Rozpad Zjednoczonej Prawicy to utrata większości PiS w sejmiku. Ale tylko teoretycznie. "My z koalicyjnej wicemarszałek jesteśmy zadowoleni"

Pierwszy regionalny efekt konfliktu PiS i jego koalicjantów widać na Podkarpaciu. Marszałek Władysław Ortyl złożył już formalny wniosek o odwołanie z zarządu województwa swoich dwóch zastępców z Solidarnej Polski (Anny Huk) oraz Porozumienia (Stanisława Kruczka). Głosowanie w tej sprawie ma odbyć się 28 września. PiS, mimo utraty 5 radnych (3 z Porozumienia, 2 z Solidarnej Polski), nadal ma zdecydowaną większość w sejmiku woj. podkarpackiego (20 radnych w 33-osobowej izbie).

W woj. śląskim sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Po przejściu do PiS Wojciecha Kałuży, Zjednoczona Prawica miała 23 radnych, przy 22 głosach opozycji (KO, SLD, PSL). Do 23-osobowej większości rządzącej, 3 mandaty wnosiła Solidarna Polska (Alina Nowak, Józef Kubica, Przemysław Wydra), a jeden Porozumienie (Jarosław Szczęsny). Dodatkowo, SP od początku kadencji mogła liczyć na stanowisko w zarządzie województwa, które początkowo zajmował Michał Woś (wciąż jeszcze minister środowiska), a po jego odejściu do rządu – Beata Białowąs.

Teoretycznie, jeśli dziś dojdzie do zapowiadanej dymisji ministra Zbigniewa Ziobry, która przypieczętowałaby rozpad na szczytach władzy, na Śląsku marszałek Jakub Chełstowski musiałby zacząć budować nową większość. Po pierwsze jednak, radni koalicyjni „nie zamierzają wykonywać żadnych gwałtownych ruchów”.

- Wciąż czuję się członkiem Zjednoczonej Prawicy. Jakieś konflikty są, ale one się wyciszą – mówi radny Kubica z Solidarnej Polski. - Co jeśli dojdzie do dymisji ministra Ziobry? Do niego, jako szefa partii, będzie należała decyzja, co dalej. Ale myślę, że do taki drastycznych ruchów nie dojdzie. W sejmiku wciąż współpracujemy i nie sądzę, żeby miało się to zmienić.

Po drugie, również radni SP i Porozumienia zdają sobie sprawę, że większość, jaką dysponuje ostatnio marszałek Chełstowski, jest w rzeczywistości znacznie stabilniejsza niż widać to na papierze. Tak, w sejmiku w najbliższych miesiącach czeka nas kilka poważnych głosowań, z budżetem na rok 2021 na czele. Ale od roku i to nie tylko w takich kluczowych głosowaniach, razem z PiS głosują też najczęściej radni SLD (2 osoby) i PSL (1 osoba). Politycy PO od miesięcy mówią o cichej koalicji Prawa i Sprawiedliwości z Lewicą oraz ludowcami. Jest jeszcze jeden czynnik: do końca kadencji nie dojdzie do żadnych zmian na najważniejszym stanowisku w samorządzie województwa i to też będzie determinować wiele osobistych decyzji po stronie obecnych lub byłych koalicjantów PiS. Przypomnijmy, że do odwołania marszałka trzeba 3/5 głosów, a takiej większości nie sposób dziś zebrać.

- Po stronie Solidarnej Polski nie ma chęci prowadzenia odrębnej polityki w sejmiku. A scenariusze, które rozważamy są jednak wciąż całkiem nieprawdopodobne – mówi Piotr Czarnynoga, radny PiS. - Marszałek podkarpacki już złożył wnioski o odwołanie koalicyjnych wicemarszałków? No cóż, jeśli pracują źle, to zrozumiałe. Znam pana marszałka Ortyla i uważam go za profesjonalistę. Z kolei u nas wobec wicemarszałek Białowąs nie ma żadnych zastrzeżeń. Więc nie ma powodu, by ją odwoływać.

Te przypuszczenia potwierdza oficjalne stanowisko służb prasowych marszałka sprzed paru minut: „Zarząd województwa pracuje stabilnie, w normalnym trybie, dbając o rozwój regionu” - pisze Sławomir Gruszka, rzecznik marszałka Chełstowskiego.
Pierwszy test tej stabilności już dziś około południa. Sejmik będzie dziś głosował korekty budżetowe. Wcześniej, bo na godz. 10. zapowiedziano konferencję prasową Zbigniewa Ziobry. Według ustaleń Onetu, jeśli żadna strona (więc i Ziobro) nie ustąpi, kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości zatwierdzi dziś na spotkaniu zaczynającym się o godz. 13 decyzję swego prezesa o zerwaniu koalicji. Dymisja Ziobry będzie kolejnym posunięciem.