MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sędziowie na boisku z bronią palną. Uciekali ze stadionu w przebraniach policjantów - to realia polskiej piłki nożnej przed wojną

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Dr Szymon Beniuk z Uniwersytetu Wrocławskiego zajmuje się przedwojennym ruchem kibicowskim w Polsce. W rozmowie z nami opowiada o czasach, kiedy sędziowie biegali z bronią po boisku, a zawodnicy wyjeżdżali ze stadionów po kryjomu taksówkami. Wyjaśnia także, skąd wzięło się hasło "sędzia-kalosz”.

W marcu dr Szymon Beniuk został laureatem II nagrody im. W. Pobóg-Malinowskiego w konkursie na Najlepszy Debiut Historyczny Roku, w dziedzinie historii najnowszej, za pracę pt.: "Za linią boiska. Zjawisko kibicowania na meczach piłki nożnej w międzywojennej Polsce".

Maciej Rajfur: Czym się różniło kibicowanie przed 100-laty od tego teraz?

Dr Szymon Beniuk: To był spontaniczny ruch kibiców, którzy po prostu żywo reagowali na boisko. Nie funkcjonowało zjawisko tzw. „ultrasów”, czy subkultura chuligańska, które narodziły się później. Kibicowanie w 20-leciu międzywojennym znacząco różniło się od tego, co widzimy dzisiaj. Choć są oczywiście punkty wspólne. Nadal mówimy o sportowych emocjach i przeżywaniu tego, co się dzieje na boisku…

Pojawiały się zachowania chuligańskie?

To obszerny osobny temat, który także opisuję. Oczywiście zdarzały się agresywne reakcje na trybunach. Większe mecze zabezpieczało 100 funkcjonariuszy. Na tamte warunki to była duża liczba, w porównaniu z dzisiejszymi realiami te siły byłyby bardzo skromne. Publiczność mogła sobie na więcej pozwolić, trudniej było ją opanować. Pewna iskra z boiska powodowała, że tłum potrafił wbiec na murawę. Nie było takich zabezpieczeń jak współcześnie. I celem rzadko byli kibice gości, bo ci rzadko przyjeżdżali na mecze.

Kto stawał się zatem główną ofiarą? Piłkarze przeciwnej drużyny?

Też, ale głównie sędziowie. Co gorsza, często nie mogli liczyć na wsparcie ze strony gospodarzy, czyli organizatorów meczu. W trosce o swoje bezpieczeństwo zdarzało się, że zabierali na mecz broń palną, chowając ją do spodenek albo marynarki, w których występowali.

To brzmi jak scenariusz dobrego filmu akcji?

Znamy kilka przypadków, jak sędzia wyciągnął broń w czasie meczu. Nie użył go, ale był to pewien straszak. Były takie przypadki, że sędziowie próbowali przeczekać wzburzenie w szatni i wychodzili ze stadionu po godzinie ale np. w przebraniu policjanta. Uciekali bocznymi uliczkami na dworzec, mając w pogotowiu broń palną wobec zagrożenia.

Cały wywiad można obejrzeć w materiale video.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska