Czy Ruch Autonomii Śląska oraz jego sympatycy przechwytują górnośląskie dziedzictwo, zawłaszczają publiczną przestrzeń? Czy na zróżnicowaną historię tego regionu w nowym Muzeum Śląskim patrzeć będziemy głównie z jednej perspektywy - niemieckiej? A takie można odnieść wrażenie, czytając wytyczne do scenariusza wystawy stałej, organizowanej w tej instytucji. O naszych obawach napisaliśmy w piątkowym wydaniu "Dziennika Zachodniego", wskazując na dziwne powiązania nauki i kultury z polityką, a takie związki zawsze są niebezpieczne.
Publikacja w DZ spotkała się z żywym zainteresowaniem zarówno zwolenników Ruchu Autonomii Śląska, jak i tych, którzy dostrzegają w działaniach formacji Jerzego Gorzelika wyłącznie antypolskie zamiary. Może więc dojdzie do jakże potrzebnej dyskusji o prezentowaniu historii Górnego Śląska, co - jest na to szansa - złagodzi głębokie podziały wśród mieszkańców regionu, wśród ludzi nauki i kultury.
W moim przekonaniu Ruch Autonomii Śląska skutecznie próbuje doprowadzić do starcia dwóch odmiennych wizji Śląska. Racjonalnie rachuje, że na takiej polaryzacji poglądów zyska jeszcze większe polityczne znaczenie.
To Jerzy Gorzelik, członek zarządu województwa śląskiego, nadzoruje Muzeum Śląskie, to on jest w komisji konkursowej na projekt wystawy pokazującej historię Górnego Śląska, obok prof. Ewy Chojeckiej i prof. Ryszarda Kaczmarka.
Gry o Śląsk
Dyrektor Muzeum Śląskiego, Leszek Jodliński, wycofuje się z publicznej wypowiedzi, że "nad założeniami scenariusza wystawy pracowali wybitni naukowcy, profesorowie Ewa Chojecka, Ryszard Kaczmarek i Irma Kozina". Nie wiadomo więc, kiedy wierzyć Jodlińskiemu. W liście do "Dziennika Zachodniego" twierdzi bowiem, że to "Muzeum Śląskie i jego zespół roboczy (złożony z pracowników Muzeum) opracowali koncepcję w konkursie na scenariusz wystawy stałej". Owszem, pytał profesorów o "wskazanie najważniejszych zdarzeń z historii cywilizacyjnej i naturalnej Górnego Śląska". Nic więcej.
Jedna opcja
To samo pytanie zadał Jodliński na przykład prof. Zygmuntowi Woźniczce. Ten mówi: - Napisałem o Piastach śląskich, powstaniach śląskich, Wojciechu Korfantym, o narodowym odrodzeniu Ślązaków - mówi profesor Woźniczka.
Jego głos widać nie został uwzględniony w tworzeniu wizji nowego muzeum. Opowieść o Górnym Śląsku ma się rozpoczynać pod koniec XVIII wieku od pruskiego panowania, bo resztę historii upchnięto w jakichś "kapsułach czasu". To tak, jakby opowieść o II wojnie światowej rozpoczęto, powiedzmy,od bitwy kurskiej.
To dziwne, że nad tak poważną ekspozycją i nad tak kontrowersyjną historią pochylał się wyłącznie zespół pracowników Muzeum Śląskiego, którymi kieruje mgr Leszek Jodliński.
Czy sprzeciw jest możliwy?
W liście do DZ Jodliński pisze: "Osobą odpowiedzialną za to, co się dzieje w Muzeum Śląskim, jest nie dr Jerzy Gorzelik, lecz Leszek Jodliński". Z całym szacunkiem, ale to nie jest prywatna instytucja dyrektora Jodlińskiego. Podobnie jak nie jest to prywatne muzeum jakiejś formacji politycznej, w którym można sobie organizować wystawy, jakie się chce.
Nowa siedziba Muzeum Śląskiego ma kosztować, oszczędnie licząc, ponad 300 mln zł publicznych pieniędzy. To ma być wizytówka całego regionu, z której będą dumni także mieszkańcy Bielska, Sosnowca, Częstochowy. Rozumiem ambicje dyrektora Jodlińskiego, trudno jednak sobie wyobrazić, by w zasadniczych sprawach mógł sobie pozwolić na sprzeciwienie się poglądom swojego pryncypała - członka zarządu odpowiedzialnego za kulturę.
Ukryta wizja
Po naszej piątkowej publikacji, ktoś zmienił kilka szczegółów na stronach internetowych Muzeum Śląskiego, gdzie zamieszczona została oferta o konkursie na wystawę stałą. Po co? Zadałam wczoraj to pytanie dyrektorowi Jodlińskiemu.
Odpowiada: "Publikacja tekstu nie miała żadnego związku z usunięciem dokumentacji ze strony internetowej Muzeum, bo... pozostawał tam do poniedziałku 23 lipca". Zapewniam pana dyrektora, że był tam jeszcze 24 lipca, bo wtedy się z nim zapoznawałam. Natomiast w "Biuletynie Informacji Publicznej" Muzeum jest teraz adnotacja, że dokument dotyczący konkursu na scenariusz jest "ukryty", data zmian: "27.07.2012, godzina 22.28", a więc w dniu publikacji w DZ. Załączniki do tego dokumentu ukryte zostały wcześniej, po godz. 12.00.
Dyrektor Jodliński dodaje, że pełna dokumentacja jest dostępna w Muzeum. Niestety, to - w moim przekonaniu - świadczy o złej woli. Właśnie teraz bowiem należy ją wystawić na głównej stronie internetowej Muzeum Śląskiego, by każdy mógł zobaczyć, o co toczy się spór. Tymczasem dyrektor opublikował tam list do DZ, nazywany sprostowaniem, w którym wykazuje nieścisłości, polemizuje ze mną, a także chwali się nagrodą.
Wielki czy nie?
Wojciech Korfanty nie jest znów taki wybitny. Punkt 60. scenariusza.
W scenariuszu do wystawy stałej historii Górnego Śląska, w punkcie 60, w rubryce "Wybitne postaci" czytamy: "Konrad Emil Bloch - chemik noblista, Otto Stern - fizyk noblista, Edyta Stein, Oscar Troplowitz, Arthur Kochmann, petycja Bernheima". Nazwisko Korfantego pojawia się w punkcie 157, w rubryce "Mój Śląsk", obok 55 innych postaci, wymienionych najpierw: John Baildon, Theodor Kalide, August Kiss, Carl Friederich Schinkiel, Joseph Eichen-dorff, rodziny Donnesmarck, Ballestrem, Schaffgotsch, Hochberg, Georg Glesche, Karol Godula, Gustaw Freytag, Eduar Schnitzer, F.W. Grundmann, Konrad Bloch, a także Jan Ciszewski, Wojciech Czech, Jerzy Kukuczka, Artur Cinciała, Józef Kłyk.
Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO
*Marsz Autonomii 2012: ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Olimpiada w Londynie 2012: RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI
*KONKURS FOTOLATO 2012:
Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?