Zmiany w nocnej i świątecznej opiece zdrowotnej od 1 października

Dyrektor śląskiego oddziału NFZ, dr Jerzy Szafranowicz, podsumował wczoraj okres negocjacji ze szpitalami, które w województwie weszły do sieci. Podpisano już 71 umów na IV kwartał tego roku. Dwie jeszcze czekają, bo musi się dokończyć proces łączenia Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie z tamtejszym Centrum Pediatrii i Onkologii. Kolejne dwie placówki, które jeszcze się łączą, to szpital w Zawierciu i Zakład Lecznictwa Ambulatoryjnego.

– Od razu na nasze warunki zgodziło się 50 placówek i niemal natychmiast podpisaliśmy umowy. Około dziesięciu dyrektorów od razu powiedziało, że się nie zgadza i chcą rozmawiać – mówi Szafranowicz.

W tym roku po raz pierwszy ze strony szpitali marszałkowskich, na których spoczywa największy ciężar opieki nad pacjentami w regionie, oprócz dyrektorów w rozmowach wziął udział wicemarszałek województwa odpowiedzialny za ochronę zdrowia, Michał Gramatyka. Większych pieniędzy domagały się przede wszystkim szpitale wojewódzkie, m.in. w Sosnowcu, Częstochowie, Bielsku-Białej i Rybniku.

Specjalne spotkania odbyły się z szefami dwóch gigantów kardiologicznych, prof. Marianem Zembalą ze Śląskiego Centrum Chorób Serca oraz prof. Krystianem Witą z Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu. Kardiologiczne wyceny były w ostatnim czasie przeceniane i trzeba było dodać środków, by budżety tych istotnych dla regionu szpitali zbilansowały się.
Ryczałt dla szpitali w sieci został opracowany na podstawie liczby świadczeń, jakie były wykonane w 2015 roku. Jeśli wtedy szpital nie oszczędzał, a robił nadwykonania, to ryczałt dostał większy.

– Jakiś okres trzeba było przyjąć. Z każdego ktoś nie byłby zadowolony – wyjaśnia dyr. Szafranowicz. Od jego osobistej decyzji zależało rozdzielenie środków z puli przeznaczonej do dyspozycji oddziału w szczególnych przypadkach. Z tych pieniędzy sfinansowano m.in. oddział leczenia chorych na mukowiscydozę w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym św. Barbary w Sosnowcu (nie istniał w 2015 roku, a zatem nie mógł wyrobić sobie ryczałtu) oraz „dosypano” kardiologom, a także oddziałom, które z powodu remontu musiały zawiesić na jakiś czas przyjmowanie pacjentów.
Śląski NFZ w ramach tych środków dostał najwięcej w kraju, bo aż 47 mln zł.

Niebawem śląski NFZ rozpisze konkursy dla tych placówek – publicznych i prywatnych – które nie znalazły się w sieci. Na ten cel zostało 177 mln zł. Oczywiście pierwszym kryterium przyznania pieniędzy będą potrzeby zdrowotne mieszkańców.
Nie ma co jednak ukrywać, że sieć szpitali spowodowała, że nad publicznymi placówkami rozpostarto parasol. Odejście od metody konkursowej powoduje, że są one pewne określonego finansowania.

– Pamiętamy wszyscy, co stało się z konkursowym podejściem w okulistyce, gdy wiele szpitali wypadło z listy, ograniczając pacjentom dostęp do leczenia – pytał retorycznie dyr. Szafranowicz. Na rozładowanie kolejek, m.in. jeśli chodzi o leczenie zaćmy i wszczepienia endoprotez, dostał z centrali ekstra 92 mln zł. W ramach tych pieniędzy zamierza wesprzeć jeszcze: pediatrię, OIOM-y, leczenie udarów.

Dla pacjentów, z punktu widzenia wprowadzonych zmian, najważniejsza będzie zorganizowana i rozliczana po nowemu świąteczna i nocna opieka medyczna. Każdy szpital, który znalazł się w sieci, musi zapewnić taką swoim pacjentom. Może to zrobić jednak nie w swoim szpitalu, ale podpisując umowę z inną placówką, co stało się m.in. w przypadku piekarskiej „urazówki” i siemianowickiej „oparzeniówki”.

Było absurdem, aby w tych monospecjalistycznych szpitalach uruchamiać „nocną przychodnię”. Dlatego dyrektorzy podpisali umowy ze szpitalami miejskimi i tam mają szukać nocnej i świątecznej pomocy pacjenci. W sumie nocną i świąteczną pomoc medyczną będzie można uzyskać w regionie w 63-64 placówkach. W pięciu powiatach, gdzie nie ma „sieciowego” szpitala, będą rozpisane konkursy. Chodzi o wschodnią część powiatu częstochowskiego, powiaty bieruńsko-lędziński, rybnicki oraz cieszyński.

1 października wchodzi w życie także nowy model opieki nad pacjentem po zawale. Szpitale, które zdecydowały się wziąć udział w programie, np. Górnośląskie Centrum Medyczne w Katowicach-Ochojcu, zapewniają swoim chorym opiekę skoordynowaną.

W skrócie polega ona tym, że leczenie pacjenta w szpitalu nie kończy się na balonikowaniu go czy założeniu stenta w świeżym zawale i wypuszczeniu po trzech dniach do domu, ale na dalszym leczeniu w przyszpitalnej poradni. Zapewnieniu mu określonej liczby wizyt, a także rehabilitacji i jeśli wymaga tego sytuacja – wszczepienia defibrylatora.

Śląski NFZ taką skoordynowaną opiekę nad pacjentem chce też wprowadzić w przypadku chorych po wszczepieniu endoprotezy, którzy często po zabiegu nie mogą odnaleźć się w szpitalnej rzeczywistości, są pozostawieni sami sobie, nie mają dostępu do rehabilitacji. Podobnie sprawa się ma w przypadku opieki nad ciężarną. Tu idealnym modelem byłaby opieka nad kobietą w ciąży do czasu porodu i kilku tygodni po. Coraz więcej oddziałów jest zainteresowanych tym planem. NFZ ma też ambitny plan rozładowania kolejek w poradniach endokrynologicznych (krytyczny brak specjalistów), chirurgii naczyniowej oraz alergologicznych (masowy wzrost zachorowań).

ZOBACZ WIDEO: Zawały serca wśród kobiet, co jest ich przyczyną?

Bitwa o kurtki w Lidlu: Klienci zdemolowali sklep ZOBACZ WIDEO

Jak dobrze znasz przepisy ruchu drogowego? SPRAWDŹ TUTAJ

25 lat po pożarze lasów w Kuźni Raciborskiej. Zobacz niezwykły dokument multimedialny poświęcony tragedii z 1992 roku. Kliknij w przycisk PLAY. Zachęcamy, aby oglądać na monitorze komputera.

KLIKNIJ W OBRAZ I ZOBACZ JAK PRAWIDŁOWO WYPEŁNIĆ WNIOSEK W PROGRAMIE RODZINA 500 PLUS