Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Tomaszewski: Połączenie PGG i KHW to kolejna prolongata kłopotów w górnictwie

Kamila Rożnowska
W wyniku połączenia PGG i KHW powstał węglowy gigant. Posiada 15 kopalń oraz jest pracodawcą dla ponad 43 tys. osób
W wyniku połączenia PGG i KHW powstał węglowy gigant. Posiada 15 kopalń oraz jest pracodawcą dla ponad 43 tys. osób fot. arc/Mikołaj Suchan
Dekret Donalda Trumpa nie pomoże naszym kopalniom - z Robertem Tomaszewskim, analitykiem gospodarczym Polityki Insight, rozmawiamy o tym, co czeka nas w górnictwie po fuzji PGG i KHW.

Co czeka nas w górnictwie po połączeniu Polskiej Grupy Górniczej i Katowickiego Holdingu Węglowego? Jaki to prognostyk na przyszłość?
Moim zdaniem najciekawszym wydarzeniem jest decyzja banków, w jaki sposób będą w tym procesie uczestniczyć. Rządowi nie udało się bowiem przekonać instytucji finansowych, aby objęły akcje w zamian za konwersję części długu holdingu. Mamy za to jakiś rodzaj zawieszenia spłaty i wydłużenia okresu uregulowania tego długu. To jest bardzo ciekawy sygnał, świadczący o tym, że instytucje finansowe nie do końca chcą partycypować w rządowym planie ratowania górnictwa i nie do końca wierzą rządowi. Ciekawe też jest to, że Komisja Europejska nie opowiedziała się przeciwko tej fuzji. Bo tak naprawdę jedynymi inwestorami pozostają podmioty państwowe. No i powstaje pytanie, co się wydarzy dalej. Tym bardziej, że ze strony Czech dochodzą głosy niezadowolenia, jak ta restrukturyzacja w Polsce wygląda (w Czechach musiała ogłosić upadłość spółka węglowa OKD – przyp. red.). Słowacki fundusz Arca Capital naciska Pragę, aby mocniej lobbowała za tym, że w Polsce dochodzi do łamania unijnego prawa.

Fuzja uzdrowi branżę?
W przypadku połączenia PGG i KHW mamy do czynienia z kolejną prolongatą kłopotów w polskim górnictwie – to znaczy odsunięcia w czasie tego finału, który nas czeka, czyli przyspieszenia procesu zamykania kopalń. My też do końca nie wiemy, co polski rząd obiecał Brukseli w związku z fuzją. Na pewno brak banków w powiększonym akcjonariacie PGG musiał zostać jakoś okupiony. Sądzę, że naszą jedyną walutą przetargową jest tempo zamykania kopalń, stąd twarda decyzja ws. kopalni Krupiński, stąd przeniesienie do SRK części Wieczorka. To tylko moje przypuszczenie, ale wydaje mi się, że rząd w najbliższym czasie będzie musiał ogłosić przyspieszenie tempa zamykania kopalń. Fuzja nam się tak łatwo nie upiecze.

Rzeczywiście, spore nadzieje były pokładane w tym, że prywatne banki zgodzą się na tę konwersję. Czy brak tej woli może być złą wróżbą na przyszłość, że nie będą chciały np. kupować kolejnych obligacji spółek górniczych, gdyby trzeba było je wyemitować?
Dokładnie tak, ten trend jest nieodwracalny. Kolejne instytucje finansowe powiększają listę podmiotów, które nie zamierzają inwestować w projekty węglowe. Do tego dochodzą kolejne państwa, które decydują się na wygaszenie tego rodzaju energetyki ze swoich miksów paliwowych. Zatem możliwość pozyskiwania funduszy w przyszłości przez kopalnie będzie coraz mniejsza. Trzeba zauważyć, że inną perspektywę będą miały te kopalnie, które będą dopiero powstawać. One oczywiście będą miały większy komfort pozyskiwania tego dłużnego finansowania, ale te czynne, skupione w PGG i JSW, już takiego komfortu nie będą miały. Światełko nadziei pojawiało się za oceanem w związku z podpisaniem przez prezydenta USA Donalda Trumpa dekretu ws. niezależności energetycznej, który znosi regulacje dotyczące emisyjności dla elektrowni. Oczywiście to jeszcze nie jest prawo, ale kierunek zmian. Mimo wszystko to raczej nie powstrzyma tego trendu, który jest obecny na rynku, czyli odchodzenia od inwestowania w węgiel. Moim zdaniem nawet prezydent Trump w tym względzie nie pomoże polskim kopalniom. Instytucje finansowe będą kierowały się coraz bardziej konserwatywną polityką względem węgla i raczej nie będą chciały inwestować w coś, co może okazać się ryzykowne. Już pomijając politykę klimatyczną, w polskim przypadku to ryzyko jeszcze bardziej się wzmaga ze względu na wątpliwości odnośnie rentowności naszych kopalń. Rządowe zapowiedzi ws. uzyskania dodatniego wyniku finansowego i wejścia PGG na giełdę, należy traktować jako dobrą minę do złej gry.

Mówi pan, że polski rząd musiał użyć mocnych argumentów, skoro Komisja Europejska nie zakwestionowała tej wielkiej fuzji. Kopalnia Halemba mogła być tą kartą przetargową? Wiceminister Grzegorz Tobiszowski (pochodzi z Rudy Śląskiej) miałby twardy orzech do zgryzienia.
Rząd jest naprawdę sprawny, jeśli chodzi o komunikowanie trudnych decyzji. Cała strategia związana z nazywaniem „zamykania kopalń” – ich „wygaszaniem”, jest skuteczna. Myślę, że ministrowie znajdą sposób, żeby przepchnąć dodatkowe zamknięcia. Pytanie, jak zareagują górnicy? Bo sytuacja na linii górnicy – związki zawodowe jest na tyle zaogniona, że tutaj też może dojść do jeszcze większego rozdźwięku. Na pewno jest tak, że branża została przekonana do fuzji dodatkowymi korzyściami finansowymi, czyli zrównaniem pensji z KHW do PGG i dodatkową nagrodą w PGG. Sądzę więc, że jak w zeszłym roku, po przekształceniu Kompanii Węglowej w PGG, tak w tym roku, po połączeniu z holdingiem, rząd znowu ma zapas: i finansowy, i czasowy, jeśli chodzi o podjęcie trudniejszych decyzji. Tylko czy będzie w stanie te trudne decyzje podjąć już teraz, czy będzie czekać do ostatniej chwili? Ceny węgla w portach międzynarodowych trochę odbiły, są o połowę wyższe niż w zeszłym roku, ale ich wysokość w porównaniu ze styczniem tego roku już spadła o ok. 8 proc. Liczenie na to, że za chwilę będziemy mieli do czynienia ze 100 dol. za tonę, są raczej nieuzasadnione, szczególnie że zapowiedzi, które płyną z Azji Południowo-Wschodniej, Indii, Chin, świadczą o tym, że te kraje będą przyspieszały rewolucję technologiczną i przechodzenie na odnawialne źródła energii. Tych sygnałów świadczących o tym, że wróci optymizm na rynek węgla, jest niewiele. Nawet dekret Trumpa w gruncie rzeczy takim światełkiem nie jest. Bo – jak już wcześniej wspomniałem – nie jest jeszcze prawem, a po drugie – może doprowadzić do obniżenia cen węgla. Wszystko ze względu na to, że wydobywany węgiel w USA będzie głównie eksportowany, bo stanowa energetyka jest coraz bardziej oparta na gazie.
Rząd postępuje według zasady: nikt nie straci pracy, bo ci, którzy mogą, skorzystają z pakietów osłonowych, a pozostali zostaną przeniesieni do innych kopalń. Jeśli tempo likwidacji nierentowanych kopalń zostanie przyspieszone, to znajdzie się na tyle miejsc, by tej operacji dokonać?
Wszystko zależy od skali inwestycji. Jeśli kopalnie będą inwestować w nowe ściany i rozwijać się, to oczywiście nowi pracownicy będą potrzebni i wtedy ci górnicy z likwidowanych kopalń łatwo znajdą pracę. Natomiast dane nie są zbyt optymistyczne. Sama PGG ma o 36 proc. mniej inwestycji, niż zakładała w biznesplanie w zeszłym roku. Zapotrzebowanie na siłę roboczą będzie mniejsze. Do 2020 roku te inwestycje mają wynieść ponad 7,2 mld zł, więc teoretycznie górnicy nie powinni martwić się o pracę, bo to oznacza, że spółka planuje zwiększać produkcję. Jak będzie w rzeczywistości – czas pokaże. Szansą są pieniądze, które płyną z energetyki, ale istnieje ryzyko, że zostaną one po prostu przejedzone. Ta perspektywa pracy będzie po prostu zła. Na pewno obecna struktura zatrudnienia w PGG się nie utrzyma. Ponad 43 tys. zatrudnionych to za dużo. Pamiętajmy, że wciąż jesteśmy w tym komfortowym okresie, kiedy do końca 2018 r. możemy finansować z budżetu państwa odchodzenie górników. Miejmy nadzieję, że ministerstwo nie prześpi tego okresu.

