Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opera Romeo i Julia w Operze Śląskiej w Bytomiu. Wygrali, bo nie dali sobie zabrać miłości RECENZJA

Magdalena Nowacka
Magdalena Nowacka
Romeo i Julia. Premiera w Operze Śląskiej
Romeo i Julia. Premiera w Operze Śląskiej Krzysztof Bieliński/Opera Śląska Bytom/Facebook
Bytom: Romeo i Julia wygrali, bo nie dali sobie zabrać miłości. W sobotę 21 października, odbyła się premiera w Operze Śląskiej.

Romeo i Julia wygrali, bo nie dali sobie zabrać miłości

Jak przedstawić najbardziej znaną historię miłosną świata tak, aby zachwyciła świeżością? Poruszyła we współczesnym człowieku emocje? Te najbardziej skrywane... Nie była sentymentalna, ale prawdziwa. Można iść w typowo współczesne odniesienia od początku do końca. Ale można też wrócić do korzeni, do samego Szekspira, teatru elżbietańskiego. Pokazać teatr w teatrze. Życie w życiu. Miłość i nienawiść, jako obrazy osobne i przenikające się.

"Romeo i Julia" Charlesa Gounoda, opera, której premierę zobaczyliśmy w sobotę na deskach Opery Śląskiej, nie jest zbyt często wystawiana. Jak zwraca uwagę Józef Kański w swoim "Przewodniku operowym", nie ma tu zbyt wielu akcji scenicznych, a clou stanowią wewnętrzne przeżycia głównych bohaterów. Trzeba więc sporo znajomości ludzkiej psychologii, aby umiejętnie to wydobyć i pokazać. Opera Gounoda ma w sobie francuską elegancję i delikatność. Ale nadanie jej odpowiedniej oprawy to prawdziwe wyzwanie. Michał Znaniecki, reżyser, odpowiedzialny w tym spektaklu także za kostiumy i inscenizację, razem z Bassemem Akiki (kierownictwo muzyczne, chór, balet i orkiestra) przedstawili perfekcyjnie zbudowane połączenie muzyki i aktorskiej gry.

Scena Opery Śląskiej, chociaż przepiękna, jest kameralna. To nakłada pewne ograniczenia, przede wszystkim techniczne. Ale wcale nie musi oznaczać to czegoś gorszego. Ta "Złota klatka" ( nawiązanie do tytułu książki - rozmowy Mateusza Borkowskiego z Michałem Znanieckim), czyli świadomość artystycznych ograniczeń, jak podkreśla sam reżyser, przyczynia się do odkrywania nowych, innych możliwości. Chociaż na początku może zdumiewać i brzmieć jak oksymoron, to tak naprawdę daje pole do prawdziwej kreatywności. Michała Znanieckiego to pasjonuje. Reżyser znany z gigantycznych , monumentalnych, plenerowych oper, rozrywających się choćby w scenerii pustyni w Masadzie, stanął przed wyzwaniem stworzenia widowiska na małej scenie zabytkowej Opery Śląskiej, przy widowni na kilkaset miejsc. To równie wielki eksperyment, jak widownia, gdzie widzów jest kilka tysięcy...

Zaczynamy symbolicznie, najbardziej symbolicznie jak można, ale z przekazem bardzo prostym, logicznym, naturalnym. Bo to jest też cecha produkcji Znanieckiego, który sam o sobie mówi, że jest rzemieślnikiem.

Na scenie widzimy więc dzieci. Mała Julia (Basia Ząbkowska) i mały Romeo (Beniamin Gnida) siedzą na przeciwko siebie, po turecku i grają w dziecinną grę. To jedyny moment, kiedy się tu pojawiają, jako alter ego głównych bohaterów. Mamy też samych aktorów, którzy wchodzą na widownię, jeszcze nie w kostiumach, jakby byli jednocześnie widzami i "opowiadaczami" historii, którą za chwilę usłyszmy i zobaczymy... Ta interakcja z publicznością, którą tu mamy od razu na początku, jest właśnie charakterystyczna dla teatru elżbietańskiego, gdzie wystawiano sztuki Szekspira.

Mimo bliskości i kameralności, nie mamy przeświadczenia, że scena jest zbyt blisko i przytłacza. Przeciwnie, zostaje ona rozszerzona o kilka planów. Wykorzystano boczne loże, a dzięki zmieniającym się światłom (reżyseria światła Bogdan Palewicz), które tworzą część scenografii po obu stronach sceny, perspektywa przestrzeni rozszerza się.

Pierwsza scena, bal u Kapuletów, to przede wszystkim popis baletu (pod kierownictwem Grzegorza Pajdzikama, choreografia Elżbieta Pańtak i Grzegorz Pańtak). Balet odgrywa dużą rolę zresztą w całej historii, chociaż pamiętamy cały czas, że jest to opera. Tancerze przepięknie jednak ilustrują muzykę, a poza samym układem, tworzą też piękny, kostiumowy przekaz. Tonacja kolorystyczna jest cały czas utrzymana, ale uwagę zwracają elementy, które praktycznie u każdego nieco się różnią.

Bal odbywa się z okazji czternastych urodzin córki gospodarza (Zbigniew Wunsch), Julii (Ewa Majcherczyk). Młoda dziewczyna, zgodnie z tradycją, ma zostać zaprezentowana gościom. To także okazja do aranżacji małżeństwa z hrabią Parysem (Łukasz Klimczak). Przedstawiciele Kapuletów występują w tej samej kolorystyce : szafirowo-białej. Z jednej strony podkreśla ona ich uprzywilejowaną pozycję wobec Montekich (kostiumy ciemne, kryzy popielate, poszarpane). Symbolika kolorystyczna może mieć też inną wymowę. Niebieski to przecież kolor nieba, czystości, a w połączeniu z bielą wzmacnia też niewinność oraz uduchowienie. Ta duchowość jest zresztą mocno eksponowana przez samego Gounoda. Takich elementów niewinności, znajdziemy więcej w detalach u Julii. Kobaltowe pasmo włosów czy chabrowy motyl na dekolcie. Koronki, gipiura. Lekkość, powiewność.

Sceneria całej opery jest bajkowa. Widać to choćby w pokazaniu królowej Mab (Jadwiga Krowiak), która rządzi ludzkimi snami. W końcu to cały czas historia według Szekspira, który był blisko ze światem elfów. Ale poza bajkowością dostrzeżemy tu przede wszystkim wielki wkład pracy. Każdy detal podkreśla wymowę scen. Powoli, z każdą minutą , jest ukazana cała głębia, wymowa opery. To stopniowanie wciąga i to dosłownie. Za chwilę będziemy już częścią tej historii, podglądając, uczestnicząc...

Rolę Julii odgrywają trzy artystki, w Romea wciela się dwóch śpiewaków. W premierowej odsłonie wystąpiła Ewa Majcherczyk i Andrzej Lampert. To utalentowani, nagradzani, ale wciąż bardzo młodzi artyści. Maksymalnie wykorzystali możliwość prezentacji w premierowej odsłonie pod skrzydłami Michała Znanieckiego, który jest też nie tylko reżyserem, ale także doświadczonym pedagogiem.

Przed premierą Ewa Majcherczyk wyznała, że jest w tej sztuce tyle emocji, iż powstrzymywanie ich, powoli odkrywanie i pokazywanie przemian młodej dziewczyny, jest dla niej największym wyzwaniem. Poradziła sobie z tym jednak bardzo dobrze. Jest więc i liryzm, dziewczęcość, wdzięk, dziecięca radość i niewinność. Ale i przepiękna namiętność, w scenie nocy poślubnej. Tu głęboki ukłon w kierunku autora scenografii. Luigi Scoglio, włoski scenograf, od wielu lat współpracuje z Michałem Znanieckim. I ewidentnie widać chemię między nimi, umiejętność odczucia wzajemnych, scenicznych oczekiwań. I kolejna symbolika, w której zostaje wykorzystane lustrzane odbicie, nad łożem świeżo poślubionych.

Ewa Majcherczyk, oprócz niewinności, pokazuje też determinację swojej bohaterki w walce o miłość. Walkę także ze sobą , kiedy jej ukochany zabija jej kuzyna. Ale walkę tę Julia wygrywa, znajdując w sobie moc przebaczenia oraz zrozumienia sytuacji. Przepiękny sopran, którym dysponuje artystka, w pełni wykorzystuje całą gamę możliwości, aby pokazać te emocje. A już wyjątkowy kunszt pokazuje artystka śpiewając w pozycji leżącej!

