Dla Rozwoju Katowice mecz z MKS-em Kluczbork był pierwszym z serii trzech kolejnych spotkań na własnym boisku. W sytuacji, w jakiej znalazł się beniaminek, fakt ten stanowił pewną przesłankę do rozbudzenia nadziei o skutecznej pogoni za stopniowo oddalającą się bezpieczną strefą tabeli. Niestety, pierwszy występ z tej serii zakończył się kolejną porażką zespołu Mirosława Smyły, tym rqzem jednak absolutnie niezasłużoną, a na którą największy wpływ miał sędzia Mateusz Złotnicki.
Katowiczanie wyszli na murawę z jedną zasadniczą zmianą w składzie: dotychczasowego bramkarza numer jeden, Bartosza Solińskiego, zastąpił Maciej Raniowski. I nie był to zły występ tego golkipera, jednak przy rzucie karnym zabrakło mu nieco zimnej krwi, bo Rafał Niziołek oddał słaby strzał po ziemi, ale już po tym, jak Raniowski rzucił się w kierunku słupka.
Sam fakt podyktowania jedenastki budził zresztą spore wątpliwości. Gwizdek sędziego zabrzmiał, gdy gospodarze wybijali piłkę w dużym zamieszaniu we własnym polu karnym. W tym samym momencie na murawę po wślizgu Raula Gonzaleza padł Michał Kojder i Mateusz Złotnicki przerwał grę. Powtórki wideo pokazały, że arbiter rzeczywiście popełnił błąd.
Gospodarze w efekcie tej pomyłki wyraźnie stracili rezon i mieli coraz większe problemy z przedarciem się na przedpole Kluczborka, który zresztą na tym jednym trafieniu nie zamierzał poprzestać.
Schodzący do szatni na przerwę szkoleniowiec Rozwoju wyglądał na mocno zirytowanego. Podobnie jak opiekun gości Andrzej Konwiński, ie zdecydował się jednak na żadne zmiany i drugą połowę rozpoczęły te same jedenastki.
Rozwój szukał szczęścia, ale brakuje mu strzelca z prawdziwego zdarzenia. Bohaterem meczu mógł i powinien zostać Sebastian Gielza, ale z pięciu metrów trafił - lobem (!) - w poprzeczkę, a w kolejnej sytuacji nie trafił w piłkę tuż przed linią bramkową. Wreszcie w 73 minucie Robert Tkocz z rzutu wolnego posłał piłkę w boczną siatkę i część kibiców zaczęła fetować gola.
- To chyba po to, żeby bardziej bolało - rzucił rozczarowany Smyła w kierunku ławki rezerwowych, najtrafniej podsumowując sobotni mecz.
To jednak nie był koniec emocji, bo w ostatniej minucie sędzia nie podyktował rzutu karnego dla Rozwoju za faul na Gielzie. Szkoleniowiec Rozwoju ze złością ściągnął z siebie kurtkę i rzucił ją na ziemię, mówiąc dosadnie co myśli o pracy arbitra z Lublina. Ten wyrzucił go na trybuny, na których siedział już kierownik drużyny usunięty za prostesty po jedenastce podyktowanej w pierwszej połowie.
Rozwój Katowice - MKS Kluczbork 0:1 (0:1)
0:1 Rafał Niziołek (27-karny)
Rozwój: Raniowski – Raul Gonzalez, KopczykI, Menzel, Mielnik – Cholerzyński, M. Gałecki (62. Kozłowski) – Tkocz, Wróbel, Kun (64. Balogun) – Gielza
MKS: Pogorzelec –Orłowicz, Ganowicz, Brodziński, Uszalewski – Niziołek, Nowacki (66. Swędrowski), Kasperkiewicz, Nitkiewicz – Kojder (6. Arian)– Kowalczyk (80. Giel)
Żółte kartki: Gonzalez, Kopczyk, Gałecki, Wróbel, Kozłowski - Pogorzelec, Swędrowski, Kasperkiewicz.
Sędziował Mateusz Złotnicki (Lublin)
Widzów 600
*Policjanci z Częstochowy skasowali film, na którym biją chłopaka. Ale jest drugi ZOBACZ?
*Wielki powrót Kamila Durczoka. Dawny szef Faktów TVN zadebiutował w nowej roli
*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Rolnik szuka żony. Co wydarzy się w odcinku 7?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?