Rafał Musioł: Ligowy komiks z Rakowem i GieKSą w rolach głównych

Bardzo ciekawe zdanie znalazło się we wstępie opublikowanego przez firmę Deloitte raportu „Pierwsza Liga Finansowa 2019”. Odnosi się ono do roku 2018 i brzmi: „W poprzednim raporcie dwoma klubami o najwyższych przychodach były Raków Częstochowa oraz GKS Katowice. Oba te kluby nie występowały w 2019 roku w 1. Lidze, co miało negatywny wpływ na jej całościowy wynik. Kluby te osiągnęły swoje przychody na poziomie przekraczającym 10 mln zł”.

Najbardziej interesujący jest w tym zdaniu kontekst sportowego wyniku. Dwójka wspomnianych krezusów powędrowała bowiem w diametralnie różnych kierunkach. Częstochowianie zadomowili się w elicie, a trener Marek Papszun i jego zawodnicy wyrobili sobie określoną markę, natomiast katowiczanie utknęli w II lidze marnując popisowo pierwszą szansę powrotu na wyższy poziom i zaliczając żenujący falstart w obecnych rozgrywkach.

Pieniądze, jak głosi stara prawda, nie grają, ale ich spożytkowanie może mieć na to granie olbrzymi wpływ. Trudno pod tym względem znaleźć bardziej oddalone przypadki niż dwa wspomniane kluby. Raków - całkowicie prywatny, należący do właściciela x-komu, Michała Świerczewskiego, poukładany sportowo i ekonomicznie, kontra GKS - upasiony na miejskich pieniądzach, przynoszący seryjne rozczarowania swoim kibicom. Pierwszy, niemal bezdomny, w coraz bardziej otwartym konflikcie z miastem, drugi dopieszczany wizją budowy nowego stadionu, systematycznie zasilany publiczną gotówką w licznych momentach kryzysowych. Wygląda to wszystko aż za bardzo kontrastowo, jak w klasycznym komiksie, prawda?

Tyle, że historia kołem się toczy. Szlakiem Rakowa ruszyło Podbeskidzie, które w 2019 zajęło w rankingu drugie miejsce i świetnie spożytkował 11 milionów. Dla równowagi marnotrawstwem popisał się inny GKS - z Tychów: z trzecim wynikiem finansowym uwikłał się w walkę przed spadkiem. Biorąc pod uwagę, że i Częstochowa, i Bielsko-Biała nie do końca identyfikują się z regionem, slogan o śląskiej gospodarności staje się pustym banałem.