Z pakietów osłonowych mogą skorzystać tylko osoby spełniające określone kryteria. W KHW mówili, że mają odmłodzoną załogę.
Tak, nie wszystko da się załatwić urlopami górniczymi i korzystnymi warunkami odejścia dla osób, które od kilkudziesięciu lat pracują w kopalniach. Firmy staną przed tym problemem. Pytanie, czy będą umiały sobie z tym poradzić. Jeśli chodzi o tych młodszych pracowników – duże zadanie do wykonania po stronie resortu, żeby znalazł sposób, jak tych młodzi ludzi, którzy dopiero zaczęli pracę w kopalniach, przekwalifikować tak, aby odnaleźli się na rynku pracy w sytuacji, gdy będą musieli zostać zwolnieni.

Związki zawodowe są największym przegranym restrukturyzacji? Rząd tak naprawdę realizuje wszystko to, co sobie zaplanował, a skuteczność strony społecznej – najdelikatniej mówiąc – była niewielka. Jak choćby kopalnia Krupiński – została zamknięta, mimo oburzenia, które wciąż się pojawia.
I mimo tego, że żony górników pojechały spotkać się z premier Szydło. Nie zostały przyjęte przez szefową rządu, tylko przez urzędnika z kancelarii. Muszę powiedzieć: „chapeau bas” wobec rządu, jeśli chodzi o zdolność do rządzenia i dzielenia związków zawodowych. Solidarność jest ważnym sojusznikiem rządu, a po każdej wypowiedzi Piotra Dudy wiadomo, gdzie w tym sporze politycznym się sytuuje. Widać, że związki nie mają pomysłu, jak efektywnie walczyć o prawa pracownicze. Chociaż tam, gdzie konieczne jest szybkie dosypanie pieniędzy i małe przekupstwo polityczne, to rząd znajduje na to środki. Jak np. na nowelizację ustawy o funkcjonowaniu górnictwa, która pozwala związkowcom skorzystać z urlopów górniczych. Rząd jest elastyczny, rząd potrafi skutecznie przekonać finansowymi profitami tych, których musi przekonać, aby nie iść na otwartą konfrontację. Świetnie odrobili lekcję, którą przeszedł rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, który kompletnie nie umiał sobie poradzić z siłą związkowców. Obecny rząd radzi sobie lepiej niż dobrze. Pozostaje tylko kwestia, jaka będzie ostateczna decyzja Komisji Europejskiej odnośnie restrukturyzacji górnictwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty