Dostajemy nasyconą psychologią i „chmurą nut niebytu” opowieść o artyście, o jego relacjach z innymi ludźmi, opartych na wizji artystycznej reżysera. Jak zwykle Michał Znaniecki podszedł do tematu niekonwencjonalnie, bez sztampy, ale też bez silenia się na udziwnienia. Tu wszystko jest tak pięknie logiczne…
Pierwsza scena to koszmar cesarza Leopolda – postacie z dzieł Wolfganga Amadeusza Mozarta pojawiają się w jego śnie i żądają vendetty – zemsty i dotarcia do tego, kto stoi za śmiercią ich twórcy…Publiczność może mieć przez chwilę wrażenie, że sama doświadcza mary sennej...Gra świateł w połączeniu z muzyką, pozorny chaos na scenie – i budzimy się zlani zimnym potem. Przerażeni, ale i zafascynowani. Dalej będzie już trochę, jak na przesłuchaniu.
Zobacz zdjęcia:
Amadeusz. Wolfgang – pieszczotliwie nazywany przez bliskich Wolfim. Mozart – geniusz. Mozart – brat, mąż, kochanek, przyjaciel, konkurent... Jego życie od początku do końca niesie w sobie sekrety i tajemnice. Łącznie z otoczką, która towarzyszy ostatniemu dziełu – Requiem d-moll. Dziełu, którego zresztą nie skończył, a tworzył je na łożu śmierci, na specjalne zamówienie. Jak mówiła legenda, niebędąca prawdą, co odkryto i udowodniono, za zamówieniem utworu i pośrednio winien śmierci Mozarta, wcale nie był jego konkurent – Salieri. W sztuce Michała Znanieckiego, Salieri – którego postać kreuje zresztą sam reżyser, winny nie jest. Mało tego, można powiedzieć, że staje się spiritus movens śledztwa i szukania odpowiedzi na pytanie: kto zabił?
Nie przeocz
- Święconka będzie kosztować 12 procent więcej niż w zeszłym roku. Gdzie najtaniej?
- Szkło z PRL-u osiąga zawrotne ceny. W wielu domach są prawdziwe skarby
- Mieszkania z rynku wtórnego w największych miastach w województwie śląskim
- Ten budynek wkrótce zniknie z krajobrazu Katowic. Zobaczcie ostatnie zdjęcia!
Trzy kobiety i jeden mężczyzna opowiadają prowadzącemu śledztwo cesarzowi Leopoldowi o swoich związkach z Wolfim. Każda z tych postaci kochała Mozarta. Ale też każda nosiła w sobie żal do niego. Siostra Nannerl (Anna Borucka), uzdolniona, żyjąca w cieniu brata. Żona Konstancja (Gabriela Gołaszewska), która nie czuła się kochana, za to zaniedbana, zmęczona obowiązkami domowymi, przytłoczona rodzinnymi tragediami i długami męża. Kochanka Sophie (Marta Huptas), niby godząca się na rolę tej drugiej, ale rozpaczliwie uzurpująca sobie pierwszeństwo w sercu Amadeusza. I Schikander (Adam Woźniak), przyjaciel, twórca libretta „Czarodziejskiego fletu”, mający żal do Mozarta, że nie stworzą już wspólnych dzieł, nie będzie kolejnych sukcesów, że Mozart, zamiast zająć się czymś lekkim i błyskotliwym, pisze Requiem i umiera… Mamy i samego umierającego Mozarta (Adam Sobierajski). Cesarz (Maciej Komandera) wysłuchuje potencjalnie podejrzanych, aby na końcu zdradzić, że za śmiercią Mozarta stoi... Ale to tylko jeden z sekretów Requiem.
Forma spektaklu to nie tylko kompilacja spojrzeń na postać Mozarta z różnych punktów widzenia. Tym razem reżyser - Salieri, pojawia się na scenie milcząc, a jednocześnie z off-u słyszmy jego głos. Głos przeprowadzający analizę nie tylko okoliczności śmierci słynnego kompozytora, ale też śmierci jako takiej, samotności jej towarzyszącej reakcji fizycznych, różnych emocji. Reżyser zadaje pytania i czasem na nie odpowiada, a czasem pozostawia je w zawieszeniu. Komentuje, ale nie ocenia. Jest subiektywny, ale też jest każdym z widzów i każdą z bliskich osób, które żegnają Mozarta. Ale też i postaciami z jego oper. I tu genialny zabieg – połączenie teatralnych monologów z ariami ze znanych, ale i nieznanych oper Wolfganga Amadeusza. A śpiewają je oczywiście wszyscy podejrzani…
Reżyser postawił trudne zadanie przed solistami – ich głównym narzędziem jest przecież głos, a tymczasem na równi musieli zmierzyć się z typowo aktorskimi wyzwaniami, monologami mocno nacechowanymi emocjonalnie.
Poradzili sobie? Bez wątpliwości. Trudno wyróżnić tu jedną osobę. Podobnie, jeśli chodzi o głosy. Aczkolwiek sopran Gabrieli Gołaszewskiej nadal nie znajduje sobie równych. Jej głos ma zdecydowaną przewagę i zachwyca (bardziej niż gra aktorska). Jej Konstancja wydaje się przechodzić metamorfozę od rozgoryczonej żony, mówiącej o problemach, do słodyczy miłości, którą do niego czuła – to właśnie słyszmy w jej głosie. Co ciekawe, nieco odwrotnie jest w przypadku Marty Huptas – tu artystka pokazała, że nie tylko jest śpiewaczką operową, ale ma w sobie całkiem spore pokłady umiejętności aktorskich.
Kobiety zresztą, bo trudno nie wspomnieć o równie dobrej wokalnie i aktorsko Annie Boruckiej, mają w tym spektaklu po prostu ciekawsze role, co wpływa na ogólny odbiór kreacji. Na pewno jednak wszyscy trzej śpiewacy – Adam Sobierajski, Adam Woźniak i Maciej Komandera - nie ustępują. Po prostu, kobiety bardziej przykuwają uwagę swoją skomplikowaną naturą.
Klamrą spinającą tę część z „Requiem d-moll” baletowym Jacka Tyskiego jest świetnie poprowadzony chór przez Krystynę Krzyżanowską-Łobodę. Jedynie przerwa, jak następuje między częścią teatralno-operową, a baletowo-operową, trochę wybija z nastroju i rytmu. Niestety, jest konieczną ze względu na zmianę dekoracji. A ponieważ zawsze najważniejsza jest muzyka – warto podkreślić, że orkiestrę poprowadził z dużym wyczuciem Maciej Tomasiewicz. Z niezwykłą uwagą śledzi to, co dzieje się na scenie i precyzyjnie, płynnie „wchodzi” z muzykami. Nie ma tu sztywnego rozdzielenia między teatrem, a operą, wszystko idealnie się przenika.
Musisz to wiedzieć
- Takie witaminy wspomagają pracę mózgu. Możesz poprawić pamięć i koncentrację
- Takie mają być emerytury w lipcu po zmianach podatkowych. Mamy nowe wyliczenia!
- Ceny węgla na Śląsku. Ile zapłacisz za poszczególne gatunki? Zobacz
- Remont "odkrył" kilnkierową nawierzchnię gierkówki. To na tej drodze powstała DK1
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?