18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rojek, Wielicki, Kutz, Markowska o życiu i śmierci

Marcin Zasada
Kazimierz Kutz, reżyser, poseł
Kazimierz Kutz, reżyser, poseł Fot. Wojciech Barczyński
Emily Dickinson napisała: Śmierć nie przychodzi drugi raz i życie ma przez to taki smak. W codziennym galopie za małymi sprawami ten smak wietrzeje lub traci na intensywności.

Każdy ma jednak taką chwilę, kiedy coś, co wydawało się ważne, tak naprawdę okazuje się błahostką. A to, co bagatelizowaliśmy, powinno być fundamentalne.

O to, co zrobić z taką refleksją, zapytaliśmy autorytety. Krzysztof Wielicki przeżył chwilę zwątpienia po tragicznej śmierci Jerzego Kukuczki. - W takich chwilach człowiek uświadamia sobie własną niemoc. Ale potem okazuje się, że nasza pasja jest tak mocna, że nawet śmierć jej nie pokonuje - powiedział himalaista.

Życie Kazimierza Kutza odmieniło... życie. Narodziny jego pierwszego dziecka. Odmieniło i uporządkowało - mówi reżyser. Tomasz Tomczykiewicz latami myślał o tym, by żyć jak każdy - ze zdrowymi nerkami. Chwilą przełomową była transplantacja.

Artura Rojka dotknęła śmierć matki jego żony. Przed kilkoma dniami w wypadku zginął jego bliski znajomy. - To prawie jak obsesja, świadomość własnej kruchości - wyznaje. Co robić w chwili takiego opamiętania? - Być w pełni, kochać na do końca. Półśrodki to zaniedbanie - uważa lider zespołu Myslovitz.

Sekret w tym, żeby - kiedy i nas dotknie tajemnica przemijania - pomyśleć, jak Edith Piaf: Je Ne Regrette Rien - czyli niczego nie żałuję.

Obcowanie z ludźmi, którzy odchodzą z tego świata nauczyło mnie, żeby niczego nie zostawiać na potem - twierdzi Jolanta Markowska. Widząc cierpienia innych, zdałem sobie sprawę, że moje problemy są błahostkami - przyznaje Tomasz Sikora. Nie gonię za czymś, bez czego można się obejść - mówi Artur Rojek. To wnioski, do jakich doszli w chwilach przełomu. Co dalej? Życie, czyli na zmianę - akceptacja śmierci i protest przeciw niej.

Artur Rojek, lider zespołu Myslovitz
Dwa wydarzenia z ostatnich miesięcy wstrząsnęły mną i uświadomiły, że każdy z nas jest tu tylko na chwilę. Przedwczoraj dowiedziałem się o śmierci bliskiego znajomego. Po pracy odbierał córkę od opiekunki. Wracał do domu, wjechał w niego inny samochód. Trzy dni walczył o życie w szpitalu. A kilka miesięcy temu pożegnaliśmy matkę mojej żony, którą pokonał nowotwór. Od tego czasu ciągnie się za mną świadomość tego, jak kruche jest to, co mamy. Jak wiele może zmienić przypadek.
To jeszcze nie obsesja, ale męcząca świadomość, zwłaszcza gdy patrzę na bliskich, na dzieci, rodzinę. Nie ma na to recepty. Może poza jedną, którą staram się wypełniać: trzeba być w pełni. Jeśli spędzać czas z rodziną - to do końca, jak kochać - to na sto procent. Każdy półśrodek to ucieczka i zaniedbanie. Nie gonię też za czymś, bez czego można się obejść. Tak żyje się łatwiej. MZ
Jolanta Markowska, szefowa Hospicjum Cordis
W pamięci utkwiło mi spotkanie z Janem Pawłem II w katedrze na Wawelu. Podszedł, położył mi rękę na głowie i zapytał o to, co dla mnie jest najważniejsze. Pamiętam ten dotyk, jego ciepło. Poczułam wtedy, że jestem powołana do niesienia pomocy umierającym.
Obcowanie z nimi nauczyło mnie, żeby niczego nie zostawiać na potem. Jutro może być już za późno. Nie odkładam spraw, bo każdy dzień może być ostatnim. To bywa wyczerpujące, ale warto się przyzwyczaić. Kiedy umarła moja mama, przekonałam się, jak ważne są słowa współczucia. Wcześniej mnie drażniły, wydawały mi się sztampowe. Kiedy sama doświadczyłam tragedii, zmieniłam zdanie. Dlatego gdy odchodzą dzieci, którymi się opiekujemy, staram się chodzić na ich pogrzeby i przekazywać rodzicom, że zrobili najważniejszą rzecz na świecie - byli z dzieckiem do końca. AMC

Tomasz Sikora, wicemistrz olimpijski w biathlonie

Bez namysłu oddałem mój srebrny medal olimpijski z Turynu na rzecz 16-letniego Tomka Dudka, który uległ wypadkowi w trakcie biathlonowego treningu. Widząc cierpienie innych ludzi, szczególnie dzieciaków, zdałem sobie sprawę, że moje sportowe problemy i niepowodzenia są tylko błahostkami, choć potrafią spędzać sen z powiek. Wieloletnie trenowanie i sukcesy są ważne, jednak mogąc komuś pomóc, czuje się ogromną satysfakcję. Przecież medal jest tylko przedmiotem na półce. A skoro przez licytację daje Tomkowi nadzieję na wyleczenie, dobrze się stało, że trafił na aukcję. Coraz częściej jestem zapraszany do różnych szpitali, na spotkania z dzieciakami. Utwierdzam się w przekonaniu, że tam można zobaczyć prawdziwe nieszczęścia, będące niczym w porównaniu z jakimiś moimi kłopotami w czasie startów. Nabrałem dystansu do tego, co robię. TOK

Krzysztof Wielicki, himalaista

Chwilę zwątpienia przeżywałem na wieść o śmierci Jerzego Kukuczki. Trudno było uwierzyć, że właśnie jego to spotkało. Na domiar złego, byłem wtedy w kraju i moim obowiązkiem było przekazanie tej wiadomości żonie Jurka. To był strasznie traumatyczny moment. Nie chodzi o to, że nagle pojawił się u mnie lęk przed śmiercią, bo nauczyłem się z nią godzić. Ona jest przecież elementem życia i wcześniej czy później dotknie każdego z nas. Na co dzień jest jednak w nas ogromna wiara w to, że potrafimy sobie poradzić w każdych okolicznościach i gdy ktoś z nas nagle ginie, uświadamiamy sobie własną niemoc. Wtedy pojawia się zwątpienie. Człowiek zaczyna się zastanawiać, czy warto dalej angażować się w coś, czego nie sposób w pełni kontrolować. Zatruwanie się tym do niczego jednak nie prowadzi. Musielibyśmy wszyscy wycofać się z himalaizmu. Nasza pasja jest tak olbrzymia, że nawet śmierć nie jest w stanie jej zniweczyć. MIW
Tomasz Tomczykiewicz, poseł PO
Od wielu lat byłem przygotowany na to, że kiedyś będę musiał mieć transplantację nerek. Na chorobę nerek zmarł mój tata i wiedziałem, że kiedyś czeka mnie operacja. Mówiąc szczerze, zawsze wydawało mi się, że przez tak długi czas zdążyłem się już przyzwyczaić do tej myśli, że ją oswoiłem. Oczywiście tak było, ale do momentu, kiedy otrzymałem informację, że znalazł się dawca i że od operacji dzieli mnie kilka godzin. W tym sensie transplantacja była przełomem w moim życiu, ale przełomem oczekiwanym.
Od początku swoją chorobę potraktowałem jak wyzwanie. Starałem się normalnie żyć, nie opowiadałem o swoich problemach, choć w pewnej fazie choroby trzeba było usunąć nerki. Potem trzy razy w tygodniu po cztery godziny byłem dializowany. Nie chciałem, żeby ktoś się nade mną litował lub traktował ulgowo z powodu choroby. Teraz żyję tak, jak dawniej. Muszę tylko trochę bardziej na siebie uważać. AGA

Kazimierz Kutz, reżyser, poseł
Zdecydowanie zmieniły mnie narodziny pierwszego dziecka. To był szczególny moment, bo nastąpił, kiedy byłem już po czterdziestce. Trzeba było wszystko sobie poprzestawiać.
Wcześniej koncentrowałem się głównie na mojej karierze zawodowej; w tym momencie musiałem nagle zabrać się za porządkowanie swojego życia. Później rodziły mi się kolejne dzieci, a ja przecież byłem coraz starszy - ostatniego dochowałem się mając już 62 lata! To też był w jakiejś mierze przełomowy moment. Dobrze jednak, że tak się stało. Dzięki temu mam stale młodych ludzi w domu, nadążam za zmieniającą się rzeczywistością, zachowuję młode spojrzenie na świat, a przede wszystkim mam wiele radości, choć wielu z moich znajomych przeniosło się już na tamten świat. W aspekcie zawodowym przełomem był już sam wybór profesji. To wtedy tak naprawdę zadecydowałem, w jakim kierunku pójdę przez resztę mojego życia. MIW

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!