Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samotny Don Kichot i e-urzędnicy

Michał Smolorz
marzena bugała
W cotygodniowym felietonie "Bezradny obywatel w e-urzędzie" opisałem swoje kłopoty z dostępem do Systemu Elektronicznej Komunikacji Administracji Publicznej (SEKAP) - chluby wojewódzkiego samorządu.

W miniony czwartek pan marszałek Adam Matusiewicz i jego świta prezentowali to osiągnięcie na specjalnej konferencji w sejmie, oczywiście w tonacji śląskiego sukcesu. Misją twórców projektu SEKAP było podniesienie jakości życia na terenie województwa poprzez udostępnienie najnowszych osiągnięć technologicznych obywatelom, urzędnikom i przedsiębiorcom - jak dumnie stało w dokumentach.

Na kłopoty opisane w felietonie (niemożność uruchomienia usługi na domowym komputerze) szybko zareagował opiekujący się przedsięwzięciem dyrektor Śląskiego Centrum Społeczeństwa Informacyjnego Eugeniusz Romański. Ekipa serwisowa po godzinnych zmaganiach przystosowała mój komputer do SEKAP-u, więc odważnie ruszyłem w cybernetyczny świat śląskiej administracji. Szybko przekonałem się, że wpadłem w swoisty Matrix, w alternatywną rzeczywistość, w której wszystko jest iluzją. Zabawa toczy się niczym gra komputerowa : estetycznie i kolorowo miga na ekranie komputera, uczestnik wchodzi na kolejne poziomy. Ma tylko jedną wadę - jest kompletnie oderwana od realnego świata i daje nikłe szanse na kompleksowe załatwienie urzędowych formalności.

Białe plamy

Pierwsze rozczarowanie przychodzi już na starcie : system nie jest powszechny, obejmuje tylko część urzędów, na mapie województwa widać liczne białe plamy. Rozwijając listę widzimy, że na 71 śląskich miast, do SEKAP-u włączyło się ledwie 39, poza nim pozostają nawet te największe, jak Sosnowiec, Chorzów, czy Bytom. Spośród 17 powiatów ziemskich, do systemu przystąpiło ledwie 10, na szczeblu gminnym jest najgorzej: tylko 29 spośród 96 urzędów oferuje elektroniczne usługi. Nie mamy też dostępu do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Na poziomie wojewódzkim poprzez SEKAP można teoretycznie coś załatwić w urzędzie marszałkowskim, ale już nie w urzędzie wojewody - znów objawia się przepaść dzielącą administrację samorządową od rządowej.

Ale dobrze, niech będzie, nie od razu Kraków zbudowano, być może stopniowo wejdą do systemu kolejne urzędy i instytucje. Pobaraszkowałem zatem w tych, które już w nim są - i znów kubeł zimnej wody. Z katalogu stu kilkudziesięciu spraw, które leżą w jurysdykcji samorządów, całkowicie elektronicznie można załatwić ledwie kilka. Najczęściej jest to obsługa ewidencji działalności gospodarczej (wpisy i wyciągi), wnoszenie skarg i wniosków, oraz deklaracje opłat i podatków lokalnych, czasami pojawiają się usługi dla mieszczucha egzotyczne, jak np. zezwolenia na wycięcie drzew.

Tylko face to face

Do przytłaczającej większości operacji urzędnicy i tak żądają osobistego stawiennictwa, nawet jeśli nie wymaga tego prawo. Mamy więc takie śmieszne kombinacje, że pismo - owszem - można sporządzić i wysłać elektronicznie, ale potem i tak trzeba pojechać do urzędu, aby je podpisać w obecności urzędnika, okazać dokumenty, załączyć dowody. Fakt posiadania kwalifikowanego podpisu elektronicznego nie ma dla władzy żadnego znaczenia. Tak jest np. z podstawowymi sprawami załatwianymi przez wydziały komunikacji - rejestracją pojazdów i prawami jazdy.

Nawet i tam, gdzie teoretycznie można by coś kompleksowo załatwić przez SEKAP, po otwarciu właściwego okienka pojawia się irytujący czerwony napis "Karta usługi w trakcie redakcji. Opublikowane treści mogą być niekompletne i nieprawidłowe". Napis wisi zwykle przez wiele miesięcy, mityczna "redakcja" nie posuwa się do przodu, a sama usługa w tym czasie jest nieaktywna. Oznacza to, że "szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie", a więc każdy urząd ma w tych akurat sprawach swoje odrębne wymagania i procedury, a dotąd nie udało się ich uzgodnić i ujednolicić.

Eureka !

Znalazłem w tym gąszczu usługę dostępną dla wszystkich (wyciąg z rejestru działalności gospodarczej dowolnego przedsiębiorcy - jest jawny, więc każdy po opłaceniu 17 złotych może z niego skorzystać) i postanowiłem ją wypróbować. Losowo wybrałem Urząd Miasta w Piekarach Śląskich. Wypełniłem elektroniczny formularz, elektronicznie podpisałem i elektronicznie nadałem, na wskazane konto bankowe elektronicznie przelałem żądaną opłatę. Zadziałało! W ciągu kilku sekund przyszło e-mailowe potwierdzenie przyjęcia wniosku. O rany ! To działa! - myślę z radością.

Niestety, radość szybko przemija. Siódmego dnia od nadania (ustawowy termin) odpowiedzi nie ma, więc dzwonię do Piekar, a tam bezgraniczne zdziwienie: jaki wniosek, gdzie, jaka elektronika, co panu przyszło do głowy, nic o tym nie wiem, do nas nic takiego nie dotarło. Do elektronicznej skrzynki podawczej po prostu nikt tam nie zagląda, nie mówiąc już o nadaniu e-dokumentom urzędowego biegu. Po całodziennych poszukiwaniach sukces : znalazły się. Ale nie wszystkie, gdy zadzwoniłem nazajutrz, pani inspektor właśnie przygotowywała wezwanie do uiszczenia opłaty skarbowej, nawet nie sprawdziła wyciągów z bankowego konta urzędu ("To pan powinien mi przysłać wyciąg z konta"). Po kolejnych tłumaczeniach i dyskusjach, w końcu komputer zamrugał i system dostarczył żądany mi dokument.

Winny obywatel

Z raportu zamówionego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wynikają zawstydzające dane : na sto urzędów zaledwie w czterech udaje się cokolwiek załatwić elektronicznie, a w jednym na sto (!) powiodła się usługa kompleksowa, od początku do końca zrealizowana przez internet. Trudno się dziwić, że są to zjawiska incydentalne : na kilka tysięcy dokumentów przyjmowanych rocznie przez każdą kancelarię, elektronicznie wpływa kilka (a więc promille).

Dyrektor Eugeniusz Romański ze ŚCSI sądzi, że główną przyczyną jest zły stan prawny, nie bez winy są sami obywatele, którzy nie chcą korzystać z systemu - gdyby było ich więcej, pewnie wymuszaliby postęp (jak dotąd ledwie 7 tysięcy mieszkańców Śląska i Zagłębia założyło sobie w nim konta, w większości zresztą martwe). Tej ostatniej tezy nie potwierdzają doświadczenia fiskusa: w ubiegłym roku 42 tys. podatników z województwa śląskiego skorzystało z elektronicznego PIT-u, cztery razy więcej niż rok wcześniej, w tym roku skarbówka spodziewa się dalszego przyrostu - a więc chcemy korzystać z nowych technologii. Jednak fiskalny system E-deklaracje jest powszechny, kompleksowy, ma wspólne standardy, obejmuje wszystkie urzędy i agendy skarbowe, każdy posiadacz komputera z dostępem do internetu może z niego bez trudu skorzystać. SEKAP jest swego rodzaju dobrowolnym stowarzyszeniem urzędów, które wymaga dostosowania do niego lokalnych wymogów i procedur załatwiania spraw, co nie wszystkim się podoba. A to już przypomina znany skądinąd KZK GOP, który - przypomnijmy - od 20 lat nie był w stanie stworzyć wspólnego biletu komunikacyjnego dla całej aglomeracji.

Jak dotąd na śląski Matrix wydano ok. 30 mln złotych. Z punktu widzenia obywatela usiłującego się w nim poruszać, są to - jak sprawdziłem osobiście - nakłady bezproduktywne. A prezentowana na konferencji w sejmie urzędowa satysfakcja marszałka i jego otoczenia jest co najmniej przedwczesna. Bardzo przypomina stary (1978) skecz kabaretu TEY : traktor ma trzy sprawne koła, więc sukces. A o tym, że w tym stanie nie nadaje się do jazdy zamilczmy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!