Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PŚ w skokach: FIS i TVP z Eurowizją "ugotowały" Wisłę

Rafał Musioł
Łukasz Klimaniec
Warunki w niedzielne przedpołudnie nie sprzyjały skakaniu.Dziwna pora przeprowadzenia inauguracyjnego konkursu Pucharu Świata nie zależała jednak od organizatorów.

Wisła po rozpoczynającym grę o Kryształową Kulę weekendzie odetchnęła z ulgą. Ale w tym oddechu słychać też narastającą frustrację.

- Ja i mój zespół mamy dosyć! Wisła zasługuje na to, by mieć zawody w dogodnym terminie - nie owijał w bawełnę Andrzej Wąsowicz, przewodniczący Komitetu Organizacyjnego, w rozmowie z TVP.

W listopadzie znacznie trudniej przygotować skocznię, co oznacza znacznie wyższe koszty niż w stricte zimowym terminie. W dodatku warunki wietrzne w Beskidach w terminie inauguracji PŚ również nie sprzyjają skokom nawet po zamontowaniu specjalnych siatek. W sobotę i w niedzielę zawodnicy mieścili się w niezwykłym przedziale ocen zależnych od podmuchów wiatru od -23,1 pkt do +13,6 pkt! Boczne podmuchy sprawiały zresztą aparaturze poważne problemy, nie brakuje opinii, że właśnie na skutek takich zawirowań Polska straciła w sobotniej rywalizacji drużynowej szansę na co najmniej drugie miejsce.

Wąsowicz przyznał, że poprosił, by prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apolo-niusz Tajner i dyrektor sportowy Adam Małysz powalczyli o inny termin w kalendarzu 2020/21. W pierwszym, prowizorycznym planie sezonu, Wisła po raz czwarty z rzędu znalazła się pod numerem jeden.
- Mam nadzieję, że uda nam się to zmienić - podkreśla Wąsowicz.

FIS dość mocno naciska jednak, by pierwsze zawody odbywały się w Polsce. Gwarantowany komplet rozkochanych w skokach - co w Europie jest ewenementem - kibiców gwarantują dzięki telewizji efektowne wejście w sezon. Poza tym wciąż istnieje realna groźba, że w przypadku rezygnacji z takiego wyróżnienia Wisła w ogóle wypadłaby ze szlaku PŚ.

Trudne warunki zamieniły się w kilka upadków. Najpoważniejszy stał się udziałem wspomnianego Piotra Żyły, ale całą serię takich zdarzeń zobaczyliśmy podczas treningów i kwalifikacji w piątek. Wtedy na śniegu leżeli m.in. Norwegowie Thomas Aasen Markeng i Marius Lindvik, Kazach Siergiej Tkaczenko i Amerykanin Decker Dean. Ten ostatni doznał kontuzji ramienia i nie wystartował w konkursach.

Upadki w Wiśle są już niestety pewną tradycją. W dużej zmierze związane są właśnie z listopadowym terminem.
- Gdybyśmy mieli zawody w styczniu istnieje duże prawdopodobieństwo, że skocznię pokrywały wyłącznie śnieg naturalny - podkreślali podczas weekendu organizatorzy.

Sporo kontrowersji wiąże się też z godziną, o której rozpoczął się niedzielny konkurs indywidualny.
- Wszyscy wiemy, chociażby po treningach, że na Malince nie da się skakać do południa - podkreślali zgodnie polscy skoczowie. - Zawody zorganizowano w fatalnej porze, która miała wpływ na przebieg konkursu.

O rozpoczęciu zmagań o 11.30 zadecydowała Telewizja Polska. Powodem była prawdopodobnie - bo nikt nie potwierdza tego oficjalnie - transmisja z konkursu dziecięcej Eurowizji, którą bardzo mocno promował prezes TVP Jacek Kurski.

Na relację z gliwickiego wydarzenia zaprosił też Adam Małysz.
- Jeśli akurat nie ma skoków to można obejrzeć Eurowizję - stwierdził podczas niedzielnej transmisji, co zabrzmiało w tych okolicznościach dość dwuznacznie.

192.168.112.158

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera