Chmielowe z pianką. Rozwiewamy popularne mity dotyczące piwa [NASZE SPRAWY]

Na co powinniśmy zwracać uwagę, gdy kupujemy piwo:

• Na etykietę. Producenci piw nie mają obowiązku podawać składu piwa na etykiecie. Mają natomiast obowiązek (tak samo jak producenci pozostałych produktów spożywczych) informować o zawartych w produkcie alergenach. W przypadku piwa jest to słód jęczmienny, a dokładnie - zawarty w nim gluten. Jeśli producent - zamiast pełnego składu - podaje tylko informację: „Zawiera słód jęczmienny”, to nie znaczy, że w piwie nie ma chmielu i drożdży. Są na pewno, ale piwo zawiera też inne dodatki, którymi producent woli się nie chwalić, skoro nie ma takiej konieczności. Lepiej zatem kupować piwa, na etykietach których producent podaje pełny skład.
• Czy było pasteryzowane. Lepsze jest niepasteryzowane, bo pasteryzacja zabija smak. Ale jeśli piwo niepasteryzowane ma długą datę ważności (kilka miesięcy, rok), to znaczy, że było filtrowane, co wcale nie jest lepsze od pasteryzacji. Prawidłowo przeprowadzona pasteryzacja ma znikomy wpływ na właściwości piwa. Ale prawidłowa pasteryzacja kosztuje, a w dobie cięcia kosztów oszczędza się na wszystkim. Na pasteryzacji na pewno też.
• Na datę ważności. Długa data ważności oznacza piwo wyjałowione, w którym nie ma co się popsuć. To, co może się popsuć, to są właśnie składniki nadające smak. Zatem to piwo się nie psuje, które nie ma smaku. Smutne, ale prawdziwe.
• Na pianę - brak piany albo piana znikająca szybciej niż kamfora, to oznaka słabego piwa.
• Na temperaturę. Piwa jasne najlepiej pić schłodzone w temperaturze 4-7 stopni Celsjusza, ale… co ciekawe, niektóre piwa - ciemne i mocne - powinno się podawać nawet w temperaturze 16 stopni Celsjusza!
• Na to, w czym pijemy. Piwo należy pić ze szkła (szklanka, pokal, snifter/kielich, kufel). Picie prosto z butelki lub puszki osłabia walory smakowe. Pijąc z puszki, smakujemy metal.

***

Do Federacji Konsumentów w Katowicach zgłosił się klient z następującą sprawą. „Chciałem kupić piwo znajdujące się w szafach chłodniczych, ale wszystkie były ciepłe. Pani sprzedawczyni oznajmiła mi, że dopiero przed chwilą wstawiła piwa do chłodziarki i nie zdążyły się jeszcze schłodzić. Poprosiłem kierowniczkę sklepu (młoda panienka w wieku mojej wnuczki), a ta w arogancki sposób oznajmiła mi, że o tej porze już chłodziarki nie pracują, po czym - na moje pytania, dlaczego w taki upał wyłącza się chłodziarki - po prostu wyrzuciła mnie ze sklepu, strasząc jeszcze ochroną. Myślę, że od tej pory do sklepów z logo ,,...” będę wstępował tylko wtedy, gdy innego sklepu w okolicy nie będzie”.

Jakie stanowisko z tej sprawie zajęła Federacja Konsumentów?

Mamy świadomość tego, że piwo sprzedawane w upale, to na szczęście nie jest zjawisko nagminne, jednak zdarza się, że sprzedawcy oszczędzając energię, trzymają napoje w lodówkach wyłączonych - wyjaśnia Iwona Zapart, prezes katowickiego oddziału Federacji Konsumentów. - Jest to kuriozalne, bowiem lodówka jest urządzeniem które służy do chłodzenia, a upał jest szansą na wzrost sprzedaży zimnych napojów, więc jaki „interes” sprzedającego jest w tym przypadku? Może dystrybutor lub producent, mógłby wpłynąć na sprzedawcę, wymagając od niego sprzedaży danego produktu w odpowiedniej temperaturze. Jednak zgodnie z literą prawa, sklep nie jest miejscem sprzedaży piwa do spożycia na miejscu lub zaraz po wyjściu. Ten produkt można konsumować zaraz po zakupie w lokalach gastronomicznych i tam na pewno nikt ciepłego piwa klientowi nie sprzeda.

Na co nie powinniśmy zwracać uwagi, kupując piwo.

• Na miejskie „legendy” o piwie typu: dodają żółci do piwa zamiast chmielu - to mit wielokrotnie obalany, niemający żadnego poparcia logicznego, prawnego, logistycznego, finansowego, recepturowego itp.
• Dodawanie spirytusu do piwa dla uzyskania większej mocy. Piwo można uwarzyć naprawdę mocne i nie trzeba posiłkować się spirytusem. Przy produkcji piwa zdarza się sytuacja odwrotna. Warzy się mocne piwo, bo zajmuje to mniej czasu, a następnie rozcieńcza się je wodą, by uzyskać typową zawartość alkoholu: 5-6 proc. Poza tym produkty ze spirytusem muszą mieć banderolę.
• Puszka czy butelka - dla smaku nie ma to żadnego znaczenia - oczywiście, jeśli pijemy prawidłowo, czyli ze szkła, a nie z butelki lub puszki.
• Na pomysły typu, że ta sama marka piwa smakuje lepiej kupiona w osiedlowym spożywczaku niż w dyskoncie. Bzdura. Browary nie mają jak produkować tego samego piwa, ale różnej jakości. To raczej pomysł, by „racjonalizować” sprzedaż piwa w spożywczym, zamiast tego samego w dyskoncie - za złotówkę taniej.
• Na rzekomo rozwodnione piwo w barach lub na festynach, jarmarkach. Dodawanie wody do piwa lanego jest możliwe, ale nieopłacalne. Bardziej opłacalne i częściej stosowane jest sprzedawanie tańszego piwa zamiast droższego. I tak nikt się nie zorientuje.
• Na konserwanty, sztuczne barwniki. Co ciekawe, piwo jest jednym z niewielu produktów spożywczych, w których stosowanie tych składników nie ma sensu, więc się ich nie stosuje.
• Piwo to „zupa chmielowa”, czyli robi się je z chmielu. To chyba największy mit w całej piwnej branży. Chmiel to zaledwie przyprawa. Piwo robi się ze słodu jęczmiennego lub pszenicznego, czyli ze zboża. Piwo nawet nie musi zawierać chmielu.

*Transformersy zniszczą Katowice. Tak to ma wyglądać ZDJĘCIA
*Miss Polski 2016 OTO FINALISTKI Zobacz zdjęcia
*Wakacje za granicą: Tych krajów unikaj i nie jedź. MSZ ostrzega. Są zaskoczenia
*Najlepsze baseny w województwie śląskim [TOP 10 BASENÓW]
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"