Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alfred Nowak: "Polskie krzyże, filary naszej ziemi"

Redakcja
Na niewielu krzyżach zachowały się polskie inskrypcje. To dowód germanizacji naszych ziem
Na niewielu krzyżach zachowały się polskie inskrypcje. To dowód germanizacji naszych ziem arc
Alfred Nowak: W czasie okupacji hitlerowskiej Niemcy nie tylko prześladowali Polaków i wysyłali do obozów śmierci. Niszczyli wszelkie przejawy polskości. Zbezczeszczono wiele krzyży - mówi historyk.

Alfred Nowak: "Polskie krzyże, filary naszej ziemi"

Ślązacy z Ziem: Raciborskiej i Wodzisławskiej pomimo licznych nacisków i germanizacji pozostali wierni polskim wartościom. Nie zmieniła tego nawet brutalna hitlerowska okupacja. O ich przywiązaniu do Polski świadczą przydrożne krzyże. Niestety, znaczną część z nich bezpowrotnie zbezcześcili Niemcy.

W Tworkowie krzyż znajduje się z 1833 roku, a przy drodze z Lekartowa do Cyprzanowa z 1938 roku. To namacalne dowody przywiązania mieszkańców tej ziemi do Polski. - Proszę sobie wyobrazić jaką odwagą musieli wykazać się mieszkańcy, aby postawić polski krzyż i to za III Rzeszy i za rządów Adolfa Hitlera! - mówi Alfred Nowak, autor książki „Polskie krzyże i kartoteka Gestapo na Ziemi Raciborskiej”. Pochodzący z Grabówki historyk w swojej pracy zebrał ponad 60 polskich krzyży, które na ziemiach dzisiejszego powiatu raciborskiego (a także powiatu wodzisławskiego, który dawniej należał pod Racibórz) stanęły jako dowód wiary Ślązaków oraz ich przywiązania do Polski.

Polskie krzyże można bez problemu rozpoznać. Po nazwiskach fundatorów, polskich inskrypcjach. Z kolei tam, gdzie ich nie ma i jest puste miejsce, to znak germanizacji. - Wiele pięknych polskich inskrypcji zniszczono bezpowrotnie. Na krzyżach pozostały tylko puste miejsca.

Tak jak w przypadku znajdującego się przy kościele Matki Bożej w Raciborzu. „O Jezusie przenajsłodszy przez wylanie krwi najdroższej oczyść nas...” można było jeszcze w latach 30. XX wieku przeczytać - podkreśla Alfred Nowak. Jak dowodzi, to w czasie okupacji napis wydłutowano. Pozostawiono tylko fundatorów. Dziś można przeczytać tylko: Josef Wolnik, Marianna Wolnik (1870). Podobnych przykładów zbezczeszczenia krzyży nie brakowało: ul. Hulczyńska w Raciborzu, róg ulic Brzeskiej i Handlowej w Raciborzu, Bieńkowice... Wymieniać można długo. W większości nie ma śladu po polskiej inskrypcji. Ale nie tylko to martwi. Dziś część krzyży znajduje się w fatalnym stanie i wkrótce po nich nic nie zostanie, poza zdjęciami i pracą Alfreda Nowaka.

- W Krzyżanowicach na cmentarzu, w Zabełkowie przy cmentarzu, przy drodze Lekartów - Cyprzanów, czy przy trasie na Opole przed Miedonią. W tych przypadkach nie ma opiekunów, którzy kiedyś dbali o nie. W niektórych miejscach mieszkańcy mocno angażują się w to, aby krzyże godnie się prezentowały- przyznaje Nowak. Wszystkie krzyże udało się odnowić przy okazji przenoszenia Nieboczów z powodu budowy zbiornika Racibórz Dolny (gm. Lubomia, obecnie powiat wodzisławski, a dawniej raciborski). - Jezu przepuść, Jezu wysłuchaj. Abyś urodzaje ziemskie dał Jeszcze zachować raczył. Prosimy Cię Panie - brzmi modlitwa na krzyżu z 1891 r. Obecnie znajduje się przed cmentarzem w nowych Nieboczowach (w sumie w publikacji znalazły się trzy krzyże z Nieboczów i sześć z Lubomi).

To ważne, aby dbać o wszystkie krzyże. Bo są to przykłady wielkiej pobożności, ale też przywiązania do Polski naszych przodków, co często nie podobało się niemieckim władzom. Okupanci prześladowali mieszkańców regionu za nawet najmniejsze przejawy polskości. O tym jest druga część wspomnianej publikacji.

- Znaleziona kartoteka Gestapo na Opolszczyźnie liczy około 11 tys. osób, w tym 1,8 tys. raciborzan. Ja tylko zrobiłem wyciąg. To niewielki jej fragment z nazwiskami osób, zarzutami oraz informacjami o nich. Aby znaleźć się na takiej liście wystarczyło chodzić do polskiej szkoły, czytać polskie gazety, czy rozmawiać po polsku w domu. Na listę trafiali wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób związani byli z polskością. Nawet posiadanie samochodu było powodem. Tak było w przypadku Arki Bożka. Niemcy odnotowali nawet jego numer rejestracyjny - wspomina historyk.Na listę trafiały również osoby, które pielgrzymowały do Piekar Śląskich, Częstochowy, czy Krakowa, a także sołtysi, kierownicy chórów i uczestnicy innych polskich organizacji. Niestety, trudno stwierdzić ilu osobom udało się przeżyć wojnę z tej listy. Można przyjąć, że część osób zginęła w obozach. Przeżył m.in. Michał Jośko z Gamowa, który trafił do Dahau.

- Był najmłodszym więźniem obozu hitlerowskiego w Dahau. Wina? Działalność sportowa. Był bokserem. Sam później przyznawał, że dzięki temu udało mu się przeżyć. Boks wymagał silnej woli, sporego wysiłku. Dzięki temu przygotowaniu przetrwał. Mówił twardą mową śląską, ale był dumny z tego, że był polskim bokserem. Po wojnie pracował w spółdzielczości wiejskiej. Działał społecznie i cieszył się dużym szacunkiem - podkreśla historyk.

Ciekawostką jest sam fakt znalezienia oryginału kartoteki Gestapo. - W 1945 roku, tuż po wojnie, brakowało wszystkiego, rówież papieru. Wówczas urzędnicy przewrócili nieświadomie niemieckie zapisy na drugą stronę i w ten sposób utrwalano dalsze zapiski. Dopiero w 1972 roku archiwistka przewróciła dokumenty na drugą stronę i zdębiała. Dokumenty Gestapo były cały czas pod ręką- dodaje Alfred Nowak.

**Obserwuj autora na Twitterze TWITTER_FOLLOW https://twitter.com/arek_biernat

**

Dzieci śpiewają kolędy. Kliknij i posłuchaj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Alfred Nowak: "Polskie krzyże, filary naszej ziemi" - Dziennik Zachodni