Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Domy to maszyny do mieszkania. Jak Le Corbusier zmienił architekturę [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Anthony Flint
Anthony Flint „Le Corbusier. Architekt jutra”, przełożyła Dominika Cieśla-Szymańska, wyd. W.A.B, Warszawa 2017
Anthony Flint „Le Corbusier. Architekt jutra”, przełożyła Dominika Cieśla-Szymańska, wyd. W.A.B, Warszawa 2017 Materiały prasowe
Le Corbusier odpowiadał na fakt, że na świecie było potrzeba coraz więcej mieszkań. Jego domy były proste jak klocki. Oto fragment książki Anthony'ego Flinta o tym niezwykłym wizjonerze.

Le Corbusier mówił, że dom jest maszyną do mieszkania, a wille, które budował, były dziełami sztuki. Ale nigdy nie zadowalało go jedynie projektowanie prywatnych domów. Jego obsesją było tanie budownictwo mieszkaniowe dla mas, w racjonalnie zorganizowanych i maksymalnie uporządkowanych miastach. To wymagało pod każdym względem świeżego spojrzenia.

Jeden z jego przełomowych wynalazków był zdumiewająco prosty i pojawił się, gdy Le Corbusier rozważał tytaniczne zadanie odbudowy po zniszczeniach i wojny światowej. By szybko zapewnić bezdomnym ludziom dach nad głową, wymyślił trzypoziomową konstrukcję z prostokątnych płyt betonowych wspartych na cienkich filarach, które rozmieścił po obwodzie. Dzięki temu zbędne stały się ściany nośne, a mieszkańcy mogli kształtować swoją przestrzeń życiową wedle życzenia. Był to pierwszy na świecie dom o naprawdę wolnym planie. Nazwał go Maison Dom-ino, co stanowiło grę z łacińskim słowem domus, czyli dom, oraz nawiązaniem do kostek domina.

W pewnym sensie powrócił tym do klocków, którymi bawił się jako dziecko .Jego następny prototypowy budynek mieszkalny był hołdem dla prostoty. Maison Citrohan przypominał trzypiętrowe, żelbetowe, malowane na biało pudełko po butach. Le Corbusier celowo wybrał mu nazwę nawiązującą do popularnego we Francji citroëna, mając nadzieję na rozwój projektu wspólnie z rodzinną firmą samochodową. Wyobrażał sobie, że będzie produkował domy taśmowo, tak jak Henry Ford swój model t. Domy można by tak samo jak samochody wytwarzać masowo, obniżając koszty, i mogłyby funkcjonować w duecie. Na najniższym poziomie budynku znalazła się bowiem kolejna innowacja: miejsce do parkowania. Wnętrze zaaranżowano tak, by było maksymalnie efektywne i funkcjonalne, a zarazem dawało wrażenie przestronności.

CZYTAJ TAKŻE: II RP może nie była silna armią, ale mocno stała w architekturze [ZDJĘCIA]

Le Corbusiera zainspirowało bistro na rue Godot de Mauroy - gdzie często jadał obiad - pomieszczenie głębokie, długie i wąskie, które wydawało się obszerne, ponieważ sufit w jednej części znajdował się dwa razy w yżej. Kuchnię upchnięto w klitce w głębi, a na antresoli znalazło się miejsce na stoliki. Maison Citrohan był zarazem ciasno upakowany i przestronny, tak że nawet niezbyt zasobny właściciel mógł cieszyć się wnętrzem przypominającym elegancką galerię sztuki, a także widokiem z balkonu okalającego budynek albo ogrodu na dachu. Pomieszczenia najlepiej było oszczędnie umeblować nowoczesnymi sprzętami; wbudowane meble miały zastąpić komódki, szafy i biblioteczki. Przy projekcie Immeubles Villas Le Corbusier poszedł jeszcze dalej, kreśląc wizję ogromnego budynku mieszczącego sto dwadzieścia superfunkcjonalnych wersji Maison Citrohan, ustawionych w szeregach i piętrzących się jedne na drugich. Naszkicował ten projekt na odwrocie menu, wspominając zwięzły majestat klasztoru w Val d’Ema, jednego z ważnych punktów jego podróży do Włoch. Jak powiedział kiedyś, można albo przerażać się warunkami życia w mieście, albo próbować coś na to poradzić. Uważał, że nowoczesne miasto w ymaga zupełnie nowego podejścia do koncepcji mieszkania.

Na tym nie poprzestał. Świat wołał o coraz więcej mieszkań. Zbudował osiedle patronackie dla przemysłowca Henry’ego Frugèsa, który rozpaczliwie potrzebował kwater dla pracowników swojej cukrowni w mieście Pessac niedaleko Bordeaux. Pięćdziesiąt jeden szeregowców było częścią systemu, który dawał zarazem jednorodność i zróżnicowanie: ten sam szkielet, zbudowany tanią w założeniu metodą z betonu, z systemem centralnego ogrzewania i chłodzenia, ale z modułami, które można było aranżować w różnych konfiguracjach. Dwupiętrowe domy zostały upakowane zgrabnie jeden obok drugiego przy uliczkach wysadzanych drzewami. Le Corbusier uznał, że zapotrzebowanie na mieszkania jest tak wielkie, że konieczne jest jeszcze radykalniejsze rozwiązanie. Co roku do stolicy Francji napływały tysiące ludzi, tak że w pierwszej połowie xx wieku populacja podwoiła się, osiągając sześć milionów. Gorączkowe tempo urbanizacji wymagało całkowicie nowego podejścia do kształtowania miasta. Budynki musiały być większe, wyższe i gęściej ustawione. Miasto przyszłości potrzebowało wież stojących w parkach.
Projekt Ville Contemporaine, „miasta dla trzech milionów mieszkańców”, zaprezentowano po raz pierwszy podczas Salonu Jesiennego w 1922 roku. Wieżowce rozmieszczono w regularnych odstępach na rozległych otwartych przestrzeniach, przecinanych przez ulice szersze i dłuższe niż wszelkie dotychczasowe. Była to naturalna ewolucja, powiększanie skali, od Maison Dom-ino przez Immeubles Villas, osiedle w Pessac, aż do tego projektu, eksplozji budynków z betonu, stali i szkła pnących się pod niebo i rozpierających się w przestrzeni - które miały się stać szablonem powtarzanej w nieskończoność miejskiej formy. Po raz pierwszy Le Corbusier rozdzielił funkcje między wyraźnie zaznaczone, uporządkowane strefy: biurowo-biznesową, handlową, mieszkalną oraz rekreacyjną. Oddzielił też pojazdy mechaniczne i pieszych za pomocą trójwymiarowej sieci ulic i chodników. Przeludnione miasto wymagało zwiększenia skali. W Nowym Jorku planiści ustalili z góry siatkę alei i przecznic od dolnego Manhattanu do Harlemu. Zdaniem Le Corbusiera potrzebna była siatka, której wszystkie elementy, budynki, ulice i parki, będą jeszcze większe.

Le Corbusier nakreślił miasto dla trzech milionów mieszkańców cienkim piórkiem na delikatnej kalce jako obraz niczym niezakłóconego ładu. Wieżowce na planie krzyża wznosiły się wśród drzew i przestronnych placów, pod otwartym niebem z jednym puszystym obłoczkiem horyzont był czysty i nieograniczony. Ten koncepcyjny szkic został jednak przez niektórych uznany za science fiction. Trzy lata później architekt przedstawił bardziej konkretny plan, pokazując, jak ten projekt można zrealizować - była to propozycja tak brutalna i pozbawiona skrupułów, że miał być z nią kojarzony przez resztę życia. Plan Voisin, podobnie jak Maison Citrohan, był kolejną próbą wejścia w spółkę z producentem samochodów. Le Corbusier brał też pod uwagę między innymi potężną firmę Peugeota, ale naturalnym wspólnikiem był dla niego Gabriel Voisin, jego przyjaciel i mecenas, który napisał kiedyś artykuł do „L’Esprit Nouveau”. Samochody Voisina znalazły się na ustach wszystkich jako symbol nowej epoki. Rudolph Valentino sprawił sobie taki, podobnie Maurice Chevalier i Josephine Baker; sam Le Corbusier był posiadaczem modelu c7-10 Lumineuse i dla fotografów parkował go przed budynkami swojego projektu. Auto i miasto miały iść ramię w ramię - pod warunkiem, że miasto zostanie urządzone tak, by lepiej nadawało się do jazdy autem.

CZYTAJ TAKŻE: II RP może nie była silna armią, ale mocno stała w architekturze [ZDJĘCIA]

Plan Voisin przewidywał osiemnaście sześćdziesięciopiętrowych biurowców ze szkła i stali, na planie krzyża, na rozległej prostokątnej siatce, wśród ogromnego otwartego parku, ze wznoszącymi się nad ziemią tarasami i kładkami dla pieszych oraz arteriami przecinającymi całość ze wschodu na zachód i z północy na południe. Przyległa strefa budynków mieszkalnych, urzędowych i przeznaczonych na cele kulturalne była także uporządkowanym układem wielkich budowli, z których każda zajmowała cały kwartał niczym własny piedestał. Jako przestrzeń do życia i prowadzenia interesów Plan Voisin mógł pomieścić obecnych i przyszłych mieszkańców, zapewniając dostateczną przestrzeń biurową i mieszkalną dla trzech tysięcy pięciuset osób na hektar - było to ponad cztery razy tyle, ile wówczas w najbardziej zatłoczonych dzielnicach Paryża. Komunikację w tej metropolii przyszłości miał y zapewniać autostrady, kolej naziemna i podziemna, a nawet lotnisko, które miało stać się imponującą bramą do miasta.

Futurystyczna wizja nie była tylko fanaberią. Paryż pilnie potrzebował nowego kształtu. Poza romantyczną fasadą, ikonami takimi jak wieża Eiffla i Łuk Triumfalny, Paryż lat dwudziestych xx w ieku rozrastał się, niewydolny i niezdrowy, pełen budownictwa o niskim standardzie i dzielnic nędzy. Metropolia była u granic swoich możliwości i każdego dnia coraz bliżej ostatecznego kryzysu. Oznaki tej nadciągającej klęski Le Corbusier widział wokół siebie, w drodze do pracy i wszędzie w mieście. Tylu ludzi, których liczba wciąż rosła, ściśnięto w budynkach wzniesionych dla innej epoki. Tłoczyli się na ulicach, gdzie omnibusy ustępowały miejsca piętrowym tramwajom oraz coraz częściej prywatnym samochodom. Co roku pod koniec lata, kiedy mieszkańcy wracali z wakacji, wydawało się, że w Paryżu jest więcej samochodów niż kiedykolwiek wcześniej. Ich reflektory rozświetlały Champs Élysées. Na ulicach panowała kakofonia dźwięków, fasady budynków były oblepione reklamami, chodniki zasłane śmieciami z przepełnionych pojemników, a wszystko pokrywały sadza i brud.

Ówczesny postęp technologiczny wpłynął na fabryki i transport - środki takie jak samochód, lokomotywa, transatlantyk - ale nie na zaspokojenie podstawowych potrzeb życia codziennego. Dla Le Corbusiera takie zatrzymanie w xix wieku stanowiło obrazę dla ludzkiej godności, niewybaczalne niedociągnięcie. Miasta nie były godne swojej epoki i przestały być godne ludzkości. Ich centra należało rozładować za pomocą lepiej zaplanowanych terenów zielonych i otwartych przestrzeni, co ułatwiłoby ruch samochodowy, a zarazem pozwoliłoby zwiększyć gęstość zaludnienia. Jego zdaniem ograniczenia dotyczące wysokości budynków, narzucone przez królów należących już dawno do przeszłości, powinny zostać zniesione. Ciasne kwartały miasta należało zaplanować od nowa, oczyścić, uprościć i skonsolidować. Ulica, w swojej obecnej formie tak niebezpieczna dla pieszych, przestanie istnieć. Miasto przyszłości będzie czystą, spokojną i potężną metropolią pławiącą się w świetle dnia i obfitości świeżego powietrza.
Nowa wizja miasta wymagała rozpoczęcia wszystkiego od nowa - pozbycia się tego, co stare, by zrobić miejsce na nowe. Sugestywną demonstracją tej wizji miał być Plan Voisin; Le Corbusier wybrał jako jego lokalizację obszar o powierzchni pięciu kilometrów kwadratowych w samym sercu Paryża, na Rive Droite, na północ od Île de la Cité oraz Notre Dame, w trzeciej i czwartej dzielnicy. W samym centrum tego terenu była dzielnica zwana Marais. Chaotyczny labirynt Marais, którą to nazwę można przetłumaczyć dosłownie jako „bagno”, był niegdyś bastionem arystokratów, zbudowanym od zera za czasów króla Henryka iv wokół dużego kwadratowego skweru zwanego placem Wogezów. Kiedy jednak dwór królewski przeniósł się do Wersalu, wielkie pałace, zwane hôtels particuliers, zostały podzielone na niechlujne robotnicze czynszówki. Zamieszkało tam wielu imigrantów, kanalizacja nie nadążała za przyrostem populacji, przeludnienie prowadziło do chorób. Niemal wszystkie domy w tej dzielnicy uznano za nienadające się do zamieszkania z powodu nawracających epidemii gruźlicy.

Le Corbusier obiecał zachować główne kościoły i ważne miejsca, w tym plac Wogezów. Wszystko inne miało zostać zburzone - było to radykalne, konieczne działanie, zamiast „kolejnych głupich drobnych reform, którymi stale mydlimy sobie oczy”. „To miasto się rozpada - głosił - nie przetrwa dłużej; jego czas minął. Jest za stare... a jego rozchwianie narasta z dnia na dzień”. Dalej pisał: „Centrum miasta wymaga zabiegu chirurgicznego... trzeba użyć noża...”. Nie mógłby powiedzieć tego jaśniej. Aby ocalić Paryż, musiał go zniszczyć.

Nie był to tak skandaliczny pomysł, jak mogłoby się wydawać. Rue de Rennes, ulica, którą najszybciej mógł się dostać do swojej pracowni, była świadectwem dokonanej nieco wcześniej podobnej radykalnej przebudowy Paryża. Szeroki bulwar był jednym z ponad dwudziestu przebitych przez średniowieczne miasto przez Georges’a-Eugène’a Haussmanna.

CZYTAJ TAKŻE: II RP może nie była silna armią, ale mocno stała w architekturze [ZDJĘCIA]

W połowie xix wieku w mieście panowały jeszcze gorsze warunki życia niż za czasów Le Corbusiera. Miasto tworzyło labirynt nędzy i chaosu. Tysiące ludzi mieszkały w zdewastowanych kamienicach nieremontowanych przez właścicieli, tak wielkie było zapotrzebowanie na mieszkania. Przeludnienie utrudniało handel i życie codzienne, bo wozy utykały w ciasnych uliczkach, nie mogąc się minąć. Nawet długoletni mieszkańcy regularnie gubili się w szalonej plątaninie uliczek biegnących we wszystkich kierunkach, skręcających, wijących się i kończących znienacka w ciemnych zaułkach. Padali też łupem band złodziei, którzy atakowali swoje ofiary w labiryntach słabo oświetlonych lampami olejnymi. Dobiegające z wyższych pięter okrzyki „Attention! De l’eau!” ostrzegały przed pomyjami wylewanymi na ulice z otwartymi rynsztokami, którymi ścieki płynęły do latryn, skąd były wybierane do beczek i wywożone do lasu poza granicami miasta. Woda pitna, pobierana wprost z Sekwany, była tak skażona, że zmarło przez nią wielu cudzoziemców, w tym matka Mozarta. W ciasnych dzielnicach szybko roznosiły się choroby, w epidemiach cholery ginęły tysiące ludzi.

