Stadion Wilamowiczanki Wilamowice był w sobotę 1 grudnia areną finału Pucharu Polski na szczeblu podokręgu bielskiego, do którego dotarły trzecioligowy Rekord Bielsko-Biała i piąty zespół Bielskiej Ligi Okręgowej – LKS Bestwina.
Oba zespoły zmuszone były zagrać na zmrożonej i twardej jak beton murawie i jeszcze 10 minut przed 12.00 nie było jasne, czy spotkanie w ogóle dojdzie do skutku (rozważano „szybkie” przeniesienie się do Czechowic-Dziedzic na boisko MOSiR ze sztuczną nawierzchnią, ale tam… nikt w sobotę nie odbierał telefonu – inna sprawa, że w czwartek trenerzy Rekordu i Bestwiny próbowali przekonać do tego pomysłu Beskidzki Okręgowy Związek Piłki Nożnej, ale bez skutku). Ostatecznie pod długich debatach zapadła decyzja, by grać w Wilamowicach na boisku, które bardziej przypominało beton, niż murawę piłkarską.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
W takich warunkach zawodnicy dbając bardziej o zdrowie swoje i rywali przystąpili do gry, w której różnica dwóch klas dzieląca zespoły była widoczna z każdą minutą. Gracze LKS Bestwina nie ustępowali ambicją, ale piłkarsko lepsi byli rekordziści, którzy raz za razem zaskakiwali defensywę rywali . Efektem były trzy gole, w tym dwa z rzutów karnych, do przerwy. Dwa gole w drugiej połowie, w tym efektowny „centrostrzał” Marka Sobika ustaliły wynik, choć gdyby bielszczanie byli skuteczniejsi, rozmiary ich zwycięstwa były okazalsze.
- Jestem dumny z chłopaków, nie tylko z powodu tego meczu, ale z przekroju całej rundy – wyznał Sławomir Szymala, trener LKS Bestwina. - Było to nasze 21 spotkanie w tej rundzie, od dwóch tygodni już jesteśmy w okresie roztrenowania. Nie zrobiliśmy dziś wstydu – grając 1 grudnia, na tym zmrożonym boisku piłkarsko wyglądaliśmy dobrze, a na tle dobrego rywala zaprezentowaliśmy się nie najgorzej. Nie baliśmy się grać w piłkę. Były straty, to się zdarza na naszym poziomie, ale to w końcu dwie klasy różnicy. Jestem zadowolony z postawy piłkarzy – zaznaczył.
Jego zdaniem BOPZN powinien zrobić więcej, by zainteresować kluby rozgrywkami Pucharu Polski. Taką formą promocji byłaby np. możliwość rozgrywaniu finału na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej.
- Gra na takim obiekcie dla drużyn z A klasy, okręgówki,czy czwartej ligi byłaby wielkim przeżyciem i frajdą - podkreślił.
LKS Bestwina po 15 latach znów zagrała w finale Pucharu Polski bielskiego podokręgu. Dla Rekordu był to tymczasem czwarty finał z rzędu. - Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo w tamtym roku nie udało się – przegraliśmy po karnych ze Spójnią Landek . Teraz chcieliśmy wygrać i zakończyć udanie tę rundę – przyznał Piotr Jaroszek, trener Rekordu, dla którego był to drugi finał w roli szkoleniowca.
Obecność Rekordu w finale czwarty raz z rzędu pokazuje, jak poważnie klub traktuje te rozgrywki.
- Rekord słynie z tego, że do każdych rozgrywek podchodzi poważnie - czy to puchar, czy liga, czy rozgrywki młodzieżowe. Nie zawsze udaje się wygrać, to inna sprawa. Ale w regionie jesteśmy jedyną III ligową drużyną, więc to zobowiązuje, wszyscy nas stawiają w roli faworyta, dlatego chcemy ten puchar zdobywać rok po roku, jeśli jest taka możliwość – dodał trener Jaroszek.
REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?