Linia melodyczna podkreśla miłosne duety. Bassem Akiki wydobywa z orkiestry dokładnie to, co chce. Co ciekawe, jego zainteresowania muzyczne dotyczą także relacji filozofii z muzyką. I tę filozoficzną głębię też tutaj odnajdujemy. Od samego początku wiemy, że krok w krok, z miłością idzie tu śmierć, tragedia. Ten niepokój, przeczucie nieszczęścia, słyszy się w każdej scenie, nawet w tych, kiedy kochankowie wyznają sobie uczucia pod balkonem w Weronie...

O ile Ewa Majcherczyk z każdą sceną bardzo się zmienia, o tyle u Andrzeja Lamperta te zmiany są mniej widoczne. Bardziej widzimy natomiast rozwój wokalny, mamy wrażenie, że z każdym duetem Romeo jest mocniej rozśpiewany. Ten punkt kulminacyjny jest w scenie , kiedy znajduje ukochaną pogrążoną w śnie, po zażyciu specjalnej pseudotrucizny. Romeo jest przekonany, że odeszła na zawsze. I tu jest jego popisowa rola, mężczyzny, który nie boi się żadnego wroga, z którym ma walczyć o ukochaną. Ze śmiercią jednak nie ma szans... a jak wiemy, znając tę historię, przeznaczenie bywa przewrotne i okrutne.

Opera jest popisem młodej pary,ale pozostali artyści nie są bynajmniej tylko tłem. Dla przykładu - swoim bogatym doświadczeniem artysty operowego świetnie partneruje zakochanej parze Bogdan Kurowski, jako ojciec Laurenty.

Warto też zwrócić uwagę na niewielką, ale widoczną rolę Michała Sławeckiego w roli pazia Romea. Artysta zachwyca swoim niezwykłym kontratenorem, ale wnosi do opery też element pewnej ironii, satyrycznej prowokacji, aczkolwiek też w konwencji niewinności, wszak paź jest dzieckiem...

"Romeo i Julia" ma praktycznie tylko dwie, duże sceny zbiorowe, mają one jednak swoje znaczenie. Scena balu, tak jak wspomniałam, to scena pozornie mało przejmująca. Dopóki nie spojrzymy na nią przez pryzmat blichtru, pustki, układów. Scena walki wrogich sobie rodów, a następnie pojedynków Mercutia(Paweł Konik), Romea i Tybalta (Maciej Komandera) jest kontrastem do niewinnej miłości kochanków z Werony. Niesie w sobie ogromny ładunek energii, przemocy, która jednak w konsekwencji mówi o tym, że kiedy wojna się kończy, nie ma tak naprawdę wygranych i przegranych. Bo tracą zawsze obie strony. Ta scena nie byłaby tak dobra, gdyby nie chór, który eskaluje emocje.

Michał Znaniecki, manipuluje emocjami widzów, ale robi to bardzo świadomie i w uzasadniony sposób. Trzeba tylko mu się poddać, aby podróż w świat opery była naprawdę fascynująca. Czy to dzieło wybitne? Genialne? Może nie aż tak (trudno zresztą tak mówić w przypadku opery lirycznej), ale na pewno to opera bardzo piękna i dająca moc niezapomnianych wzruszeń. Wyciskająca łzy. Poruszająca psychologią, zapierająca dech inscenizacją.

Chociaż... osoba siedząca za mną na widowni, powiedziała w pewnym momencie: ale kicz. To przypomnę tylko definicję : "utwór o miernej wartości, schlebiający popularnym gustom, który w opinii krytyków sztuki i innych artystów nie posiada wartości artystycznej." Wartość artystyczna - muzyka, kostiumy, gra aktorska, śpiew, nie mówiąc o plastycznej scenografii - trzyma tu dobry, bardzo dobry poziom. A zarzut, że schlebia popularnym gustom? I z tym się nie zgodzę. Bo pokazanie klasyki bez udziwnień i współczesności tak, żeby się podobała, to prawdziwe wyzwanie dzisiejszych czasów. Także w operze.

POLECAMY TWOJEJ UWADZE

Znasz język śląski? Przetłumacz te zdania QUIZ JĘZYKOWY II

Czy dostałbys się do policji? PRAWDZIWE PYTANIA TESTU MULTISELECT

Ile zarabiają ekspedientki w Lidlu, Biedronce i innych sklepach RAPORT

BAZYLIKA W OGNIU Niezwykły dokument o pożarze w Rybniku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!