Haussmann, wezwany przez Napoleona iii w 1853 roku, postanowił zacząć wszystko od nowa. Ze swojego biura w Hôtel de Ville komenderował czternastoma tysiącami robotników uzbrojonych w kilofy i kielnie, pracujących dzień i noc w wykopach oświetlanych reflektorami zasilanymi nowym źródłem energii, gazem. W ciągu dwudziestu dwóch lat Haussmann odmienił miasto, począwszy od Île de la Cité, gdzie stoi Notre Dame, i posuwając się w głąb po obu brzegach Sekwany, gdzie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiły się rozchodzące się promieniście szerokie bulwary z nowymi wielkimi pomnikami i budynkami publicznymi; sto czterdzieści kilometrów nowych ulic o przeciętnej szerokości dwudziestu czterech metrów, z chodnikami, rondami i publicznymi placami. Podwoił liczbę latarni ulicznych i drzew, przebudował starzejące się mosty spinające brzegi Sekwany, zainstalował nowoczesny system wodociągowy i kanalizacyjny, który miał stać się wzorem dla innych krajów, a centrum miasta ujął w klamrę rozległych parków, Lasku Vincennes i Lasku Bulońskiego. Nowe budownictwo przybrało kształt jednakowych siedmiopiętrowych kamienic zajmujących całe kwartały, powstało sto tysięcy nowych budynków o spójnych fasadach, bramach, gzymsach i balkonach z kutego żelaza.

Notre Dame została odremontowana, Luwr powiększony, powstały nowe wspaniałe budynki publiczne, w tym najważniejszy - gmach opery, obecnie Palais Garnier, zaprojektowany przez architekta Charles’a Garniera, którego ego było równie wielkie jak czekające go zadanie. „Trzeba być Bogiem - powiedział - a jeśli nie, architektem”. Tak zwane grand travaux, finansowane poprzez prywatny bank należący do rodziny Péreire, były wychwalane na całym świecie jako niezwykły akt twórczy, pierwszy w dziejach wielki projekt miejskiej odnowy. Camille Pissarro malował nowe miejskie pejzaże, obrazy, które miały stać się ikonicznymi wizjami Paryża.

Mark Twain napisał, że miasto zostało okiełznane - przyczyniając się do powstania legendy, że poza wszelkimi innymi korzyściami publicznymi plan Haussmanna pozbawił buntujące się od czasu do czasu masy zaułków, w których mogły się schronić, i teraz, gdyby zagroziły władzom, można było je wystrzelać na długich, otwartych bulwarach. Ale przeprowadzenie tego planu wymagało dokonania ogromnych wyburzeń. Zlikwidowano ponad dwadzieścia siedem tysięcy istniejących budynków, wysiedlono trzysta pięćdziesiąt tysięcy ludzi, czyli jedną piątą populacji miasta. Nieuchronnie wywołało to protesty, między innymi Victora Hugo i Charles’a Baudelaire’a, biadających nad niszczeniem starego miasta, a także mieszkańców, na przykład okolic Ogrodu Luksemburskiego, którzy sprzeciwiali się planom przebudowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Domy to maszyny do mieszkania. Jak Le Corbusier zmienił architekturę [FRAGMENT KSIĄŻKI] - Portal i.pl