Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd w Katowicach wyda podejrzanego włoskiemu wymiarowi sprawiedliwości? Adwokaci wskazują błędy w postępowaniu

Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
Archiwum DZ
W piątek minął przewidziany prawem termin na przekazanie Grzegorza P. w ręce włoskich służb. Tak się jednak nie stało, a mężczyzna wciąż przebywa w areszcie, choć niezwłocznie powinien go opuścić. Sąd Okręgowy w Katowicach argumentuje, że zaszły nadzwyczajne okoliczności, które pozwoliły ten termin wydłużyć, a adwokaci wytykają mu nieprawidłowości. Rodzina obawia się o P., którzy przeszedł poważne zapalenie płuc, a teraz jest narażony na Covid-19.

W październiku 2020 roku zatrzymane zostały cztery osoby ze Śląska, co do których Sąd Okręgowy w Bergamo wydał europejski nakaz aresztowania. Wszyscy są oskarżeni o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się sprowadzaniem na teren Włoch oleju opałowego, bez opłacenia akcyzy. Wśród nich znalazł się Grzegorz P. (Personalia zostały zmienione na prośbę rodziny).

Grzegorz P. trafił do aresztu, choć Włosi nie dostarczyli dokumentów

P. śledczy nie zatrzymali w domu, ponieważ go tam nie było. Jednak, kiedy tylko dowiedział się o wizycie mundurowych, sam udał się do Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Dopiero tam został zatrzymany, następnie usłyszał zarzuty i na 100 dni trafił do Aresztu Śledczego w Katowicach.

Już na tym etapie pojawiają się wątpliwości w sprawie Grzegorza P. Wynikają one z faktu, że Włosi nie dopełnili przepisów prawa, które reguluje Unia Europejska.

- Strona, która wystawia europejski nakaz aresztowania, ma obowiązek dostarczyć dokumenty przetłumaczone na odpowiedni język. W tym przypadku Włosi tego nie zrobili, a tłumaczenie zleciła dopiero Prokuratura Okręgowa w Katowicach - mówi mec. Bartosz Kierkowski z Kancelarii Adwokackiej Jarosław Reck.

Na tej podstawie Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej w przypadku pozostałych trzech podejrzanych nie podjął decyzji o tymczasowym aresztowaniu. Natomiast Sądowi Okręgowemu w Katowicach, który rozpatruje sprawę P., te nieprawidłowości nie przeszkodziły.

Sąd w Katowicach postanowił wydać podejrzanego, mimo że czas minął

Ostatecznie zapadła prawomocna decyzja o przekazaniu Grzegorza P. w ręce włoskiego wymiaru sprawiedliwości.

- Pod warunkiem, że Grzegorz P. zostanie odesłany na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej po prawomocnym zakończeniu postępowania - czytamy w dokumencie z Sądu Okręgowego w Katowicach. To oznacza, że ewentualną karę P. odbyłby w Polsce.

W tym miejscu pojawiły się kolejne wątpliwości, ponieważ w piątek, 20 listopada, o godz. 15.10 minął przewidywany prawem 10-dniowy termin przekazania aresztowanego. Po tym czasie P. powinien zostać niezwłocznie wypuszczony na wolność. Tak się jednak nie stało.

Sąd w uzasadnieniu twierdzi, że w tym czasie zaszły nadzwyczajne okoliczności, które uniemożliwiły przejęcie P. przez służby z Włoch. Powołuje się również na sytuację związaną z Covid-19 i brak bezpośrednich lotów na trasie Warszawa-Rzym.

- Sąd odwołuje się tutaj do zapisu o sile wyższej, która w nadzwyczajnych okolicznościach pozwala przedłużyć termin na przekazanie podejrzanego. Jednak takie okoliczności w tym przypadku nie zaszły. Od 10 do 20 listopada odbyły się co najmniej kilka połączeń lotniczych, które na to pozwalały. Problem ponownie leży po stronie Włochów, którzy zwyczajnie nie dopełnili swoich obowiązków, a teraz próbują ratować sytuację - ocenia mec. Kierkowski.

Kancelaria Adwokacka Jarosław Reck przekazała wszystkie swoje wątpliwości do Sądu Okręgowego w Katowicach. Dotąd (21.11 godz. 16.30) ich nie uwzględniono. Jeśli decyzja nie ulegnie zmianie, to w poniedziałek, 23 listopada, P. zostanie przejęty przez włoskie służby.

Rodzina obawia się o zdrowie P. z powodu Covid-19

O los Grzegorza P. obawia się przede wszystkim jego rodzina. Mężczyzna przeszedł ciężkie zapalenie płuc, które zostawiło w jego organizmie nieodwracalne ślady, tym samym, znajduje się on w grupie ryzyka związanej z Covid-19. Każdy dzień w areszcie, lot do Włoch i długotrwały proces, wszystko to naraża go na niebezpieczeństwo.

P. urodził się i wychował na Śląsku. Tutaj też pracuje zawodowo. Poza pracą pomaga w prowadzeniu rodzinnej firmy. W 2018 roku rzeczywiście przebywał na terenie Włoch wraz ze swoją dziewczyną. Rodzina twierdzi, że zajmował się m.in. tłumaczeniami. Ani tam, ani w Polsce nie był karany.

Po tym, jak P. sam zgłosił się na komendę, złożył zeznania, ale do winy się nie przyznał.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera