowskich. Ale ten element „krajowej czystej" w jakiś sposób łączył wszystkich nawet po latach. W książce Tomasza Jastruna „Złota klatka” jest opisane fantastyczne zdarzenie, które miało miejsce w Stanach Zjednoczonych w latach 80. Przy stoliku w polskiej knajpie spotkało się dwóch polskich emigrantów. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jeden z nich był Japończykiem i nazywał się Yoshiho Umeda, drugi nazywał się Malinowski i był Murzynem. Kiedy podeszła do nich kelnerka i zapytała po angielsku co chcą zamówić, jeden odpowiedział czystą polszczyzną, mniej więcej tak: oczywiście po schabowym i po secie, jak spotyka się dwóch Polaków, to cóż może być innego. Obydwaj mieszkali od lat w Polsce i działali w Solidarności, jednak po stanie wojennym znaleźli się w Stanach. Umedę poznałem wiele lat później, kiedy w latach 90-tych mieszkał ponownie w Polsce.

W Amsterdamie statek nasz na wyładunku był.
Człowiek do roboty nie miał nic,
więc w porcie pił Piję,
po obcemu nie rozumiem, nudzę się,
Kiedy jakiś czarny siada koło mnie
America - mówi do mnie, zrozumiałem,
Rozejrzałem się i mówię Sowietskij Sojuz
Soviet Union! - on się cieszy, ja do pełna mu nalałem,
Jak raz swoich nie było, więc był pełny luz

Genialny tekst, pokazujący mentalność sowiecką. Jacek Kaczmarski i jego piosenki towarzyszyły nam na okrągło. Stały się elementem naszej kultury. Mówiliśmy o sobie, że jesteśmy kaczmarologami i potrafiliśmy godzinami mówić Kaczmarskim. A jego piosenki były o naszym życiu, mimo, że był na emigracji. Mówił o problemach, które nas dotyczyły i nurtowały, czasami na poważnie a czasem z dużą dozą humoru. Oczywiście dzisiaj można mówić, że wtedy wciąż walczyliśmy z komuną i chodziliśmy na msze za Ojczyznę. I to też jest prawda, ale imprezy były częste. Kogoś zatrzymali, wypuścili, udana akcja, udało się zwiać milicji itp. Ale żeby nie było, również pracowaliśmy w spółdzielniach studenckich i często zarabialiśmy niezłe pieniądze, a że nic nie było w sklepach, to najłatwiej było je szybko spożytkować… robiąc imprezę. Co łatwą sprawą nie było, bo poza wodą mineralną dostanie czegokolwiek wymagało dużo zachodu.

Kto tutaj zechce w rozpaczy tkwić,
Załamać ręce, płakać i pić,
Ten święte prawo
Ma, bez dwóch zdań... Jest takie miejsce Taki kraj

To z kolei genialny Pietrzak i piosenka, która wtedy oddawała nasze odczucia. My chcieliśmy tkwić. Tylko nie załamywaliśmy rąk, każda ulotka rzucona na uczelni czy na mieście, książka czy gazetka, która dotarła do kolejnych osób to był ten piasek w szprychy systemu.. Ale była też zabawa. Takie miejsce i taki kraj – to był nasz kraj, tylko, że chcieliśmy go zmieniać. To niewątpliwie była Polska, chcieliśmy żyć tutaj, ale nie z tą władzą.

Gdy tak siedzimy nad bimbrem
Ojczyzna nam umiera
Gniją w celach koledzy
Z wolna się kręci powielacz

Śpiewany przez Przemka Gintrowskiego tekst chyba najlepiej oddawał stan ducha połowy lat 80. Wtedy, po pierwszym porywie, wydawało się, że komuna będzie wieczna, że będą nas zamykać, wypuszczać i znów zamykać. To nie jest tak, że Jaruzelski i ta cała banda, to byli komunistyczni liberałowie. Oni po prostu działali w ramach swoich możliwości,. Nie mordowali masowo, bo nie dało się tego robić w tym czasie. Ale to byli komuniści czyli zbrodniarze, którzy robili wszystko, aby władzy raz uzyskanej nie oddać nigdy. My byliśmy młodzi, mieliśmy swoje ideały, nie chcieliśmy tkwić w tym marazmie. Oni chcieli nas wepchnąć w niebyt.

Tak wtedy to odczuwaliśmy. Jednak to my wygraliśmy, z czasem okazało się, że iluś z nas zostało adwokatami, profesorami, wykładowcami akademickimi. Walczyliśmy z komuną, siedzieliśmy w aresztach, byliśmy internowani. Mieliśmy piękną młodość, nie mamy się czego wstydzić. I bawiliśmy się wspaniale. Myślę, że wielu ma nam czego pozazdrościć. Precz z komuną.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera