Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieronie, czyli nasze święte góry pogańskich bogów

Tomasz Borówka
Wyobrażenie Peruna, boga burzy i błyskawic. Możliwe, że oddawano mu cześć także na Śląsku
Wyobrażenie Peruna, boga burzy i błyskawic. Możliwe, że oddawano mu cześć także na Śląsku Wikipedia/M. Priesniakow
Przed wiekami mieszkańcy Śląska i Zagłębia często oddawali cześć bogom na szczytach gór i wzgórz. Ślady wierzeń 
tamtych dni przetrwały w zapiskach kronikarzy i w ludowej tradycji, bywają też odkrywane przez archeologów.

Pierwsze dni po
wiosennej równonocy to dobry czas, by zastanowić się, co też wiemy o przedchrześcijańskich wierzeniach naszych przodków. Nawet jeśli nasza wiedza jest tu dalece niepełna, ba – szczątkowa, gdyż upływ stuleci zrobił swoje. Tym bardziej że przez te wieki, jakie minęły od czasu chrystianizacji, kapłani nowej wiary zrobili wiele, by zniszczyć, zohydzić, a przynajmniej skrzętnie zamaskować relikty dawnej.

Nie wiemy więc dziś dokładnie, jakim to bóstwom oddawano cześć na praśląskiej górze Ślęży. Bo co do tego, że oddawano, nie ma najmniejszej wątpliwości. Historycy domniemują wręcz, że to słynną śląską górę miał na myśli rzymski historyk Tacyt, pisząc w swym dziele „Germania” o świętym gaju plemienia Nahanarwalów. Dużo, dużo później, już w średniowieczu, istnienie sanktuarium na Ślęży zaświadczył kronikarz Thietmar z Merseburga: „Owa góra wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców z powodu swego ogromu oraz przeznaczenia, jako że odprawiano na niej przeklęte pogańskie obrzędy”. Do naszych czasów przetrwali w masywie Ślęży milczący świadkowie jego tajemniczej przeszłości: niezwykłe kamienne posągi. Co lub kogo miały wyobrażać? Nie wiemy. Ale ich twórców dopatrywać się można w Celtach. Dla rzeźb ze Ślęży znaleziono analogie – daleko, daleko, na Półwyspie Iberyjskim. Zaś posągi to nie wszystko – tak na samej Ślęży, Sobótką też zwanej, jak i na innych wierzchołkach masywu, Raduni i Wieżycy, znajdują się pozostałości kamiennych obwałowań. Czyżby otaczały one dawne miejsca kultu? Nazwa Radunia sama z siebie jest interesująca – gdyż wiadomo, że na dawnej, pogańskiej Rusi istniało święto zwane Radunica. Obchodzono je wiosną i poświęcone było pamięci zmarłych. Ciekawe, że na bliższym nam Śląsku (pradawna Ślęża to Dolny Śląsk, który wichry historii jak na razie rozdzieliły z Górnym) napotkamy nazwy Raduń i Radunia. To wsie na północno-zachodnich kresach województwa śląskiego, dwadzieścia parę kilometrów od Tarnowskich Gór.

Zaś na Górnym Śląsku, na Śląsku Cieszyńskim, w Zagłębiu Dąbrowskim i na Jurze napotkamy też inne święte góry tych, co żyli na tych ziemiach przed nami. Jedno z tych miejsc to góra Łubianki. Słyszeliście Państwo o takiej? Zapewne nie – kto o niej wie, może być dumny ze swego lokalnego patriotyzmu lub opanowania regionalnej geografii. Osada Łubianki to obecnie przysiółek Myszkowic w powiecie będzińskim, zaś wznosząca się nad nim góra o tej samej nazwie (zwana też po prostu Łubianką) to ni mniej, ni więcej, tylko najwyższe wzniesienie we wschodniej części Wyżyny Śląskiej! Doskonała więc lokalizacja dla ośrodka kultu. I jak głosi lokalne podanie, spisane w latach 20. czy na początku lat 30. ubiegłego wieku przez Mariana Kantora-Mirskiego, faktycznie znajdowała się tam przed wiekami pogańska świątynia. Spalić ją miał pewien rycerz – desperat, przypłaciwszy zresztą swój czyn życiem. Dziś w drzemiących u stóp świętej góry Łubiankach, gdzie czas wydaje się stać w miejscu, ale starzy ludzie odchodzą jak wszędzie, nikt już chyba nie pamięta tej legendy. Chwała więc znanemu badaczowi historii Zagłębia, który później zginął w hitlerowskim obozie koncentracyjnym, za to, co zdążył utrwalić na piśmie…

Jakiemu jednak pogańskiemu bóstwu oddawano cześć na górze Łubianki? Tego niestety nie wiemy. W lepszej jednak sytuacji jesteśmy w przypadku Lędzin, nad którymi góruje słynny Klimont. To wyniosłe, dominujące w okolicy wzgórze, którego wierzchołek zajmuje obecnie kościół pod wezwaniem świętego Klemensa (skądinąd budzący interesujące skojarzenia z dziedziny pierwocin chrześcijaństwa na Śląsku) nosi jeszcze inną nazwę: Piorunowa Górka. Tę zaś można bezpośrednio odnosić do Peruna, boga burz i błyskawic, jednego z najważniejszych, najpotężniejszych bóstw w wierzeniach dawnych Słowian. Do jego imienia może również nawiązywać nazwa pobliskiego przecież Lędzinom Bierunia. O Perunie to zapewne pisał historyk Prokop z Cezarei w VI wieku: „Uważają bowiem, że jeden tylko bóg, twórca błyskawicy, jest panem całego świata i składają mu w ofierze woły i wszystkie inne zwierzęta ofiarne”. Można się też spotkać z hipotezą, że słowiański Perun to nie kto inny, jak sławny germański Thor, Donarem też zwany, którego kult dotarł na Ruś – skąd zapewne rozprzestrzenił się dalej – wraz z wikingami, Waregami tam zwanymi. Czy w sanktuarium na Piorunowej Górce naprawdę znajdowały się dwa posągi? Jeżeli tak, to jeden z nich podobny mógł być do drewnianego wyobrażenia Peruna z Kijowa. Średniowieczna ruska „Powieść minionych lat” opisuje go „z głową srebrną i wąsem złotym”. Kim był drugi? Czyżby to występujący w mitologii Słowian Porenut, w imieniu którego znawcy tematu doszukują się słowa Pioruniec lub Piorunic, a mający być synem Peruna? Ale chodzić też mogło o jeszcze jedną, trzecią postać gromowładnego boga – o zbrojnego Rujewita. Jednak to oczywiście tylko przypuszczenia, zwłaszcza że tradycja wie swoje i mówi, że owym drugim bóstwem był Radegast. Niezbitym natomiast faktem jest, że głęboko zakorzenione, niegdyś wyjątkowo ciężkie przekleństwa, utożsamiane wręcz ze Ślązakami i śląskością, jak „Pieronie!”, „O pierona!” czy „Jeronie, pieronie!”, w oczywisty sposób nawiązują do imienia dawnego, piorunowego boga.

Góra Świętej Doroty w Będzinie-Grodźcu, popularnie Dorotką zwana, jest kolejnym wyniosłym wzgórzem Wyżyny Śląskiej, co do którego z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że istniał ongiś nad nim pogański ośrodek kultu. Tak przynajmniej głosi dość już rozpowszechniona tradycja. Badania archeologiczne jak do tej pory nie potwierdziły tego faktu. Ale też mu nie zaprzeczyły. Nie przeprowadzono ich wciąż w najważniejszym miejscu, czyli w stojącym na szczycie kościele pod wezwaniem Świętej Doroty. Tymczasem właśnie wykopaliska na terenie tej świątyni mogłyby przynieść najciekawsze, by nie rzec sensacyjne rezultaty. Sam kościół św. Doroty jest stosunkowo młody, może się pochwalić „zaledwie” XVII-wieczną metryką. Ale nie można wykluczyć, że jego poprzedniczką była starsza, średniowieczna jeszcze świątynia. Tę zaś mogła poprzedzać domniemana świątynia przedchrześcijańska, której śladów odnalezienie byłoby liczącym się archeologicznym odkryciem, podobnie jak było nim odkrycie reliktów pogańskiego chramu pod katedrą we Wrocławiu.

I jeszcze coś: otóż w samej nazwie Dorotka, podobnie jak i w innej nazwie tej góry – Tabor, również już za chrześcijańskich czasów nadanej, pobrzmiewać się zdaje imię boga Thora. Chrześcijańskie nazwy mogły celowo nawiązywać do pogańskich, podobnie jak daty wprowadzanych chrześcijańskich świąt nieraz wiązano ze świętami obchodzonymi przez wyznawców dawnych wierzeń. Papież Grzegorz I Wielki na przełomie VI i VII wieku po Chrystusie nakazał stawiać chrześcijańskie kościoły, a przynajmniej kaplice, w miejscach, gdzie wcześniej czcili swe bóstwa poganie.

Natomiast komu innemu niźli bogu piorunów oddawano cześć na jurajskim wzgórzu nad Żarkami, którego wierzchołek wieńczą dziś ruiny kościółka św. Stanisława. I w te okolice dotarł przed laty niestrudzony Kantor-Mirski. Zwrócił uwagę m.in. na to, że nazwa Żarki bywa wywodzona od żarów, jak określano drewniane stosy, na których palono niegdyś zmarłych, a gdzieś między Jaworznikiem a Łutowcem odnalazł tajemniczy posąg kamienny, tak zwaną babę. Rzeczone zaś wzniesienie opisał wielce sugestywnie: „Gdy staniesz na tem wzgórzu obok ruin, to w poszumach wichru, który tu stale wyprawia swe nieokreślone harce, zda ci się, że słyszysz pogrzebne licedranie pogańskich płaczek, pląsających koło mar, że słyszysz gwar tryzn na pogrzebach wojów, że dochodzi cię przeraźliwy jęk duszonych wdów, przebijanych oblubienic nieboszczyków. Przerażony tą mową wichru, szczególnie gdy o wieczorze znajdziesz się samotnie na wzgórzu, tulisz się do murów kościółka i uspokaja cię szum inny, co płynie od starej lipy”.

Być może autorska wrażliwość faktycznie pomogła odgadnąć naturę sił nadprzyrodzonych, którym oddawano cześć w tym miejscu. Dość oczywistą podpowiedź stanowi tu bowiem sama nazwa wzgórza. Zowie się ono Laskowiec. To powszechne wśród Słowian imię demona lasów. Laskowiec miał się ukazywać ludziom w postaci zwierzęcej, na przykład wilka czy puchacza, ale i jako zawirowanie wiatru, przy czym miał też wyć i rżeć, śmiać się i śpiewać. Niczym wiatr na wyniosłym jurajskim wzgórzu…
Nawiasem mówiąc, na Jurze mamy więcej miejsc, które być może przechowały w swoich nazwach pamięć o dawnych wierzeniach – jak Lelów, który bywa kojarzony z rzekomymi bliźniaczymi bóstwami Lelum i Polelum, czy też Góra Żmijów tuż koło Kroczyc, nieodparcie przywodząca na myśl słowiańskiego Żmija.

Mają też kultowe góry nasze Beskidy. Oto koło Bielska-Białej, na szczycie Palenica ponad doliną Wapienicy, istnieje zagadkowy kamienny krąg otoczony fosą. Odkrył go przed laty prof. Jerzy Szydłowski. Oku tego wytrawnego archeologa nie umknęło pokrewieństwo, ewidentnie łączące obiekt na Palenicy z sanktuariami na Ślęży i Łysej Górze.

Zaledwie kilka kilometrów od Palenicy, pomiędzy Klimczokiem a Błatnią, znajduje się nie mniej tajemnicza góra Stołów. Natkniemy się tam nie tylko na cały kompleks kamiennych kopców, ale i pionowy, kamienny blok zwany „Jackiem”, na którym wyryto nierozszyfrowane jak dotąd znaki. Jeden z nich to ukośny krzyż X – znak występujący także na głazach góry Ślęży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!